„Tylko 51 proc. Polaków uważa, że nasza demokracja jest zagrożona!” - grzmi na łamach „Gazety Wyborczej” Jacek Żakowski.
O stanie demokracji mówi to niewiele. Ale sporo o nas
— dodaje, podkreślając, iż zazdrości 49 proc. spokojnych o demokrację Polaków, „zwłaszcza, że tylko 30 proc. nie widzi zagrożeń dla wolności słowa i tylko 24 proc. nie zauważyło zagrożeń dla praworządności”.
Czyli wielu Polaków uważa, że możliwa jest demokracja bez praworządności i że nie szkodzi jej brak wolności słowa
— wyciąga pokrętne wnioski.
Szepnijcie, gdzie kupiliście sobie te cudne różowe okulary, które was uwolniły od politycznej troski
— prosi Żakowski i aż chciałoby się odrzec, że może ów optymizm ma związek ze spadkiem sprzedaży „Gazety Wyborczej”. Nakład „GW” spada bowiem „na łeb, na szyję”, a warunki życia pod rządami PiS uległy zdecydowanej i co najważniejsze odczuwalnej poprawie. Czy to jednak przekonałoby Żakowskiego?
Ludzie są dziwni. Ale jak to się stało, że są też tak nieuważni i niepoinformowani?
— pyta Żakowski, by wreszcie dojść do właściwego pytania:
Może my – gęgacze, wieczni przestrzegacze – w naszych emocjach i katastroficznych wizjach jesteśmy nieprzekonujący?
I dodaje:
To jest prawdopodobne. I trochę zasłużone.
Największym problemem środowiska z Czerskiej jest to, że Polacy świetnie potrafią skonfrontować serwowaną im wizję rzeczywistości z faktami. I pomruki niezadowolenia niewiele tu zmienią. Tylko nakład „GW” będzie spadał, jak spada.
aw/Gazeta Wyborcza
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/471900-zakowski-przyznaje-ze-jest-nieprzekonujacy