Prof. Magdalena Środa na łamach wtorkowej Gazety Wyborczej w niewybredny sposób zaatakowała księży oraz Kościół, kreując wizerunek kapłanów jako spaczonych żądzami, a wiernych – jako ignorantów i hipokrytów.
Zasada miłości bliźniego wydaje się radykalnie obca wyznaniu, którego są przedstawicielami. A jednak wierni, jak stado owiec chodzą do swoich pasterzy i są posłuszni, podporządkowani, bezkrytyczni wobec coraz bardziej jawnych nadużyć seksualnych, finansowych, moralnych kleru. Mimo zła, które Kościół rozpowszechnia, głosząc swoją krucjatę przeciwko Innym (dziś chodzi o LGBT, przedtem o gender – wszystko jedno kto, byle był wróg), wierni swoim posłuszeństwem, bezmyślnością (?) wspierają tę coraz bardziej wątpliwą moralnie instytucję.
— rozpoczęła swój wywód prof. Środa, odnosząc się do opublikowanego wcześniej na łamach tej samej gazety „Listu otwartego do polskich biskupów. Nie wyrzekam się wiary, wyrzekam się was”, by chwilę później przekonywać:
Bóg […] jest przecież wszędzie: w wycinanej Puszczy Białowieskiej, na marszach LGBT, na wojnach wszczynanych w imię miłości ojczyzny.
Zastanawiała się „dlaczego to akurat słudzy Kościoła mają być depozytariuszami jego dobroci i miłości, kiedy nie są ani dobrzy, ani nie wiedzą, co znaczy miłość?”, jakby ludzie dzielili się na tych skażonych grzechem pierworodnym (katolików) i nieskażonych (lewaków), przy czym odwrócenie naturalnego porządku najwyraźniej mieści się w neomarksistowskich ramach rozumowania filozof.
Powołanie do celibatu lub życia konsekrowanego trafia się zapewne nie częściej niż raz na kilkadziesiąt tysięcy przypadków; cała rzesza księży musi być więc w Kościele z zupełnie innego powodu. I – jak widać – z trudem daje sobie z tym radę
— oceniła. W tym miejscu aż chciałoby się zapytać, ilu księży i osób konsekrowanych prof. Środa zdołała poznać, że wypowiada się na temat wszystkich. I czy kiedykolwiek na swojej drodze filozoficznej starała się zgłębić katolicki wkład w filozofię, który przecież jest nie do przecenienia, a w pewien sposób łączy się z celibatem? A może ograniczyła się jedynie do Hegla, Heideggera czy Adorno, zahaczając o Freuda?
W dzisiejszym Kościele jest zresztą jakieś szczególne nagromadzenie nienawistników, ignorantów, hipokrytów, którzy dzielą społeczeństwo i czynią pośmiewisko z Jezusowej zasady miłości bliźniego
— dodała, oświadczając, iż „Bóg jest wszędzie, ale w Kościele jest go coraz mniej”.
Co do tego ostatniego, to rzeczywiście Bóg jest wszędzie, wszystko widzi i to prof. Środa powinna sobie naprawdę uświadomić i wziąć do serca.
aw/Gazeta Wyborcza
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/460049-prof-sroda-szkaluje-kosciol-nagromadzenie-nienawistnikow