Samorząd Poznania bezprawnie przejął prerogatywy Ministerstwa Edukacji, organizacji pozarządowych i rodziców, wprowadzając samowolnie tzw. edukację antydyskryminacyjną. O skandalu poinformował „Nasz Dziennik”.
Gdy hierarchowie Kościoła katolickiego się radykalizują, zapotrzebowanie na zajęcia antydyskryminacyjne rośnie. Będziemy rozwijać ten program, by kształtować u uczniów oraz uczennic podstawy uznające godność i równość wszystkich osób. Wprowadzimy też edukację seksualną, bo chcemy, by w Poznaniu dzieci miały dostęp do wiedzy nieskażonej ideologią. To kwestia bezpieczeństwa – zagrożeń nie brakuje
— oświadczył prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.
Jak poinformowała Hanna Janowicz z miejskiego Wydziału Oświaty, „zajęcia byłyby dobrowolne, skierowane do uczniów klas VII-VIII oraz klas I i II szkół średnich”. Dodała, że „w każdym przypadku zajęć dodatkowych konieczna jest zgoda rodziców na udział dziecka w zajęciach”.
Na szkolenia dla nauczycieli z zakresu prowadzenia zajęć antydyskryminacyjnych rada miasta zarezerwowała kwotę 50 tys. złotych.
Cytowani przez „Nasz Dziennik” sprzeciwiający się takim praktykom radni i pedagodzy podkreślili, że samorząd nie może kształtować programu nauczania.
To domena władzy państwowej i kuratorium
— przypomnieli, dodając, iż „nie można wprowadzać nowego przedmiotu decyzją samorządu, który tylko organizacyjnie prowadzi szkoły, a nie odpowiada za program nauczania”.
Gazeta podkreśla, że w ramach tzw. zajęć dodatkowych i za zgodą rad rodziców prowadzenie pewnego rodzaju zajęć dodatkowych jest możliwe, jednak o ich tematyce i szczegółowym programie muszą być poinformowani rodzice.
Cytowany przez „ND” kulturoznawca i teolog ks. Sławomir Kostrzewa zauważył, że z tego, co mu wiadomo, nie ma żadnych szczegółowych programów.
Nie wiemy, kto będzie je pisał, i nie wiemy, kto te zajęcia będzie prowadził
— stwierdził.
Zauważył, iż „jeżeli pan prezydent mówi, że chce uwolnić od ideologii takie zajęcia”, to jest w błędzie, ponieważ wszelkie zajęcia antydyskryminacyjne są nacechowane neomarksizmem i wywodzącą się z niego ideologią gender.
Skandaliczna jest tutaj indolencja organów państwa i ministerstwa edukacji. Samorządy nie mają prawa wprowadzania edukacji seksualnej. Mogą to robić organizacje za zgodą dyrektora
— wskazywała Magdalena Trojanowska z Inicjatywy Stop Seksualizacji Naszych Dzieci, zaznaczając, iż nie mogą one wprowadzać programów demoralizujących.
Jest tutaj bezczynność organów publicznych i narażanie na molestowanie seksualne na terenie placówek szkolnych
— skonstatowała.
aw/Nasz Dziennik
-
Nie musisz wychodzić z domu, by przeczytać najnowszy numer tygodnika „Sieci”!
Kup e - wydanie naszego pisma a otrzymasz dostęp do aktualnych jak i archiwalnych numerów największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/461345-poznanski-samorzad-chce-deprawowac-dzieci