Można zrozumieć, że fani Olgi Tokarczuk zachwycali się nad esejem wygłoszonym w ramach tygodnia noblowskiego. Ale, żeby w tych uniesieniach popłynąć aż tak daleko?! Trudno w to uwierzyć, ale dziennikarka „Wprost” nazwała pisarkę… „boginią”.
W sobotę w siedzibie Akademii Szwedzkiej w Sztokholmie Olga Tokarczuk odczytała esej pt. „Czuły narrator”. Można zrozumieć fanów, którzy zachwalali się odczytem, ale są i takie przypadki, które budzą wyjątkowe uczucie zdumienia.
Przemówienie Olgi Tokarczuk było jak w świątyni. Ten jej głos, spokojny, ale brzmiący. Ten kosmos. Ziemia, holistyczne czucie świata w czasach, kiedy świat jest krojony na kawałki, na wynos. Krzesła, a na nich ludzie, którym zmieniają się miny, kiedy ona mówi. Ona była bogini
— wyznała dziennikarka „Wprost” Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin.
I nie jest zaskoczeniem, że wpis dziennikarki przykuł uwagę wielu internautów.
Pani była kiedyś w świątyni ??
Wyższy poziom intelektualny. Tego nie zrozumisz :V
Powiało Coelho…
Wałęsa też jest noblistą. Niech Pani spróbuje też tak o nim napisać. Plissss.
Oj, to chyba więcej niż komentarz. To wyznanie wiary 😂
Pani tak na poważnie?
Śmiertelnie poważnie.
Część opublikowała nawet prześmiewcze memy.
kpc/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/476691-ktos-tu-naprawde-poplynal-tokarczuk-byla-boginia