Problematyka związana z ideologią gender i postulatami LGBT powoli przesuwa się do centrum debaty politycznej w Polsce. Atmosfera podgrzewana jest kolejnymi agresywnymi prowokacjami środowisk spod znaku sześciobarwnej tęczy, które – jak w Białymstoku – doczekały się siłowej kontrakcji ze strony grup kibolskich. Opozycja wykorzystuje to jako paliwo wyborcze, oskarżając Prawo i Sprawiedliwość oraz Kościół katolicki w Polsce o sprzyjanie szerzeniu nastrojów faszystowskich. Przy okazji niektórzy z publicystów przeciwstawiają nietolerancyjny rzekomo Episkopat Polski tolerancyjnemu papieżowi Franciszkowi.

Warto w tym kontekście przypomnieć, co powiedział w styczniu 2015 roku Franciszek na pokładzie samolotu lecącego z Manili do Rzymu. Wracając z pielgrzymki na Filipiny stwierdził, że dzisiejsza propaganda homoseksualna przypomina mu indoktrynację w nazistowskich Niemczech.

Jego wypowiedź dotyczyła m.in. szantażowania krajów ubogich przez bogate państwa, by propagowały one homoseksualizm w zamian za pomoc finansową. Franciszek przywołał swoje spotkanie z 1995 roku z ministrem oświaty jednego w krajów Trzeciego Świata, któremu postawiono warunek, że dostanie kredyt na budowę szkół, jeśli wprowadzi do programów nauczania teorię gender. Franciszek nazwał to „ideologiczną kolonizacją”. Powiedział wówczas:

To kolonizowanie ludzi, chęć zmieniania ich mentalności.

W dalszej części wypowiedzi porównał działania tych, którzy narzucają dzieciom ideologię gender, do indoktrynacji prowadzonej przez nazistowskie Niemcy i faszystowskie Włochy. Stwierdził:

To nie są nowe działania. Dyktatorzy w ostatnim stuleciu postępowali podobnie. Można podać przykład takich organizacji, jak Hitlerjugend czy Balilla.

Warto w tym kontekście przypomnieć przypisywane Hitlerowi zdanie, które miał powiedzieć do swych wrogów:

Nie potrzebujemy was. My potrzebujemy waszych dzieci.

Podobna logika kryje się za działaniami lobby LGBT. Długi marsz przez instytucje zakończy się sukcesem, gdy wkroczy do szkół i przedszkoli.