W trakcie urlopowego pluskania się w Morzu Tyrreńskim doznałem uszczerbku na morale ekologicznym, co niniejszym państwu zdokumentuję. Otóż, jak to zwykle, zostawiłem na plaży swój parawan w kolorach tęczy i odziany w kąpielówki w takimże kolorze, kolczyki oraz tatuaże równości wybrałem się do kąpieli. Jakież było moje zdumienie, gdy po kilku metrach płynięcia stylem LGBT (grzbietowym) zorientowałem się, iż wpływam w mazut lub też wyciek oleju z parowca. Prychnąłem jak wieloryb, którego ratuję na co dzień, zjadając plastikowe słomki, by te nie trafiły do oceanu, i się rozejrzałem ponad delikatną falą. Ujrzałem przed sobą dwie grube Rosjanki, które płynęły w stronę boi. „Boja przyciąga boje” – trzecie prawo aqua-dynamiki. To za owymi paniami ciągnął się pas olejku do opalania, który w pierwszym odruchu wziąłem za mazut. Zadławiłem się filtrem „sto pietdiesiat i niemnożka jeścio”, odplułem i odpłynąwszy w stronę roweru wodnego, którym pedałował w stronę muskularnego ratownika mój kolega z parad równości, krzyknąłem, by rzucił mi koło ratunkowe, gdyż albowiem się zadławię. Uratował mnie. Gdyśmy już dopłynęli do wybrzeża i runęli na kamyki tyrreńskie, wulkaniczne, to, dysząc, odzyskałem oddech i umysł trzeźwy. Postanowiłem tedy, by rozpocząć nową kampanię ekologiczną.
Słomki i torby to pryszcz. Pragnę obecnie walczyć z wchodzeniem do wody w olejku do opalania. I stąd apeluję – nie smarować się, nie wklepywać, nie packać po czerwonych plecach. Bo np. taki krab albo murena, albo rozgwiazda żyją sobie słodko w słonej wodzie, aż tu nagle jak na ich rybie łby nie wpadną te olejki do opalania, spływające z grubych cielsk radzieckich wielorybów wakacyjnych. Krab się dławi. Murena czka. Rozgwiazda widzi wszystkie gwiazdy. Ratujmy je!
A jeśli ktoś nie wie, kto za tym wszystkim stoi, że te olejki chodzą w sklepach i się ludzie nimi oklepują i wsmarowują, to podpowiadam: restauratorzy. Straszne świnie z nich: specjalnie podpuszczają głupi tłum, by ten się smarował, wpuszczał kremy i olejki do morskiej wody. Po co? No jakże – przecież potem krewetka albo kalmar już ma w sobie olejek. I się go ciska ot tak na patelnię, nie dodając tłuszczu. A potrawa od razu jest z filtrem słonecznym. Koniec z olejkiem! Dobra?
Tekst opublikowany w tygodniku „Sieci” nr 33/2019
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/460773-koniec-z-olejkiem-krab-sie-dlawi-murena-czka-ratujmy-je