„Kiedy byłem dzieckiem najbardziej obawialiśmy się wojny nuklearnej. Dlatego mieliśmy w piwnicy beczkę napełnioną puszkami z jedzeniem i wodą” - tak swój występ w 2015 roku rozpoczął miliarder Bill Gates. Swoją krótką ośmiominutową mowę poświęcił… epidemiom. Co ciekawe, wspomina tam o wirusie, który ludzie będą nieświadomie przenosić ze sobą latając m.in. samolotami.
Dzisiaj największe ryzyko globalnej katastrofy wcale nie wygląda tak [na ekranie pojawia się grzyb atomowy - przyp. red]. Tylko tak [pojawia się symbol wirusa]. Jeśli coś zabije ponad 10 milionów ludzi w ciągu najbliższych dekad, najprawdopodobniej będzie to wysoce zakaźny wirus, a nie wojna. Nie pocisku, a mikroby
—stwierdza Gates.
Miliarder podkreśla, że przyczyną są niskie nakłady finansowe na powstrzymanie epidemii.
Nie jesteśmy gotowi na kolejną epidemię
—podkreśla.
Następnie Gates przypomina epidemię Eboli. Podkreśla, że największym problemem w walce z epidemią był… brak systemu. Co się kryje za tym stwierdzeniem?
Nie mieliśmy grup epidemiologów, którzy pojechaliby zidentyfikować chorobę i szybkość jej rozprzestrzeniania. Raporty sporządzane były na papierze. Z opóźnieniem publikowano je online. (…) Brakowało lekarzy gotowych na podróż. Brakowało procedur przygotowania ludzi. (…) Nie było tam nikogo nadzorującego próby leczenia [w krajach ogarniętych epidemią Eboli - przyp. red.] Wielu rzeczy brakowało i to jest globalna porażka
WHO powstało by monitorować epidemie, ale nie by robić to o czym mówiłem. (…) Brak przygotowania może spowodować, że następna epidemia będzie dużo groźniejsza niż Ebola
—zaznacza.
Bill Gates wymienia trzy powody, które sprawiły, że epidemia Eboli nie rozprzestrzeniła się bardziej, a największe spustoszenie poczyniła w trzech afrykańskich krajach.
Pierwszym jest heroiczna praca personelu medycznego. Odszukali chorych ludzi i zapobiegli kolejnym zarażeniom. Drugim jest natura wirusa. Ebola nie rozprzestrzenia się przez powietrze i zanim zacznie być zaraźliwa większość ludzi będzie całkowicie chora. Po trzecie, nie dostała się do miast. To po prostu było szczęście. Jeśli dostałaby się do większej liczby miast, zachorowań byłoby znacznie więcej
—tłumaczy.
I teraz najciekawsze:
Następnym razem możemy nie mieć tyle szczęścia. Pojawi się wirus, który pomimo zakażenia pozwala czuć się na tyle dobrze, by wsiąść do samolotu albo przejść się na rynek. Źródłem wirusa może być natura tak jak Ebola albo bioterroryzm. Są rzeczy, które mogą dosłownie pogorszyć sprawę tysiąckrotnie. (…) To jest poważny problem. Powinniśmy być zaniepokojeni.
Następnie Gates mówi o konieczności zbudowania systemu przeciwdziałania. Miliarder podkreśla, że obecna technologia pozwala na wczesne ostrzeganie przed niebezpieczeństwem.
Mamy mapy satelitarne, możemy widzieć gdzie ludzie się znajdują i dokąd jadą
—przypomina.
W swoim przemówieniu podkreśla m.in. potrzebę zbudowania silnej opieki zdrowotnej w biednych krajach.
Musimy przeprowadzić symulację gry epidemiczne, nie gry wojenne, abyśmy wiedzieli gdzie mamy braki. Ostatnio epidemiczną grę przeprowadzono w USA w 2001 i nie poszła dobrze
—podkreślił.
Bill Gates przepowiadający pięć lat temu kolejną epidemię i mówiący na koniec, że musimy zacząć się przygotowywać? Czy miliarder wiedział o czymś „więcej”, a może to proste ostrzeżenie, bo przecież epidemii w historii ludzkości było wiele.
CZYTAJ WIĘCEJ: USA wiedziały o koronawirusie? Max-Kolonko już w 2012 r. cytował tajemniczy raport: Należy spodziewać się nowego wirusa z Chin
kk/YouTube/TED
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/491680-gates-w-2015-roku-ostrzegal-przed-nowym-wirusem-wideo