„Gazeta Wyborcza” i jej polityczne dzieci nie ukrywają satysfakcji z degradacji spotkania opłatkowego w Radzie Warszawy. Teraz uroczystość, z udziałem księdza, ma się odbywać poza sesją.
Wysłuchuję od radnych, że to nie fair, że muszą przerywać obrady, a nie dla wszystkich jest to ważne. W związku z tym uznałam, że zrobimy takie spotkanie opłatkowe poza sesją. Odbędzie się 17 grudnia. Kto będzie chciał, to przyjdzie
— powiedziała „GW” Ewa Malinowska-Grupińska.
Piękne podsumowanie drogi ideowej (ideowego koła?) środowiska, które gdy widziało w tym interes, naprawdę pięknie umiało się podlizywać Kościołowi i księżom, i które chwilami rzeczywiście sprawiało wrażenie, że coś zrozumiało.
Zadowolona ze zmiany jest skrajnie lewicowa radna Agata Diduszko-Zyglewska, która już rok temu protestowała przeciwko „katolickiemu rytuałowi”:
W końcu ten rodzaj śledzika odbędzie się poza pracą racy. Dla mnie to ważna różnica. Nie wszyscy radni są skłonni świętować w ten sposób. Doceniam ten krok
— mówiła radna, wciąż dziarsko maszerująca kursem, który przecież nie może się skończyć niczym innym niż dramatyczną pustką w życiu. Ileż pychy musi być w tych ludziach, skoro sądzą, że inaczej niż ich ideowi pradziadowie i dziadowie, zbudują coś sensownego walcząc z panem Bogiem?
Ale ta sprawa ma i inne, również ciekawe konteksty. Bo i lewica, i Platforma, mają wiele pretensji do polskiego Kościoła, ale zawsze też wskazują jego jasne, z ich perspektywy, punkty. Wskazują na ludzi i księży „otwartych”, życzliwych innym światopoglądom, krytycznych wobec tradycyjnej postawy księży i całego Kościoła, ceniących zmiany i nowinki, nie eksponujących zbyt jawnie ewangelicznych wymagań. A tych ludzi jest w warszawskim Kościele bardzo dużo. Ba, piastują oni najwyższe stanowiska. I nie jest tak, że swoich poglądów nie przekuwają w czyn, że nie zapraszają na spotkania, że nie przeciwstawiają się bardziej tradycyjnej części Kościoła. Nie, oni to robią. Widać przecież, kto staje w obronie np. abpa Marka Jędraszewskiego, a kto milczy.
A mimo to platformerskie władze Warszawy robią swoje. A może raczej robią to, co dyktuje im skrajna lewica. Może muszą? Może ktoś potężny pokazał im, kogo mają słuchać? Może już nie są niepodległe ideowo nawet w najmniejszym stopniu?
Wnioski są więc dwa. Po pierwsze, Platforma została ostatecznie skolonizowana przez lewicę, albo jest na najlepszej drodze, by w pełni ulec. A po drugie, dla lewicy nie ma znaczenia, jaki jest Kościół. Te wszystkie roszczenia to tylko zasłona dymna. Na przykładzie warszawskim można nawet ukuć tezę przeciwną: im bardziej Kościół otwiera się na lewicę, tym szybciej lewica wystawia go za drzwi.
Patrzmy i wyciągajmy wnioski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/475483-im-bardziej-otwarty-kosciol-tym-szybciej-lewica-mowi-precz