Szefowa słubickiego Sanepidu tłumaczy się ze swojego występu: Nie uczyniłam nic złego. Nie chciałam nikomu zrobić przykrości

Dyrektor Sanepidu w Słubicach Jadwiga Caban-Korbas, bohaterka głośnej konferencji ws. koronawirusa, tłumaczy się ze swoich specyficznych wypowiedzi w rozmowie z portalem „Wirtualna Polska”.

CZYTAJ TAKŻE:

• To nagranie jest hitem Internetu! Apel szefowej słubickiego Sanepidu: „Nie całujcie się z nikim, kto nie jest mężem”

• Szef GIS krytykuje szefową słubickiego Sanepidu. Pinkas: „Niedopuszczalny sposób informowania o koronawirusie”

Nie uczyniłam nic złego ani nadzwyczajnego. Nie chciałam nikomu zrobić przykrości. Chciałam uciszyć i uspokoić atmosferę strasznej paniki. To była próba wytłumaczenia prostym ludziom sprawy, za pomocą prostego języka. Do studentów czy lekarzy mówiłabym inaczej

— powiedziała w rozmowie z portalem WP Jadwiga Caban-Korbas.

Za dobrą pracę zostałam odznaczona srebrnym i złotym medalem zasługi, a teraz dostaję kopniaka. Stałam się osobą medialną, choć tego nie chciałam. Pewnie zostanę odwołana i wyjadę, do Warszawy

— dodała.

„To nie jest sala naukowa”

W rozmowie z portalem WP Kobieta Caban-Korbas tłumaczyła się z języka, jakim przekazywała informacje o koronawirusie.

Staram się mówić do ludzi ludzkim językiem, nie mogę ex cathedra wystąpić w randze przemądrzałego doktora. Nie chciałam urazić nikogo jakąkolwiek wypowiedzią. To nie jest sala naukowa, gdzie ja przemawiam do studentów i mówię co drugie słowo w języku łacińskim – bo wiem, że to rozumieją

— zaznaczyła.

Mówiłam do prostego człowieka, mieszkańca tej ziemi, który niekoniecznie ma z medycyną związek, aby zrozumiał i się nie bał. To nie są politycy, lekarze. Wówczas inaczej bym mówiła. Jeżeli za to mam ponieść odpowiedzialność dyscyplinarną, to się godzę na to, to nie zgłaszam pretensji

— dodała.

Dyrektor Sanepidu stwierdziła, że gdyby miała pisać o swoich trudnych doświadczeniach zawodowych, to powstałby „bestseller na miarę Tokarczuk”

Nikt mi nie powiedział w 1992 roku, jak się decydowałam na to stanowisko, że tu będzie świetnie. Ludzie dzwonią, ubliżają mi. Zawsze były donosy, zawsze były skargi anonimowe. Musiałabym książkę o tym napisać, byłby to bestseller na miarę Tokarczuk

— mówiła.

tkwl/wp.pl/kobieta.wp.pl