Jak przypomniał Piotr Gursztyn, 13 marca 2015 r. minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak zdecydował o nadaniu oddziałowi Wojska Polskiego imienia „Łupaszki”.
Teraz, gdy radni Białegostoku - a większość ma tam Platforma z przybudówkami - przegłosowali zmianę nazwy ulicy im. mjr Zygmunta Szendzielarza na ulicę Podlaską, nie słychać głosu Tomasza Siemioniaka. Słychać głos Borysa Budki, który mówi:
Szacunek dla wszystkich białostockich radnych, którzy pomimo hejtu pokazali, że nie powinno się zakłamywać historii.
Można powiedzieć, cała Platforma, do niczego nie przywiązana na serio, zawsze gotowa do zmiany zdania. Wskakująca na społeczną falę, gdy może to przynieść profity, po czym bezwstydnie porzucająca sztandary, jeśli uzna, że to się jej opłaci. Tak było nie tylko w drobnych sprawach.
Pamiętamy przecież, że to PO w okresie po aferze Rywina najgłośniej wołała o IV Rzeczpospolitą, budowaną na nowym fundamencie, zrywającą z przeszłością. To PO pielgrzymowała do Łagiewnik, chcąc budować Polskę w oparciu o wartości chrześcijańskie. To Platforma głosowała za CBA, przekonując, że chce walczyć z korupcją jeszcze bardziej niż PiS.
Dziś po tym wszystkim nie ma śladu. Dziś jest już jasne, że Platforma wejdzie w każde buty, jeśli uda to za korzystne. Po 2005-ym roku weszła przecież w buty pokonanego SLD, przejmując jego systemową rolę, i marnując jedyny po 1989 roku prawdziwy moment konstytucyjny, pozwalający na rzeczywistą zmianę. Tylko z tego powodu, że Donald Tusk przegrał z Lechem Kaczyńskim, a PiS zdobyło trochę więcej głosów niż Platforma.
To właśnie od 2005-go roku znamy jedyną szczerze wyznawaną przez Platformę zasadę polityczną, która głosi: jesteśmy tym, czy nie jest PiS, i nie jesteśmy tym, czym jest PiS. To dlatego, wszystko, co wprowadziło PiS, co PiS jakoś tam niosło, w razie zmiany władzy zostanie zlikwidowane. Od CBA, poprzez 500+, aż po tradycję związaną z Wyklętymi. „Nie powinno się zakłamywać historii” - głosi Borys Budka. Być może chodzi mu o to, że -jak twierdzą radni Forum Mniejszości Podlasia - na szlaku oddziałów „Łupaszki” były „spalone wsie i [była zabijana] ludność cywilna”. Ale przecież to wiemy od dawna. To byli żołnierze, walczący w trudnych warunkach, zmagający się z i Niemcami, i z Sowietami, i z komunistami, i także ze zdradą. Kto chce wiedzieć więcej, niech poczyta wspaniałe eseje Grzegorza Wąsowskiego na naszym portalu.
Nie na tym polegała wielkość Wyklętych, że byli bez skazy, że nie musieli podejmować czasem arcytrudnych decyzji, ale na tym, że pozostali do końca wierni, że nie chcieli żyć w niewoli. Czasem także na tym, że walczyli heroicznie do końca, bo musieli walczyć, mając wybór: albo śmierć w lesie, albo w ubeckich kazamatach. Czcząc ich pamięć, czcimy moralne i duchowe fundamenty ich walki, czcimy źródła, z których wyrastali, i które - jak wierzymy - mogą dać moc również współczesnej Polsce.
Ale to na marginesie. Najważniejszy wniosek z białostockiej historii jest taki, że po ewentualnej zmianie władzy zacznie się walka na całego z pamięcią o Wyklętych. Bo skoro ulicy „Łupaszki” nie może być w Białymstoku, to nie może być też w Gdańsku czy Warszawie. Tak samo uraża tych, którzy czują się dziedzicami jego przeciwników.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/470910-po-ma-tylko-jedna-swieta-zasade-zwalczac-pis-i-jego-swiat