Przymusowa przerwa w funkcjonowaniu wyższych uczelni niesie ze sobą wiele problemów dla ich funkcjonowania. Ma jednak także jedną zaletę. Daje czas na refleksję nad nowymi rozwiązaniami organizacyjnymi zawartymi w ustawie z 20 lipca 2018 r. szkolnictwie wyższym. W tej chwili dobiegają końca okresy przejściowe zapisane w ustawie. Wkrótce wejdzie ona w życie w pełnym wymiarze. Jednak już dzisiaj można wyciągnąć sporo wniosków z funkcjonowania szkół wyższych w ramach rozwiązań firmowanych przez ministra Jarosława Gowina.
Wnioski te niestety nie napawają optymizmem. Oto kilka podstawowych konstatacji:
1) Przed wprowadzeniem ustawy pisałem, że da ona rektorom uczelni państwowych władzę absolutną. Byłem z tego powody wyśmiewany i krytykowany. A jaka jest prawda? Prawda jest niestety taka, że rektorzy mają obecnie na uczelniach władzę absolutną. Jest ona tak wielka, że ze względów praktycznych delegują ją częściowo różnym ludziom i gremiom (oficjalnym lub nieoficjalnym). Często rektorzy, słabo orientujący się w rozlicznych slotach, grantach, ewaluacjach i projektach cedują te kwestie młodym pracownikom naukowym o zacięciu technokratycznym, którzy korzystając ze swojej wiedzy prawno-biurokratycznej stają się „niezbędni” dla funkcjonowania uczelni. Tworzą oni sprawne wszechwładne koterie, pod nominalną kontrolą rektora.
2) Rektorzy wiele spraw „technicznych” i formalnych cedują także na dziekanów, stojących na czele wydziałów. Wielu dziekanów zaś bierze przykład ze swoich szefów. Na zastępców i doradców (noszących różne tytuły - jak zwał, tak zwał) mianują oni także młodych technokratów, specjalistów od ocen okresowych, wizytacji, grantów, szkoleń itp. Nie muszę dodawać, że owe koterie wydziałowe, w sposób analogiczny stają się główną siłą sprawczą na wydziałach (lub w innych jednostkach – nazwy na różnych uczelniach bywają rozmaite).
3) Na szczeblu uczelni, a także wydziałów mamy więc w wielu przypadkach „rządy sierżantów”, sprawujących władzę z nominacji i przy cichej zgodzie rektorów i dziekanów. Owi młodzi „sierżanci”, często o niewielkim dorobku naukowym i doświadczeniu, wyposzczeni i „głodni łask” przy okazji ozdabiają swoje życiorysy nagrodami, odznaczeniami, dyplomami a także rozmaitymi uczelnianymi synekurami. Te ostatnie dają niekiedy spore dochody finansowe.
4) Wszystko to owocuje odsuwaniem od jakichkolwiek wpływów starych, doświadczonych profesorów, często o dużym dorobku. Nie mają oni właściwie nic do powiedzenia. Znaczenie senatów uczelni jest obecnie niewielkie. Rad wydziałów na większości uczelni nie ma, stara profesura straciła więc możliwość wpływania na rządy wydziałami. Rady dyscyplin zajmują się głównie sprawami nadawania stopni naukowych, fakt, że na wielu wydziałach jest ich po kilka, powoduje, że nie mogą wypowiadać się one w sprawach całych wydziałów.
5) Starzy profesorowie, hołdujący tradycyjnym zwyczajom panującym kiedyś na wyższych uczelniach, np. bliskim relacjom typu uczeń-mistrz, lub wygłaszaniu wykładów z pamięci, żywym językiem w sposób porywający studentów, są dziś często odsuwani od zajęć, wyszydzani i w różnych sposób szykanowani przez owych „sierżantów” (których w skrajnych przypadkach można nazwać po prostu hunwejbinami). W rezultacie w dydaktyce zaczyna królować lekcyjny wręcz sposób przekazywania wiedzy, zaś w badaniach naukowych tępi się wszelkie ujęcia obszerne, syntetyczne, uogólniające. Do pisania książek syntetycznych potrzeba bowiem wieloletniego doświadczenia i wielkiego dorobku naukowego. „Sierżanci” takowego nie mają, lansują więc tezy o nikłej wartości dzieł pisanych przez starą profesurę. W rezultacie profesorowie około sześćdziesiątki z utęsknieniem czekają emerytury. Gdy odejdą z uczelni w pełni zaś zapanuje „nowy wspaniały świat” slotów, ewaluacji, parametryzacji i wykładów w formie prezentacji z rzutnikiem.
Koronawirus jest niebezpieczny, musimy go zwalczać, pamiętajmy jednak, że przed uczelniami stoją o wiele groźniejsze wyzwania niż ten pasożytniczy organizm z Dalekiego Wschodu. Opisanym powyżej procesom degradacji wyższych uczelni powinniśmy zapobiegać ze wszystkich sił, zanim będzie za późno.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/491207-ustawa-o-szkolnictwie-wyzszym-w-cieniu-koronowirusow