Uwagę mediów w Stanach Zjednoczonych przyciągnęła ostatnio praca doktorska Steve’a A. Jacobsa z Uniwersytetu w Chicago dotycząca społecznego postrzegania aborcji. Na początku badacz przeprowadził ankietę wśród 2899 dorosłych Amerykanów, zadając im pytanie, kto ma największe kompetencje, by zgodnie z prawdą odpowiedzieć, kiedy rzeczywiście zaczyna się ludzkie życie. Aż 81 proc. respondentów wskazało, że najlepiej wykwalifikowaną grupą, by się wypowiadać na ten temat, są przedstawiciele nauk biologicznych.
W związku z tym Jacobs wysłał do 5557 biologów reprezentujących 1058 instytucji naukowych na całym świecie ankietę z pytaniem, kiedy zaczyna się ludzkie życie. Aż 5337 z nich (czyli 96 proc.) odpowiedziało, że od momentu zapłodnienia, a tylko 240 (a więc 4 proc.) odrzuciło to twierdzenie.
Badacz z Chicago nie dobierał bynajmniej próby reprezentatywnej pod kątem wyznawanej wiary chrześcijańskiej czy światopoglądu konserwatywnego. Większość ankietowanych przez niego miała poglądy liberalne (89 proc.), popierała aborcję (85 proc.) i uważała się za osoby niereligijne (63 proc.). Mimo to przyznali, że życie ludzkie zaczyna się od momentu połączenia komórki jajowej z plemnikiem, ponieważ jest to fakt biologiczny, z którym nie sposób polemizować. Większość z nich popiera więc aborcję, mając pełną świadomość, że jest to uśmiercenie człowieka.
Po raz kolejny zatem okazuje się, że spór o aborcję nie jest sporem o to, czy mamy do czynienia z istotą ludzką, lecz o to, czy każdemu człowiekowi (bez względu na wiek czy stan zdrowia) przysługuje prawna ochrona życia ze strony państwa. Legalizacja aborcji oznacza wyjęcie niektórych ludzi spod takiej ochrony i zezwolenie na pozbawienie ich życia. Jeśli dziś jednak godzimy się na likwidację pewnych grup ludzkich w majestacie prawa, to jaką mamy gwarancję, że jutro nie zostanie to rozciągnięte także na inne grupy?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/470484-popieraja-aborcje-nie-maja-watpliwosci-ze-to-usmiercenie