Gdy w szpitalu w Nowym Mieście nad Pilicą, w którym kilkunastu pracowników zaraziło się koronawirusem, wojewoda mazowiecki skierował tam kilku lekarzy, aby ci wsparli pracę placówki. Z pomocą udał się tam również wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski, który z tym szpitalem był związany przez wiele lat. W obszernym poście na Facebooku postawę polityka skomentował Artur Warzocha. Warto przeczytać!
CZYTAJ WIĘCEJ: Wicemarszałek Senatu wspiera lekarzy w szpitalu w Nowym Mieście nad Pilicą. Karczewski: „Zostanę do ostatniego pacjenta”
Zachować się tak, jak trzeba w odpowiednim miejscu i czasie to trudna sztuka. Tym bardziej wtedy, kiedy czas jest niełatwy, delikatnie mówiąc. Stanisław Karczewski, Marszałek Senatu IX kadencji zawiesił, można powiedzieć, „politykę na kołku” i ruszył do swojego szpitala w Nowym Mieście nad Pilicą, w którym przez lata leczył i którym kierował, żeby opiekować się pacjentami i wesprzeć zdziesiątkowany przez koronawirusa personel. Cóż w tym nadzwyczajnego, można by wzruszyć ramionami, przecież tak powinien zachować się każdy lekarz, nawet jeżeli jest czynnym politykiem, bez względu na przynależność partyjną i światopogląd. No niby tak, ale na osobę Marszałka St. Karczewskiego należy spojrzeć z nieco szerszej perspektywy, niż na innych. Dlaczego? Przeczytajcie ten tekst do końca
—zaczyna Warzocha.
Może zacznijmy od tego, że dr Stanisław Karczewski nabył już uprawnienia emerytalne. Czas najbardziej intensywnej aktywności medycznej ma już za sobą i od wielu lat uczestniczy w życiu politycznym kraju i to w tym przez duże „P”. Nie musiałby więc wcale iść do objętego kwarantanną szpitala, bo przecież tak samo jak w tym szpitalu, jest również potrzebny teraz Polsce
—zaznacza.
Trzeba znać Staszka Karczewskiego, żeby nie dać się jego czynem zaskoczyć. Zarówno mnie, jak i wielu moich Koleżanek i Kolegów Senatorów PiS minionych i obecnej kadencji nic w jego zachowaniu nie zdziwiło, choć na pewno wszyscy jesteśmy pod wrażeniem. Ale wiem, bo już znam pierwsze reakcje, że tak ich nazwę „ludzi z zewnątrz” życia publicznego, którzy doznali pewnego dysonansu poznawczego. Naczytali się przecież paskudnych tekstów o marszałku Karczewskim, który, a to kazał wymalować swój portret w budynku Senatu za 6 tys. zł, a to zamieszkał w willi przy ul Parkowej, (a przecież zdaniem tabloidów to skandal!), a to dyżurował jako lekarz w szpitalnym oddziale w Nowym Mieście nad Pilicą, będąc jednocześnie senatorem, (to też podobno skandal), tudzież powiedział kiedyś, że praca lekarza jest również pracą dla idei. Skowyt był za to na niego okrutny. Czyż jednak Marszałek Karczewski nie udowodnił teraz, że nie tylko tak mówi i nie tylko tak myśli? Pokazał właśnie, że tak również żyje i działa, zarówno jako lekarz i jako polityk
—podkreśla Warzocha.
Ataki na Karczewskiego
W swoim wpisie Artur Warzocha wraca również do ataków na wicemarszałka Senatu.
Warto też zadać drugie pytanie wszystkim tym, którzy od kilku lat mozolnie obsmarowywali go w mediach, np. ekipie z „Newsweeka” w składzie: Tomasz Lis i Renata Grochal, jak i wielu innym z „Gazety Wyborczej”, „Faktu”, czy TVN, jak się dzisiaj czują, widząc Stanisława Karczewskiego wchodzącego po stopniach przed wejściem do zakażonego szpitala w Nowym Mieście nad Pilicą? Czy nadal będziecie twierdzić, że ten lekarz ratujący dzisiaj życie i zdrowie zamkniętych tam pacjentów to ten ten sam wyniosły „hrabia” z willi przy ul. Parkowej i z portretu w Kancelarii Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, jak można było wyczytać z waszych tekstów i relacji? A co dzisiaj myślą politycy opozycji i to tacy z samego topu, którzy na swoich profilach umieszczali obrzydliwe, szkalujące go memy z „Soku z Buraka”? No cóż, mamy dzisiaj czas jedności narodowej w obliczu zagrożenia, więc może warto uderzyć się w pierś? Choć Staszkowi pewnie na tym wcale nie zależy.
Zadzwoniłem dzisiaj do niego, jak do kumpla, z krótkim telefonem, nie chcąc mu przeszkadzać: „Chapeau bas Staszku! Trzymaj się tam jakoś.”. Odpowiedź w jego stylu: „Słuchaj! Wszedłem w to wszystko z biegu, jakbym w ogóle nigdy nie miał przerwy…”. Przerwał, w tle słyszę jakiś głos: „Panie doktorze, czy mógłby pan….”. I jego głos w słuchawce: „Artur, przepraszam cię, muszę kończyć! Muszę pędzić na oddział. Oddzwonię później. Cześć! Trzymaj się!”. Nie oddzwonił. Cały Staszek
—kończy Warzocha.
kk/Facebook/Artur Warzocha
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/492336-karczewski-pomaga-w-szpitalu-ktorym-kiedys-kierowal