Walerian Nekanda Trepka z Krakowa pewnego dnia doszedł do wniosku, że musi opisać bęcwałów, matołów, nuworyszy i parszywe podróbki herbów, którzy psowali stan szlachecki i przywiedli go do stanu, jaki Trepka ujrzał w 1626 r., a więc długo przed ostateczną mizeryją całego państwa i tworzącej je wspólnoty. Trepka zaczął od Abramowicza, byłego furmana z Biecza, a skończył na Żyznańskim – szewcu z Chęcin. Szkoda, że dziś nie ma kogoś na podobieństwo Nekandy. Kogoś, kto potrafiłby równie udanie strzelić w pysk dzisiejszego chama pospolitego, szuje pluralis, które rozpełzły się powszechnie i narzucają swoje kloaczne obyczaje wspólnocie.
Społeczeństwo, w którym cham dyktuje warunki, musi się powszechnie schamieć. Współczesny cham nie jest już tym samym choćby z czasów Dołęgi-Mostowicza. Nikodem Dyzma miał bowiem świadomość swojej podłej konduity i starał się nadrobić braki w ogładzie i wiedzy. Dzisiejszy Nikodem Nafajda wstydu już nie posiada, on jest upojony swoim bęcwalnym blaskiem. Tańczy w TVN, aż sieczka mu z butów pryska, peroruje kalecznym wolapikiem nowopolskiej nadymy w rozgłośniach radiowych i na uczelniach. Ba, poważa się nawet na publikacje własnych „książek”. Ten gamoń nazywany jest dziś makaroniarskim terminem „celebryta”. Taki cham rozzuchwalony przemawia z pewnością siebie knura, poucza pewnym tonem, przyszpila i pragnie poklasku. Wychodzi taki szmondas i miast wstydliwie milczeć o refluksach swojego intelektu, wylewa je potoczyście na otoczenie.
Piszę do ciebie, rozpanoszony chamie, który psujesz powietrze naszych umysłów. Niech twój tyłek przyrasta do stołków, niech ci się darzy w żłopaniu i rechocie durnia, gdy ujrzysz coś bardziej subtelnego niż skarpetki z twojego udanego wieczoru. Instynktownie uciekam przed twoją wonią i widokiem. Nie z powodu poczucia wyższości, jeno z lęku, że upapram się w twoim gnoju, którym obficie znaczysz swoje tereny.
Przyjmij do wiadomości, że istniejemy poza twoim zasięgiem. Być może mamy mniejsze potencje i intelekt niezbyt wyrasowany, ale odróżnia nas od ciebie poczucie wstydu, gdy pchamy się na salony z kocią żałobą w ustach. Chcemy szukać wzorców poza tobą i nie musieć z tobą obcować. Co? Nie ma ucieczki?
Tej chamskiej zaczepki nie przyjmujemy do wiadomości.
Felieton ukazał się w tygodniku „Sieci” nr 44/2019
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/472331-liber-chamorum-2019-chamowi-wulgarnemu-a-powszechnemu