Lato nie powinno się kończyć – mruczy Grzegorz, ocierając o fartuch resztki farby. – A na pewno nie powinno się kończyć w Krakowie.
Na sztalugach jeszcze ciepłe kolory, które i tak za chwilę zamaże, twierdząc, że „poniósł artystyczną porażkę”. Trudno mu wyjąć spod palców coś nowego, a przecież jest dziś jednym z najwybitniejszych polskich malarzy. Kiedyś miał swoje pięć minut, teraz maluje już tylko wolniej i lepiej.
Nieznośny jest i ciągle mruczy coś, co sprawia, że nie potrafię spokojnie przez okno pracowni przyglądać się, jak wiatr huśta gałęzie na Plantach.
– Wiek XIX skończył się dopiero w 1914 r., jak pieprznęli arcyksięcia. Wiek XXI nawet się jeszcze nie rozpoczął. Historia nie bawi się w okrągłe daty – dopowiada.
– Nie zaczął się w sztuce, w literaturze, w filozofii. To wszystko, co nas otacza, jest żałosnym mieleniem starych schematów, pruciem i kleceniem z tego niestrawnych intelektualnie wymiocin – spoglądam na chmurę jego poplamionych zielonym olejem włosów.
– Jeśli masz rację, to my, tu, wdając się w takie rozważania, jesteśmy jedynie epigonami mijającej epoki. Ludźmi nie à propos czasu, którzy nie potrafią odkryć jego skradającej się właśnie natury – wtrącam nieco przemądrzale.
Słyszę rozcierany na płótnie olej i suchy syk papierosa palącego się w kąciku ust Grzegorza. – Sikamy do wiadra! – nie odrywa oka od płótna, ale doskonale wie, po co wychodzę.
– Skoro nowy wiek się nie zaczął, to znaczy że jesteśmy uwięzieni w starej formie, mimo tego że technologia pędzi tak, jak nigdy dotąd – wracam z gotową myślą.
– Wiesz, kiedy zacznie się nowy wiek? To nastąpi w momencie, gdy ktoś wymyśli formę, jakiej my dwaj nawet nie podejrzewamy, że istnieje. Wtedy nowy czas przemówi, a nam pozostanie jedynie się z tym pogodzić albo odkleić się w jakimś głupim odruchu buntu.
Lubię rozmawiać z Grześkiem w jego pracowni, gdy powoli kończą się wakacje, a za oknami dyszy spocony z nagłego upału Kraków.
Jeśli nowy wiek spóźnia się już 19 lat, to co nam przyniesie? Jaką opowieść? Jaki sposób przedstawiania naszego życia? Jakie zagadki i rozwiązania? Wszystko nastąpi pewnie jak zwykle: bez fanfar i uroczystych powitań na moście. Duch nowego czasu przekradnie się jak mysz, nie zauważymy zmiany, ale kiedyś powiedzą, że właśnie od tego momentu zaczął się XXI w. i jego sztuka, filozofia, literatura. Pewnie będę już zbyt stary, aby nakłonić palce do napisania o tym jeszcze raz.
Nowy wiek wyraźnie się spóźnia.
Felieton ukazał się w tygodniku „Sieci” nr 35/2019
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/462912-wiek-ktory-sie-spoznia