„Było cudownie, bardzo się wzruszyłam. I naprawdę, patrząc na te dzieci - kolorowe, w różnych ubraniach, witające mnie w różnych swoich językach - pomyślałam, jakie to bogactwo sobie Szwecja przygarnęła wraz z imigrantami. Jaki to jest potencjał różnych sposobów myślenia, wrażliwości, puli genetycznej. (…) Zawsze w takich momentach jest mi po prostu wstyd za ten straszny 2014 rok, kiedy Polska nie przyjęła imigrantów. Nigdy nie potrafię tego zrozumieć” – powiedziała Olga Tokarczuk po spotkaniu z młodzieżą w szkole jednej z imigranckich dzielnic Sztokholmu.
Trudno nie zestawić tego cytatu z przemową noblowską, esejem osobistym, głębokim, inspirującym. Pisarka ubolewa, że współczesność dotknęło „upośledzenie umiejętności wielowymiarowego (konkretnego, historycznego, ale i symbolicznego, i mitycznego) uczestniczenia w łańcuchu wydarzeń zwanym naszym życiem”.
Niewdzięczna różnorodność
Ale czyż jednowymiarowością nie razi postrzeganie przez Noblistkę problematyki migracji? We wrześniu bieżącego roku szwedzki czołowy dziennik „Dagens Nyheter”, któremu z pewnością bliżej do „Gazety Wyborczej” niż konserwatywnej polityki obecnych władz RP, alarmuje, że polityka wielokulturowości „doprowadziła Szwecję do apartheidu”. Janne Josefsson, znany w Szwecji autor wielu reportaży telewizyjnych, pyta: „Czy naprawdę władze wiedzą, co zrobić, aby przełamać segregację i zlikwidować społeczeństwo klasowe? Mówimy o kraju, w którym nierówności społeczne rosną najszybciej w Europie”. Gdziekolwiek jeździ, Jesofsson wszędzie widzi to samo: „Szwecja nie jest już jednym krajem, istnieją dwa światy. To nie może być celem, wręcz przeciwnie - taki stan jest kompletną polityczną porażką”.
Przędzie i tka
„Świat jest tkaniną, którą przędziemy codziennie na wielkich krosnach informacji, dyskusji, filmów, książek, plotek, anegdot. Dziś zasięg tych krosien jest ogromny - za sprawą Internetu prawie każdy może brać udział w tym procesie, odpowiedzialnie i nieodpowiedzialnie, (…) ku dobru i ku złu” – z tym motywem noblowskiego wykładu nie sposób się nie zgodzić. Tokarczuk przypomina, że ludzkość wymyślając narrację, uzyskała poczucie kontroli nad światem.
Świat opowiadamy w kółko. I wymyślamy coraz to nowe sposoby opowiadania. Jednakże jeśli zbyt wiele granic ekspresji i formy przekroczymy, to narracja nie tylko się porwie, opowieść przestanie być opowieścią. Utworzy się wir dezinformacji, który przesłoni archetypiczny podział na dobro i zło. Ale przecież Olga Tokarczuk-pisarka doskonale to wie. A Tokarczuk-aktywistka?
Każdemu można zarzucić niespójność. Tacy jesteśmy. Nie tylko niespójni, ale też nieracjonalni, nadmiernie impulsywni. Jedni mniej, drudzy bardziej, ale chyba wszystkich to jakoś dotyka. Wcale nie wytykam Noblistce po prostu tego, że jest niekonsekwentna. Chodzi o coś innego. Chodzi o wzięcie odpowiedzialności za to, co i jak autorka „przędzie” swoimi wypowiedziami – teraz słyszanymi w wielu zakątkach świata.
Tokarczuk nie tylko w powieściach, także w przestrzeni publicznej chciałaby „przetkać” rzeczywistość, która ją martwi. Czy bierze odpowiedzialność za to, co przędzie w ramach dyskursu społeczno-politycznego? Co komunikuje – niezależnie od swoich intencji – biorąc udział w paradach równości, uczestnicząc w feministycznych wiecach, promując różnorodność, zachęcając do takiego a nie innego głosowania w wyborach?
Poza baśnią
Nie wątpię, że spotkanie Tokarczuk z dziećmi imigranckimi w Sztokholmie było wzruszające i niezapomniane dla obu stron. Ale to tylko jeden wymiar - ten ze „świata imbryka”. Pisarka w wykładzie noblowskim pięknie wspomina, jak mama czytała jej baśnie Andersena i że bardzo tęskni do tamtego świata, gdzie jednym z ulubionych bohaterów był dumny porcelanowy imbryk do herbaty. Czym innym jest jednak romantycznie i baśniowo ujmowana różnorodność kulturowa z całym swym bogactwem ekspresji, kolorów, dźwięków od nieuchronnie uwikłanego w polityczność trudu współżycia ludzi o odmiennych temperamentach, obyczajach, tradycjach i… interesach.
Felieton ukazał się w numerze 1-2/2020 tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/481726-pani-imbryk