Miejmy nadzieję, że jeszcze nie jest za późno, żeby spojrzeć na islam realnie, a nie życzeniowo. Bowiem plan wojowników Allaha już się pewnie rozpoczął, a oni sami nawet już nie ukrywają swojego pragnienia hegemonii i imperializmu religijnego, posługując się prasą ulegającą dyktatowi rzekomego antyrasizmu i innych dyskryminacji pozytywnych, które w ich roszczeniach chcą widzieć co najwyżej konkretne przejawy kulturowe
— pisze francuski kapłan katolicki ks. Guy Pages w książce zatytułowanej „Prawdziwe oblicze islamu”, która niedawno ukazała się w Polsce.
FRAGMENT KSIĄŻKI ks. Guya Pagesa „Prawdziwe oblicze islamu”, Wydawnictwo AA, Kraków 2020.:
Dialog międzyreligijny jest określany jako „całość relacji pozytywnych i konstruktywnych między osobami i różnymi wspólnotami wyznaniowymi, nastawiony na wzajemne zrozumienie i ubogacenie, w służbie prawdy i w uszanowaniu wolności”. Ale nie można zapominać, że dialog chrześcijańsko-muzułmański, co jeszcze zobaczymy, jest do tego stopnia szczególny, że można twierdzić, iż istnieje on tylko dlatego, że Allah nakazuje muzułmanom zatajać, kłamać albo krzywoprzysięgać, jeżeli tylko sprzyja to interesom islamu: „Zwódź swoim głosem, kogo potrafisz spośród nich! Zbieraj przeciwko nim twoją konnicę i twoją piechotę! Miej uczestnictwo z nimi w ich bogactwach i w ich dzieciach! Czyń im obietnice! – Ale szatan obiecuje im tylko dla zmylenia”. Jak wyznaje papież Pius II w liście do sułtana tureckiego Mehmeda II: „Porozumienie to będą tylko słowa; ale w praktyce jest to wojna”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dzień Islamu w Kościele katolickim w Polsce. „Idziemy w kierunku dialogu i otwartości, zachowując swoją tożsamość”. WYWIAD
Islam jest niepodzielną całością, jednocześnie religią-prawem-kulturą-cywilizacją-wspólnotą-tożsamością, jak się wyraził honorowy przewodniczący Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego i rektor Wielkiego Meczetu Paryża: „Islam jest jednocześnie religią, wspólnotą, prawem i cywilizacją. […] Muzułmanami są nie tylko ci, którzy praktykują pięć fi larów islamu, ale wszyscy ci, którzy się z nimi utożsamiają” („Le Figaro Magazine”, 29 czerwca 2002). Dalil Boubakeur tylko powtarzał to, czego nauczał założyciel Stowarzyszenia Braci Muzułmanów, Hasan al-Banna (1906–1949): „Islam jest dogmatem i kultem, ojczyzną i narodowością, religią i państwem, duchowością i działaniem”.
Traktując islam jako religię „jak każda inna”, a nie totalitarny system polityczno-religijny, umieszczamy go w przestrzeni nietykalności, z zakazem jakiegokolwiek badania krytycznego, i otwieramy na oścież bramy naszych krajów na wojnę najeźdźczą, jaką Allah nakazał wszystkim muzułmanom naśladującym Mahometa. „I zwalczajcie ich, aż ustanie prześladowanie i religia będzie należeć do Allaha. A jeśli oni się powstrzymają, to wyrzeknijcie się wrogości, oprócz wrogości przeciw niesprawiedliwym!”.
Islam traktowany jako element życia prywatnego spotyka się z poparciem cywilizacji, którą ma zniszczyć: „Nie ma mowy ani o pokoju, ani o koegzystencji między religią islamską a instytucjami politycznymi i społecznymi nieislamskimi. […] Renesans islamski nie może się rozpocząć bez rewolucji religijnej, ale ona jest nietrwała i nieskuteczna bez rewolucji politycznej. Naszym pierwszym zadaniem winno być zdobycie nie władzy, ale ludzi. […] Wsparcie, jakie naród muzułmański skutecznie daje miejscowej władzy, jest proporcjonalne do jej charakteru islamskiego. […] Mamy być kaznodziejami, a potem natychmiast żołnierzami. […] Ruch islamski winien przejąć władzę, jak tylko znajdzie się w odpowiednim położeniu moralnym* i liczebnym, by móc obalić rząd nieislamski”.
Także prezydent Algierii M. Huari Bumediene w kwietniu 1974 deklarował w ONZ: „Kiedyś miliony ludzi porzucą półkulę południową, by iść na północ. I nie pójdą tam jako przyjaciele. Bo pójdą tam z podbojem. I dokonają tego dzięki swoim dzieciom. Brzuchy naszych kobiet dadzą nam zwycięstwo”. Islam-religia, grając kartą tolerancji i wolności sumienia, która tak naprawdę jest koniem trojańskim, używanym po to, by osiągnąć cel dżihadu, czyli podporządkować ludzkość prawu Allaha.
Miejmy nadzieję, że jeszcze nie jest za późno, żeby spojrzeć na islam realnie, a nie życzeniowo. Bowiem plan wojowników Allaha już się pewnie rozpoczął, a oni sami nawet już nie ukrywają swojego pragnienia hegemonii i imperializmu religijnego, posługując się prasą ulegającą dyktatowi rzekomego antyrasizmu i innych dyskryminacji pozytywnych, które w ich roszczeniach chcą widzieć co najwyżej konkretne przejawy kulturowe. Muzułmanie stosują jako zasadę działania kult resentymentu, pragnienie zemsty i zazdrość wobec osiągnięć krajów zachodnich. Wmawiają sobie, że ich zacofanie wynika z tego, że są oni niewinnymi ofiarami prześladowań przez wrogów Allaha. Nie chcą uznać, że historycznie islam niósł tylko wojnę i barbarzyństwo, a teologicznie można go identyfikować tylko z anty-Chrystusem zapowiadanym przez Jezusa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/484098-ks-pageswojownicy-allaha-nie-ukrywaja-pragnienia-hegemonii