Wspomagane samobójstwo, na zasadach komercyjnych, było od 2015 r. w Niemczech zakazane. Paragraf 217 kodeksu karnego przewidywał do trzech lat więzienia i wysokie kary grzywny za „pomoc w samobójstwie”, z wyjątkiem członków rodziny i najbliższych osób nieuleczalnie chorych pacjentów. Jak pisze niemiecki tygodnik „Der Spiegel” prawodawca chciał w ten sposób zapobiec by stowarzyszenia oferujące pomoc w samobójstwie rozszerzyły swoją ofertę na płacących członków i pomagały ludziom umierać w „obskurnych mieszkaniach” w zamian za odpowiednią zapłatę. Nikt nie miał się czuć zmuszony do tego by umrzeć, szczególnie przewlekle chore osoby starsze. W konsekwencji takie stowarzyszenia jak „Verein Sterbehilfe Deutschland” byłego hamburskiego senatora Rogera Kuscha, które komercyjnie uprawiało wspomagane samobójstwo, w zasadzie zaprzestały działalności. Do 2015 r. 254 osoby skorzystały z komercyjnej oferty stowarzyszenia.
Paragraf 217 kk zaskarżyli w Trybunale Konstytucyjnym jednak zarówno sami chorzy, jak i lekarze. Ci pierwsi argumentowali, że gdy bliscy nie chcą im pomóc w umieraniu, nie mają do kogo się zwrócić, bo pomoc osób trzecich nie wchodzi w rachubę. Lekarze natomiast wskazali na własne obawy przed pomocą w umieraniu pacjentom, którzy ich „często właśnie o to proszą”. Jak tłumaczy „Der Spiegel” wielu niemieckich chorych jeździło w ostatnich latach do Szwajcarii po pomoc w samobójstwie, gdzie w 2018 r. stowarzyszenie „Prawdziwe prawo do Samostanowienia” usiłowało wymusić legalizację wspomaganego samobójstwa w przypadku ludzi zdrowych, dla których z różnych przyczyn życie „stało się nie do zniesienia”. Jak pisze dziennik „Frankfurter Rundschau” z pomocą szwajcarskiego stowarzyszenia Dignitas w latach 1998-2019 1322 Niemców odebrało sobie życie. Stanowili 44 proc. wszystkich „klientów” stowarzyszenia.
A teraz niemiecki Trybunał Konstytucyjny przyznał skarżącym rację. Według przewodniczącego Trybunału Andreasa Voßkuhle niemiecka konstytucja gwarantuję „prawo do odebrania sobie życia”. Moralne rozważania – jak wskazał Voßkuhle – nie wpłynęły na decyzję sędziów. Przewodniczący niemieckiego TK wskazał przy tym na możliwość uregulowania prawnego kwestii eutanazji i wspomaganego samobójstwa, na wzór tego, jak uregulowana prawnie została za Odrą aborcja. W skrócie: śmierć dla każdego, po odpowiedniej konsultacji z psychologiem, to wszystko pod nadzorem może państwowej komisja kontroli. Usankcjonowane przez państwo umieranie. Nie da się ukryć, że rozważenia moralne nie wpłynęły na decyzję sędziów. Ryzyko nadużyć, a takich było przecież niemało w przypadku szwajcarskiego stowarzyszenia Dignitas (uśmiercono m.in. rodzeństwo z zespołem Downa), jest przecież ogromne. Ustanawiając paragraf 217 prawodawca chciał zapobiec powstaniu biznesu eutanazyjnego, w ramach którego lekarze i zawodowi „pomocnicy” wysyłaliby seryjnie – przede wszystkim osoby starsze – na tamten świat. Osoby starsze, które często uważają, że są ciężarem dla bliskich i mogą czuć się zmuszone do podjęcia takiej decyzji.
Nie wspominając o tym, że przykład Holandii pokazał, iż członkowie rodziny czasami naciskają na lekarzy by ci uśmiercili ich uciążliwych krewnych. A lekarze nierzadko lekceważą obwiązujące przepisy. W 2017 r. holenderscy lekarze zabili 17-letnią Noę Pothoven, cierpiącą na anoreksję, zamiast ją leczyć, a rok wcześniej – jak pisze brytyjski dziennik „The Guardian” doszło do skandalu, po tym jak chora na demencję kobieta próbowała wyrwać się z rąk krewnych, którzy ja przytrzymywali, by lekarz mógł jej podać śmiertelny zastrzyk z pentobarbitalem. Miało to niewiele wspólnego z gwarantowaną prawnie „dobrowolną” oraz „godną” śmiercią wskutek „świadomej” decyzji pacjenta. A oficjalne przepisy w Holandii są przecież dość surowe, a i komisji kontrolującej cały proceder nie brakuje. 450 holenderskich lekarzy opublikowało w 2019 r. ogłoszenie w prasie, w którym tłumaczyli, że nie chcą i „nie mogą z czystym sumieniem uśmiercać pacjentów, którzy są nieprzytomni bądź niezdolni do wyrażenia swojej woli”. A to stało się w Holandii – jak przekonują – standardową praktyką.
Jest coś odrażającego zarówno w przemyśle aborcyjnym jak i w przemyśle eutanazyjnym. Teraz ten ostatni, a wraz z nim praktyki i nadużycia znane z Szwajcarii i Holandii, mają szanse na dobre zadomowić się za Odrą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/488669-niemiecki-tk-zezwala-na-komercjalizacje-eutanazji