Zdaniem aktora Mariana Opani, dziś w Polsce jest „tak, jak”: „jeżeli ktoś popiera ten typ władzy, to albo jest durniem, albo wyrachowanym łajdakiem, sprzedawczykiem”, i nie ma innego wyjścia.
Zdanie w sumie urocze. Można być dobrym, nawet doskonałym aktorem, a mimo to mieć fundamentalne problemy z rozeznaniem sytuacji. Po prostu „bad judgment”. Very bad. Jak trafnie zauważyła na naszych łamach pani Katarzyna Łaniewska, jest w tym jakiś tajemniczy, irracjonalny element. Ale są też i inne zjawiska: pogarda, poczucie wyższości, irytacja, frustracja.
Ale w tych słowach jest też coś jeszcze: niemal niewolnicze przywiązanie do konkretnego kształtu Polski, który wyłonił się po okrągłym stole. W oczach wielu ludzi, ba, w oczach całych pokoleń, jest to jedyna akceptowalna forma ustrojowo-społeczna, i to nie tylko w ogólnych zarysach, ale także i w szczegółach. Nawet niewielkie zmiany, nie dotykające w gruncie rzeczy ani ustrojowych podstaw, ani układu sił w społeczeństwie czy w gospodarce, spotykają się z histeryczną reakcją, są traktowane niczym wprowadzanie dyktatury. Dozwolone jest tylko to, co zaakceptowano w 1989 roku, w trakcie reakcji, często przesadnej, na doświadczenia państwa autorytarnego. Nie można niczego odjąć, nie można niczego dodać, nie można nawet wyciągać wniosków z ostatnich 30 lat.
Echa tego niewolniczego przywiązania do okrągłego stołu pobrzmiewają w wypowiedzi Opani, ale niektórzy wyrażają rzecz wprost. W Auschwitz Marian Turski zarzucił przecież rządowi, że „narusza przyjęte umowy społeczne, już istniejące”, a tym samym zmierza ku obozom koncentracyjnym. Myśl tak prosta, że wręcz prostacka, ale oddająca sedno myślenia ludzi, o których mówimy. Równie jasno rzecz ujął Marcin Święcicki, gdy już trzy lata temu stwierdził: „Wybór sędziów do KRS przez polityków jest sprzeczny z Okrągłym Stołem”.
Rzecz jest więcej niż paradoksalna: środowiska, które twierdzą, że znają świat, jego złożoność, skomplikowanie i różnorodność, w odniesieniu do własnego państwa uznają tylko jeden, wyraźnie już przestarzały i dysfunkcjonalny model ułożenia życia publicznego. Gotowe są patrzeć bezczynnie na jego wyludnianie się, akceptować podrzędny status w relacjach międzynarodowych, rezygnować z ambicji dogonienia najbogatszych - byle tylko niczego nie zmieniać, nawet przecinka, nawet kropki. Na próbę zmiany czegokolwiek reagują niewspółmierną histerią, wrzaskiem, paniką.
Czasami aż wierzyć się nie chce, że tylko tyle rozumieją. I można by się zastanawiać, czy nie są „durniami, albo wyrachowanymi łajdakami, sprzedawczykami”, gdyby nie fakt, że to jednak są nasi współobywatele, i lepiej takich obelg nie stosować.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/485196-opania-i-jego-obelgi-czyli-niewolnicy-okraglego-stolu