Portal wPolityce.pl jako pierwszy informował, że Malina Borsch nie musi wydać swojej pięcioletniej córki Wiktorii, ojcu Niemcowi. Matka dziewczynki w rozmowie z portalem wPolityce.pl opowiada o kulisach walki o dziecko.
CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ NEWS. Kończy się trzyletnia gehenna dziewczynki, na którą skazał ją sąd w Szczecinie. Nie musi już ukrywać się z matką
Przez trzy lata bałam się, że niemiecki Jugendamt po wyroku szczecińskiego sądu odbierze mi córkę. Sąd w Szczecinie zdecydował, że córka ma wracać do Niemiec
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Malina Borsch, która po wyroku szczecińskiego sądu przez trzy lata ukrywała się z córka.
Wierzę, że to koniec mojej walki o to, żeby córka została ze mną w Polsce
— dodaje.
Sąd zabrał mojemu dziecku, moim rodzicom i mi trzy lata z życia. Bardzo to przeżyliśmy. Przez ten cały czas starałam się trzymać córkę z daleka od tego wszystkiego
— podkreśla.
Praktycznie wszystkie składane przeze mnie i przez mojego pełnomocnika wnioski dowodowe były oceniane przez szczeciński sąd jako niewiarygodne. Świadkowie ojca mojej córki to m.in. ludzie, którzy jej nigdy nie widzieli albo widzieli ją krótko, np. przez godzinę czy dwie. Jednak dla szczecińskiego sądu byli wiarygodni. Muszę natomiast oddać szacunek pani sędzi, która miała odwagę i złożyła odrębne zdanie do wyroku szczecińskiego sądu
— wskazuje.
Malina Borsch liczy, że to koniec jej trzyletniej walki o to, żeby córka została z nią w Polsce.
Czekam na uprawomocnienie się wyroku sądu w Słupsku. Mam nadzieję, że nie będziemy już musiały się bać z córką i nie będziemy musiały oglądać się za siebie na ulicy… Chodzenie po ulicy z dzieckiem było niebezpieczne. Ojciec córki straszył, że mi ją odbierze. Zgłosiłam na policję podejrzenie o próbie uprowadzenia dziecka. Przyjechał na jedno ze spotkań z dzieckiem z kilkoma młodymi mężczyznami
— mówi.
Kiedy córka miała jedenaście miesięcy, potrafiła już chodzić i sama jeść, jej ojciec mówił, że nie jestem już jej potrzebna jako matka
— wspomina Malina Borsch.
Zawsze wiedziałam, że na Jugendamty trzeba uważać, ale dopiero oczy mi się otworzyły, jak zaczęłam się kontaktować z rodzicami, którzy mieli styczność z tą instytucją
— podkreśla kobieta, która ponad trzydzieści lat mieszkała w Niemczech.
Chciałabym podziękować za pomoc mojemu pełnomocnikowi mecenasowi Maciejowi Krzyżanowskiemu, Rzecznikowi Praw Dziecka Mikołajowi Pawlakowi i ministerstwu sprawiedliwości, że zaangażowali się w moją sprawę
— mówi.
CZYTAJ WIĘCEJ: Pawlak (RPD): Dobrze, że sąd w Słupsku zdecydował, żeby nie przekazywać dziewczynki do Niemiec. Dobro dziecka jest najważniejsze
Not. TP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/482821-kulisy-walki-o-dziecko-sad-zabral-nam-trzy-lata-zycia