Znamy się od lat, studiowaliśmy razem polonistykę. Ja zostałem dziennikarzem, on (nazwijmy go na użytek tego tekstu Tuniem) nauczycielem. Podobno świetnym nauczycielem. Wiem, że ma do swojego – trudnego – zawodu wielką pasję, wiem, że uwielbiają go kolejne pokolenia uczniów. Dorzucę jeszcze, że mam go za człowieka nie tylko mądrego i otwartego na świat, ale też niesłychanie kulturalnego i umiarkowanego w wydawaniu sądów.
Ostatnio jednak zrobił coś, co mnie zaszokowało. Na swoim profilu na Facebooku umieścił (zacytował) tekst, z którego wprost wynikało, że głosowanie na PiS jest jak praktykowanie pewnego zboczenia. „No musiałem:-)” – skomentował.
I jestem skonsternowany. Bo ja naprawdę bardzo lubię i cenię Tunia. Uwielbiam jego błyskotliwą małżonkę, ich bystre dzieci, przyjazne psy i koty. Że nie wspomnę o paelli, którą po mistrzowsku przyrządzają.
Nie potrafię sobie wytłumaczyć, dlaczego Tunio to zrobił. Rozumiem, że mamy w Polsce do czynienia ze wzmożeniem. Rozhisteryzowani celebryci nagrywają filmiki porównujące tych, którzy nie chcą iść na wybory, do umysłowo chorych, a reżyserzy kręcą filmy przedstawiające konkretnych polityków jako pedofili. Ale miałem nadzieję, że ta histeria ominie moich przyjaciół.
Jedno chciałbym zastrzec. Otóż od dziecka bawią mnie anegdoty o wariatach, od młodości śmieszą dowcipy na temat homoseksualistów i innych dewiantów – i dobrze mi z tym. Nie mam wrażenia, że pan Wojciech Pszoniak, pan Olgierd Łukaszewicz i reszta opozycyjnych celebrytów w swoich filmikach obrazili chorych umysłowo – jeśli ktoś powinien czuć się urażony, to normalsi, którym żyje się we współczesnej Polsce dobrze inie czują potrzeby uczestnictwa w wyborach. Podobnie jest z wpisem Tunia – dewianci, o których w nim mowa, są komiczni. Ale stwierdzenie, że głosowanie kogoś to dewiacja, jest obraźliwe dla wyborców.
I na koniec – namawianie niezdecydowanych, aby szli na wybory, uważam za działanie wybitnie szkodliwe, antydemokratyczne. O tym, na kogo oddać głos, powinny decydować przekonania i poglądy, a nie „poczucie obywatelskiego obowiązku”, nastrój konkretnego dnia czy głupawe filmiki w internecie. Zachęcanie niezdecydowanych, aby poszli głosować, skutkuje tym, że wybory ze święta demokracji przekształcają się w konkurs piękności. I w totolotka.
Felieton ukazał się w w tygodniku „Sieci” nr 39/2019
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/466909-dominik-zdort-w-sieci-totolotek-zamiast-demokracji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.