Polak, który uzbrojony w kieł narwala obezwładnił islamskiego terrorystę stał się bohaterem nie tylko na Wyspach Brytyjskich. Trafił na pierwsze strony gazet, nawet tych, których wydawcy nie są zbyt przychylni polskim imigrantom. Nie był on pierwszym naszym rodakiem, który z narażeniem życia ruszył na pomoc atakowanym przez islamskich ekstremistów. Rodzi się pytanie, dlaczego żaden Anglik nie był zdolny do tego, co uczynił Polak?
Odpowiedź na nie jest dość złożona, a wypadałoby zacząć od pewnej historii. Otóż pewien mieszkający w Wielkiej Brytanii polski weteran wdał się w niezwykle interesującą dyskusję z pewną Angielką. Pani ta oświadczyła w kontekście II wojny światowej, iż dziwi się Polakom, że wpuścili Niemców do Polski. Zdumiony weteran zapytał ją: „A co by pani zrobiła na naszym miejscu?”. „Wezwałabym policję” - padła odpowiedź. Historia ta świetnie oddaje brytyjską mentalność, będącą z jednej strony pokłosiem słynnej splendid isolation, a z drugiej – sposobu, w jaki brytyjskie społeczeństwo było wychowywane przez wiele dziesięcioleci.
Każdy Anglik ma wpojone, że od rozprawiania się z terrorystami są odpowiednie służby, a w razie ataku terrorystycznego należy postępować zgodnie z procedurami, tj. poszukać sobie bezpiecznego schronienia i zawiadomić organy ścigania. Bohaterski czyn Polaka wzbudził na Wyspach tyle emocji nie tylko dlatego, iż dzięki niemu nie było większej liczby ofiar, ale również, a może nawet przede wszystkim dlatego, że złamał procedury, co dla przeciętnego Brytyjczyka jest trudne do pojęcia.
Brytyjczycy, ale też i inne społeczeństwa szeroko rozumianego Zachodu zostały niejako mentalnie ustawione na niewdawanie się w walkę z napastnikiem, co niestety po części dotyczy również tamtejszej policji. W internecie można zobaczyć nagrania, na których kilku funkcjonariuszy nie potrafi poradzić sobie z jednym muzułmańskim imigrantem.
Polacy są zupełnie inni i mocno wyróżniają się na tle zniewieściałej, zgenderyzowanej zachodniej Europy: odważni, ofiarni, gotowi ratować czyjeś życie kosztem własnego. Pan Łukasz nie był pierwszym Polakiem w Wielkiej Brytanii, który pomógł obezwładnić terrorystę. Dwa lata wcześniej na Moście Londyńskim również doszło do ataku i wówczas liczbę ofiar udało się ograniczyć dzięki odwadze Polki Magdaleny Antolak, która zabarykadowała drzwi prowadzonego przez siebie baru, nie wpuszczając terrorystów do środka. Natomiast jednym z policjantów ścigających wspomnianych terrorystów był również Polak i imigrant – Bartosz Tchórzewski.
Polski kucharz kłem narwala powala islamistę nożownika na londyńskim moście. Tego Sienkiewicz by nie wymyślił
— napisał Tomasz Sommer, komentując na Twitterze wyczyn pana Łukasza. Rzeczywiście, wychowani na Sienkiewiczu – nota bene tak ochoczo przez pewne środowiska rugowanym ze szkół – od setek lat przyzwyczajeni do walki o życie, wolność, niepodległość mamy w sobie cechy, które trudno znaleźć u Brytyjczyków. Do tego dochodzi poczucie ludzkiej solidarności, które sprawia, że Polak zawsze pospieszy z pomocą.
Anglicy i inni mieszkańcy Wysp Brytyjskich gratulują nam postawy naszego rodaka
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl działacz polonijny w Wielkiej Brytanii Sławomir Wróbel. I ciśnie się na usta: co z tego, skoro nie wyciągają żadnych wniosków? Do poklepywania po plecach zawsze jest wielu, ale do interwencji - dokładnie odwrotnie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/475813-dlaczego-polak-broni-innych-a-anglik-dzwoni-po-policje