Komiks jest atrakcyjną formą opowiadania o historii, ponieważ obraz działa mocno na wyobraźnię, a wartka akcja przyciąga uwagę
— mówi portalowi wPolityce.pl Marcin Opiłowski, twórca komiksów.
wPolityce.pl: Jest pan twórcą m. in. takich komiksów, jak seria o Dywizji gen. Stanisława Maczka „Na szlaku chwały”, „Dywizjon 304”, „Łza”, „Ptasie radio”, „Największe sukcesy polskiego lotnictwa”. Skąd pan czerpie inspiracje do swoich albumów? Wzoruje się pan na kimś?
Marcin Opiłowski: Inspirację do swoich prac czerpię życia, bo to ono pisze najlepsze scenariusze. Jest tyle niesamowitych historii, które można opisać w książce, nakręcić o nich film lub przedstawić na przykład właśnie w formie komiksie. W historii Polski jest wiele wydarzeń, bardzo ciekawych historii, które czekają na opisanie. Do opowiadania historii za pomocą komiksu zainspirowali mnie wybitni przedstawiciele tego gatunku. Za największego mistrza komiksu uważam nieżyjącego już rysownika Jerzego Wróblewskiego. Był jednym z nielicznych autorów potrafiącym tworzyć zarówno w stylu realistycznym („Kapitan Żbik”, „Biblia”), jak i groteskowym („Binio Bill”). Był rysownikiem wszechstronnym i dbającym o szczegóły. Jego odejście zamknęło znaczący rozdział w historii polskiego komiksu. Wzorem dla mnie jest także Grzegorz Rosiński, autor mistrzowskich rysunków do „Thorgala”. Zaliczam go do najlepszych europejskich rysowników komiksowych.
Tworzenie komiksów historycznych nie należy do łatwych dziedzin. Twórca i krytyk komiksów Witold Tkaczyk wskazuje, że wymaga połączenia wiedzy, wyczucia tematu i znajomości realiów epoki. Zgadza się pan z tą opinią? Jak pan przygotowuje się do stworzenia albumu?
Całkowicie się z tym zgadzam. To naprawdę trudna dziedzina. Komiks jest trudną i bardzo wymagającą sztuką. Wymaga czasu, zaangażowania i umiejętności. Proces tworzenia komiksu podzieliłbym na dwie części: na scenariusz i rysunek.
Zacznijmy od scenariusza. Jak on powstaje?
Wszystko zaczyna się od pomysłu. Najpierw wybieram temat. To do mnie należy decyzja, jaką historię pokażę w komiksie. Czy będzie to Powstanie Warszawskie, bitwa pod Falaise czy jeszcze coś innego. Gdy wybiorę temat, zgłębiam wiedzę z tego zakresu. Czytam jak przebiegała jakaś bitwa, co było po niej, jak potoczyły się losy jej bohaterów. Pomocne w tym procesie są relacje uczestników wydarzeń. Zbieram też materiały ilustracyjne dotyczące używanej wówczas broni, sprzętów, mundurów żołnierskich. Pomocne są również fotografie miejsc związanych z akcją komiksu. Jeśli jest to komiks o Powstaniu Warszawskim, wówczas w albumie przedstawiam stolicę z lat czterdziestych, uwzględniając zniszczenia, jakich miasto doznało w wyniku walk. Na tym etapie muszę też oceniać na ilu stronach zmieszczę historię. Następnie ma miejsce kompozycja. Rozrysowuję na kolejnych stronach, najpierw na próbę, kolejne kadry (jest to jeszcze etap scenariusza), co fachowo nazywa się tworzeniem „storyboard‘ów”. Układam dialogi, rozbudowuję, skracam, bądź pomijam poszczególne wątki, aby historia ukazana w komiksie była atrakcyjna dla czytelnika, nie przesycona w niektórych miejscach, lub niedosycona w kolejnych kadrach. Chodzi mi o to, aby komiks dobrze się czytało i oglądało.
Potem przychodzi czas na tworzenie ostatecznych rysunków?
Kiedy scenariusza jest gotowy, zabieram się za rysowanie plansz komiksu. Wstępny zarys rysunków wykonuję na papierze kredowym formatu A3 przy pomocy ołówków twardych. Później używam ołówków miękkich. Następnie na rysunki kładę tusz za pomocą piórka. Kiedy tusz wyschnie, ścieram rysunek wykonany ołówkiem za pomocą gumki chlebowej. Niekiedy zamiast tuszu używam flamastrów bądź cienkopisów, po czym ścieram gumką rysunek wykonany ołówkiem. Tak przygotowane plansze skanuję, obrabiam w komputerze (usuwam ewentualne kleksy, brud itp.) i koloruję w komputerze, chyba, że chcę, aby była wersja czarno-biała. Następnie w komputerze dodaje tekst do dymków i ramek. Wreszcie składam komiks w całość. W między czasie powstają okładki i tzw. strona wstępna, czyli pierwsza strona po otwarciu komiksu zawierająca tytuł, autora pracy i mały rysunek pod spodem. Całość drukuję na odpowiednim papierze formatu A4. I komiks jest gotowy.
Ile czasu poświęca pan na tworzenie komiksu?
Jest to uzależnione od wielu czynników. Nie jest to jedyna rzecz, jaką się zajmuję. Po drugie, rysuję samodzielnie. Nie gonią mnie żadne terminy. Generalnie, jeden komiks tworzę w zależności od objętości od kilku do kilkunastu miesięcy. Niektóre powstają nawet latami.
Ile faktów, a ile fikcji powinno być w komiksie historycznym?
Komiks historyczny powinien opierać się na rzeczywistych osobach, wydarzeniach i miejscach. Dopuszczam natomiast sytuacje, że główny bohater jest postacią fikcyjną, jak Kmicic w „Potopie”. Wątki poboczne mogą być wymyślone, żeby lepiej pokazać charakterystykę postaci.
Czy komiks historyczny to dobre i skuteczne narzędzie do promowania historii?
Oczywiście. Komiks jako forma przekazu jest powszechnie znany, natomiast komiks opowiadający o wydarzeniach historycznych jest nowością, choć na szczęście coraz bardziej znaną i coraz popularniejszą. Staram się pokazać, że zamiast Batmana świetną bohaterką komiksu może być sanitariuszka z Powstania Warszawskiego, która bez użycia siły wychodzi obronną ręką z różnych opresji. Komiks jest atrakcyjną formą opowiadania o historii, ponieważ obraz działa mocno na wyobraźnię, a wartka akcja przyciąga uwagę. Wiele osób chętniej sięgną po komiks historyczny, niż po grubą książkę. Nie twierdzę, że komiks ma stanowić źródło wiedzy historycznej, ale zainteresowani tematem, chętniej sięgną później po książkę, która pogłębi ich wiedzę.
Tylko dzieci i młodzież sięgają po komiksy historyczne? Czy to stereotyp?
Nie tylko dzieci i młodzież czytają komiksy historyczne. Sięga po nie również wielu dorosłych. W przypadku moich komiksów nie ma to znaczenia, ponieważ adresowane są do czytelników w każdym wieku. Spotkania z młodymi czytelnikami moich komiksów należą do najlepiej prze mnie wspominanych. Wielu młodych ludzi fascynuje się komiksami historycznymi. Dla nich takie podejście do zagadnienia jest czymś nowym, dlatego z uwagą słuchają i zadają bardzo rzeczowe pytania związane z tematem.
Nad czym pan teraz pracuje?
Kończę drugą część kolorowego komiksu zatytułowanego „Wrzesień 39. Zwrot zaczepny nad Bzurą”. Album przedstawi dzień po dniu, od 9 do 16 września 1939 r., działania niemieckiego najeźdźcy w Polsce. W albumie znajdzie się oczywiście opowieść o tytułowej bitwie nad Bzurą oraz o zajmowaniu przez Niemców kolejnych polskich miast. Starałem się skupić na przedstawieniu męstwa i bohaterstwa polskich żołnierzy, w oderwaniu od kontekstu politycznego. Nie rozważam czy kampania wrześniowa była potrzebna, czy nie. Prezentuję polski sprzęt wojskowych, żeby pokazać, że polska armia we wrześniu 1939 r. to nie tylko kawaleria. Seria o kampanii wrześniowej składać się będzie z czterech części: „Pierwsze dni wojny”, „Zwrot zaczepny nad Bzurą”, „Nóż w plecy” oraz „Bitwa pod Kockiem”.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/482814-bohaterka-komiksu-moze-byc-sanitariuszka-z-powstania
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.