Słucham kolejnej gorącej dyskusji w otwartym studiu TVP, w której pada – kolejny raz uporczywie i ekspresyjnie z ust jakiegoś młodego lewaka: „Jestem osobą niewierząca!”
(Nieraz wyjaśniałem, że pojęcie „lewak” nie jest tożsame z „lewicowiec”. Przynajmniej ja tak tego nie łączę. Mimo usilnych nieraz starań dziwnych osobników, do zawieszania sobie takich wizytówek na młodych piersiach.)
Ale ad rem – „jestem osobą niewierzącą” ma dać jakieś swoiste alibi? Usprawiedliwienie dla braku wiedzy? Braku przemyśleń? Braku zastanowienia skąd się wziąłem?
— Nie, nie chodzi o osobisty rodowód – nawet najgłębiej sięgający w lata, ale o najgłębiej sięgające pytanie skąd życie?
— Skąd nasz ludzki rodowód?…
— Skąd zasiew życia?…
— Z ewolucji? A ewolucja? Z głębi kosmosu? A kosmos?…
A co do owego młodzieńca – zresztą nie tylko jego poziomu umysłowego – to musi nurtować zagadka: Jak to jest, iż ludzie w pewnym wieku, nadal są uwikłani w bezmyślność? Niezależnie od tematu.
A przecież zadaniem, obowiązkiem każdego homo sapiens – z definicji „człowieka myślącego” - musi być właśnie myślenie, analiza, synteza – mimo trudu – dla niektórych wielkiego trudu- który jest z tym związany.
Chyba… Chyba, że to jest – a powtarzam owe podejrzenie kolejny raz – perfidne ustawka prawicy, dla ośmieszania lewego przeciwnika. Wtedy należałoby podziwiać owe młode kadry gotowe dawać twarz, a nawet gębę w sprawie – pro publico bono. Swoiście pojętego bono…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/464973-osoba-niewierzaca?wersja=mobilna