W Europejskim Centrum Solidarności w Gdański w ramach Festiwalu Solidarity of Arts odbyła się debata „Odwaga w obronie prawdy”. Wzięła w niej udziała m.in. Agnieszka Holland. Nie obyło się bez politycznych akcentów i ataków w stosunku do kościoła, PiS i Jarosława Kaczyńskiego.
Agnieszka Holland zaczęła swoje wystąpienie od rozważań na temat skąd według niej bierze się łatwość w podżeganiu do nienawiści.
Ludzie niekoniecznie pragną wolności. Empatia jest wielkim wysiłkiem. Solidarność jest wielkim wysiłkiem. Przejęcie się losem drugiego, szczególnie kiedy ten drugi jest inny, jeśli jest Muzułmaninem, albo kolorowym albo gejem albo niepełnosprawnym, wymaga ogromnej pracy nad sobą, wyjścia z kokonu sfery bezpieczeństwa
—stwierdziła reżyser.
Wypowiedzi Agnieszki Holland są zadziwiające. Trudno zrozumieć skąd w niej tyle niechęci i wrogości do rodaków i władz naszego państwa. Oskarżała już o nacjonalizm, teraz snuje katastroficzne wizje. Słuchając Agnieszki Holland można stracić ochotę na wychodzenie z domu i jakąkolwiek aktywność. Jak mówi reżyser wszędzie czai się zagrożenie ze strony populistów.
Żyjemy w świecie, który się zmienia. Jest to wielka zmiana na wielu płaszczyznach, która niesie za sobą wiele zagrożeń. Niektóre zagrożenia wydają się zupełnie katastroficzne. Dzieje się to wszystko tak szybko, że niewielu jest takich, którzy mają na nie jakąkolwiek prostą odpowiedź, a ludzie zaczynają dostrzegać te zagrożenia. Prostą odpowiedź mają populiści: my wiemy, co zrobić, żebyście byli bezpieczni i żebyście żyli lepiej
—stwierdziła.
Agnieszka Holland przestrzegała też przed wszechobecnym złem, a nawet przed totalitaryzmem i faszyzmem.
Wystarczy, że ogrodzimy się murami od świata na zewnątrz, od tych innych. A kiedy już się od nich odgrodzimy okazuje się, że w środku mamy trzecią kolumnę. Zapominamy, że zło jest czymś realnym. Totalitaryzm i faszyzm wygrywają wtedy, gdy przestajemy wierzyć w zło**
—ogłosiła i dodała:
Wszyscy ludzie są potencjalnie zdolni do czynienia zła. Dobro jest nieustanną pracą nad sobą – narodową, społeczną, indywidualną
Holland nie odmówiła też sobie ataku na PiS i Kościół. Polityków partii rządzącej i biskupów zestawiła z ONR-em.
Cały PiS, cały ONR, biskupi i arcybiskupi to są grupy rekonstrukcyjne, które grają znaną już dobrze melodię. Słyszeliśmy ją w pierwszej połowie XX wieku i dość długo wiedzieliśmy do jakich nieszczęść prowadzi. Ale to podziałało jak szczepionka. Kilka lat temu straciła ona ważność i skuteczność
—tak Holland ocenia obecną sytuację w Polsce.
Reżyser zaczęła też straszyć i stwierdziła, że obecnie wielu polityków sięga po metody, które były wykorzystywane w ubiegłym stuleciu. Podkreśliła przy tym, że jeśli nie będziemy uważni będziemy mieć powtórkę z tego co aż za dobrze znamy z historii.
Na koniec swojego wystąpienia Agnieszka Holland postanowiła włączyć się w kampanię wyborczą i ostrzec przed Jarosławem Kaczyńskim.
Jest bardzo atrakcyjną postacią. Zastanawiamy się nad nim. On nam stawia pytania, wyzwania, do czegoś nas zmusza, chce nas uśpić, albo przestraszyć. Niewątpliwie eksperymentuje z nami. Jako społeczeństwo w dużej mierze się temu poddajemy
—powiedziała.
Słuchając wywodów Holland trudno nie pytać, czy przypadkiem znana reżyser nie ma kłopotów z trzeźwą oceną rzeczywistości w Polsce.
CZYTAJ TEŻ:
ann/kultura.onet.pl//lecivil.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/460971-holland-znowu-straszy-ludzie-niekoniecznie-pragna-wolnosci