Bezmyślny wygłup kandydatki Koalicji Obywatelskiej. Jeśli komuś pomaga, to tylko Kaczyńskiemu”, tak oto skwitował portal Tomasza Lisa naTemat popis Klaudii Jachiry, pupilki Grzegorza Schetyny, wywindowanej przez niego osobiście na reprezentantkę narodu w Sejmie. Więc najpierw był to wygłup jeszcze przewodniczącego Platformy tzw. Obywatelskiej. Cóż, w każdym narodzie zdarzają się umysłowo zezowaci płci obojga, widać uznał, że powinni mieć przedstawicieli w Sejmie. No, i mają. W kwestii formalnej, chodzi o koszmarny popis tejże jeszcze sprzed wyborów, gdy z okazji obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego wystąpiła pod pomnikiem Armii Krajowej z transparentem: „Bób, hummus, włoszczyzna”…
Ale, gdyby ktoś myślał, że jej czyn został potępiony przez Lisowy portal, ten jest w błędzie. O krytyce zadecydowały… „łapki”: „Nie wiadomo jednak czy lider PO miał świadomość, że jej produkcje mają kilkakrotnie więcej przeciwników niż zwolenników”, ubolewał autor i na dowód przytoczył inny przykład: „w przypadku występu Jachiry pt. „Droga Krzyżowa” pod jednym z kościołów (194 kciuki w górę i aż ponad 1000 – czyli pięć razy więcej, kciuków w dół” (stan na 21 września), a to już powinno dać do myślenia, bo to może narobić szkód przed wyborami”. Gdyby więc kciuków w górę było więcej, pewnie byłby to pean na cześć bluzgającej, a nie uderzenie w… Schetynę, że przyjął równie durną taktykę, jak jego zdurniała pupilka, która „wywołuje niesmak”.
I tu dochodzimy do sedna sprawy, kauzyperdom Platformy nie tyle chodzi o jej kretyńskie wyskoki, także już w roli - pożal się Boże - posłanki na Sejm, lecz jak wpłynie na notowania PO. Wcześniej był broniony przez opozycję niejaki Krzysztof Mieszkowski, dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu, który zasłynął obrazoburczymi spektaklami, a jakże, też poseł - partii inteligentnych inaczej pod nazwą Nowoczesna Ryszarda Petru, ba, wiceprzewodniczący parlamentarnej Komisji Kultury i Środków przekazu, który w tym roku - na szczęście - daremnie ubiegał się o mandat europosła w Parlamencie Europejskim, ale udało mu się uzyskać reelekcję w Sejmie już z ramienia Koalicji Obywatelskiej.
To już nie są „bezmyślne wygłupy”, to nasza polityczna rzeczywistość. W naszej politycznej rzeczywistości nie ma świętości. Jest walka, w której każdy chwyt jest dobry, jeśli może ugodzić i naruszyć tradycje wyznaniowe i narodowe, zasady etyki i moralności, bo w tym siła narodu, czyli największe zagrożenie dla piewców ideowego weganizmu, w którym nie ma miejsca na tego rodzaju wartości. Są inne. W Krakowie dobiega końca Międzynarodowy Festiwal, na którym wskrzeszono w Teatrze Ludowym gejowski spektakl „dla dorosłych” pt. „Anioły w Ameryce” geja Tony’ego Kushnera, wystawiony za oceanem w 1991 roku. Czemu nie? To przecież ”trendy”, to wszak walka o równe prawa dla „zaszczutych gejów”…
Dla porządku, sztukę Kushnera wystawiał już w 1991 roku Teatr Wybrzeża w Gdańsku. „To opowieść o tym, jaka jest cena prawdy, wolności i indywidualizmu, która okazuje się boleśnie aktualna szczególnie dziś, szczególnie w Polsce”, powiedziała wskrzesicielka „Aniołów”, reżyserka Małgorzata Bogajewska.
„Ale w praktyce jej spektakl nie sprawdza się jako komentarz do polskiej rzeczywistości, w której geje, lesbijki i osoby transpłciowe zaczynają (znowu) bać się wychodzić na ulice”, dorzucił recenzent Onetu, kolejny, który cierpi na niedoślep i z polskiego społeczeństwa czyni homofobów, przepędzających najpierw posła na Sejm, potem słupskiego prezydenta Roberta Biedronia na golasa przez ulice Słupska, a teraz czyhającego nań, by wsadzić w dyby na Wielkim Placu w Brukseli…
„To nie jest kraj dla słabych ludzi” cytuje Onetowy autor recenzji jednego z bohaterów sztuki, Roya, tłumacząc, dlaczego nie opłaca się „żyć na społecznym marginesie”, czyli być jawnym homoseksualistą
— pisze ów „recenzent” i ubolewa, że po spektaklu w Teatrze Ludowym „nie wiadomo, jak zmienić homofobiczny kraj”, znaczy Polskę. W walkę z nami, Polakami, katofundamentalistami, faszystoidalnymi prześladowcami gejów, angażuje się także Netflix, który podobno chce pokazać w Święta Bożego Narodzenia „Pierwsze kuszenie Chrystusa”, 46-minutowy „rodzaj parodii” o… Jezusie-geju, poinformował portal Pink News. Gwoli ścisłości, realizatorzy tej „parodii”, w której trzydziestoletni Jezus przyprowadza swego chłopaka do domu, aby przedstawić go Maryi i Józefowi, nie dedykują tego nagrania specjalnie nam, Polakom, lecz ogółowi zainteresowanych, gdyż ma być udostępnione na platformie Netflixa i nie tylko, o czym szczegółowo informuje polskojęzyczny portal Axela Springera; że film kontrowersyjny, że protesty, ale „na samym Facebooku komicy mają już 9 mln fanów. Grupa tworzy parodie, które następnie publikuje na swoim kanale…, w serwisie…” itd., podaje, a „Pierwsze kuszenie Chrystusa” na platformie Netflix jest oflagowane jako >>mroczna komedia<<, przeznaczona dla widzów powyżej 16. roku życia”…
Coś jeszcze? Aaa, równolegle ten sam polskojęzyczny portal zamieszcza tekst w oparciu o…, a jakże, polskojęzyczny „Fakt” Ringiera Axela Springera, pt. „Ksiądz prosił chłopca o coś obrzydliwego”… Co prawda ze znakiem zapytania w tekście, a konkretnie pod zdjęciem, bo sprawa jest wyjaśniana, czy duchowny rzeczywiście namawiał chłopca z domu dziecka o przesłanie mu pornograficznych zdjęć…, ale informacja jest. Tuż obok jest też nagranie do obejrzenia, pt. „Były ksiądz wyznaje, dlaczego zrezygnował z kapłaństwa”…
Wiadomo, „Pole-Kathole”, jak kpią Niemcy, a że klimat po stronie opozycji teraz odpowiedni, to trzeba nas ucywilizować… W Warszawie nie będzie spotkania opłatkowego podczas obrad Rady Miasta, tzn. 17 grudnia będzie zapoczątkowana taka „nowa, świecka tradycja”. Do tej pory zapraszani byli de facto duchowni różnych wyznań, a tradycyjny opłatek miał charakter ekumeniczny, ale po co to komu, ten opłatek, skoro może być opłatkowe spotkanie bezopłatkowe, a najlepiej nazwać je pracownicze…
Tylko jeszcze ten krzyż wiszacy na sali sejmowej, który… „Przecież nie musi wisieć. Może wystąpię w tej sprawie do Jarosława Kaczyńskiego”, zapowiedziała pani Jachira… Może jednak ktoś przytrzymał jej cugle, bo w ostatniej rozmowie z Radiem Zet stwierdziła, że owszem…:
„Tego krzyża nie powinno być, natomiast od symboli wolałabym się zająć rzeczami, które pomagają nam w lepszym życiu”.
Jakimi? To nakreśliła nowa posłanka Wiosny Roberta Biedronia, pardon, teraz już zjednoczonej z SLD, Nowej Lewicy, Beata Maciejewska, członkini powołanego z inicjatywy kochanka, pardon, partnera Roberta Biedronia, Krzysztofa Śmiszka Parlamentarnego Zespołu do Spraw Równouprawnienia Społeczności LGBT+. Prócz tęczowych postulatów, dla posłanki Maciejewskiej, piszącej uprzednio m.in. dla polskojęzycznego „Newsweeka”/Ringier Axel Springer oraz „Gazety Wyborczej” - priorytetowymi sprawami są…? - to przecież jasne:
”ochrona dzieci przed Kościołem katolickim”, będącym „miejscem, gdzie jest masa pedofilów, którzy nie są w ogóle karani”, oraz „wprowadzenie edukacji seksualnej w polskich szkołach”,
— co oznajmiła w studiu TVP Info.
A tymczasem należałoby zobligować medialnych nadawców: żadnej „Świętej nocy, cichej nocy…”, żadnych polskich kolęd, jeśli już to „Ostatnie święta…” geja George’a Michaela…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/477803-bez-swietosci-zadnej-swietej-nocy-cichej-nocy