Świat jest pełen frustratów. Ludzi, którzy swoje problemy odreagowują poprzez wcielanie się w rolę surowych, wiecznie niezadowolonych sędziów. Frustrat frustratowi nierówny. Jak w każdej dziedzinie. Bartłomiej Sienkiewicz i Roman Giertych na polskiej scenie frustratów, równych sobie nie mają. Niby przyjaciele (Chłopaczki z tej samej paczki – antypisowskiej), ale walkę o palmę pierwszeństwa toczą między sobą. Zawody też częściowo różne mają. Bartłomiej Sienkiewicz, człowiek o rodowodzie tajnych służb specjalnych, ostatnio poseł, ale w międzyczasie minister. Roman Giertych, człowiek prawa, dawniej przejściowo poseł i też minister. Nietuzinkowe postacie na tle frustratów w ogóle.
Obecnie, dzięki rozwojowi mediów społecznościowych, frustraci uzyskali nieograniczone wręcz możliwości okazywania swojej dezaprobaty. Nie tylko w życiu salonowym, albo kiedy łódka nabiera raptownie wody. I korzystają z tej możliwości często ponad miarę. Najwdzięczniejszym obszarem do wyładowywania swoich frustracji jest polityka, bo ze względu na nośność i znaczenie polityki na całość naszego życia, autor krytycznych opinii zyskuje duży rozgłos, a jego oceny często duży rezonans. Wystarczy wyobrazić sobie, że jakiś frustrat znęca się na swoim Facebooku albo Tweetterze nad wydaną książką kulinarną, a nawet powieścią kryminalną. Kogo jego wyrafinowane, skrzące się ironią defetystyczne krytykanctwo zainteresuje? U kogo wzbudzi emocje? Nawet przysłowiowy pies z kulawą nogą nigdy nikomu o tym nie wspomni, że czytał takie nieprzyjemne oceny. Na szczęście nasi dwaj frustraci nie muszą po omacku szukać atrakcyjnej dziedziny, bo przecież obydwaj zetknęli się już z polityką w jej najbardziej wyrazistej postaci. Nawiasem mówiąc, także bolesnej dla każdego z nich z osobna. Ale po co przypominać komuś przykre sprawy? W końcu, cokolwiek by się nie mówiło o mnie na mieście, potrafię być delikatny.
Wracając do konkretnej działalności naszych dwóch zgorzkniałych malkontentów, mimo rywalizacji o miano frustrata numer Jeden, w ostatnich dniach obydwaj poświęcili swe chimeryczne uwagi tym samym politykom – Andrzejowi Dudzie i Jarosławowi Kaczyńskiemu. A i niezadowolenie obydwu dotyczyło tych samych spraw. Zawiedzeni byli obydwaj, że Andrzej Duda zamiast ukryć się w Pałacu Prezydenckim jeździ po Polsce, aby sprawdzać, jak różne służby walczą z korona wirusem, a prezes PiS „schował” się skutecznie.
W tym pojedynku pierwszeństwo przyznałbym Bartłomiejowi Sienkiewiczowi, bo wyraził bezpardonowo swoje niezadowolenie z postępowania Jarosława Kaczyńskiego, nazywając go „tchórzem”. Tym samym ociera się już o europejski tytuł frustrata.
Jak mówią, jedna jaskółka wiosny nie czyni. Przed Romanem Giertychem wszystko nadal stoi otworem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/491885-w-szrankach-o-tytul-frustrata-numer-jeden
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.