Rodzice mogą stracić dziecko, bo ich syn zareagował na wychwalanie Stepana Bandery przez ukraińskiego kolegę? Choć brzmi to jak ponury żart, to niestety prawda. Na portalu wPolityce.pl opisujemy kulisy bulwersującej sprawy, która miała miejsce w jednej z toruńskich szkół. O całej sprawie porozmawialiśmy z mec. Magdaleną Majkowską z Instytutu Ordo Iuris, która reprezentuje rodziców, których dziesięcioletni syn sprzeciwił się wychwalaniu Bandery.
CZYTAJ WIĘCEJ: Nie do wiary! Uczeń oskarżony o… nacjonalizm. Zwrócił ukraińskiemu koledze uwagę, gdy ten wychwalał Banderę. Sprawa trafiła do sądu
Podczas przerwy ukraiński uczeń zaczął wychwalać Stepana Banderę, przedstawiając go jako bohatera. Na te słowa zareagował inny z uczniów, zwracając koledze z równoległej klasy uwagę, że Bandera w Polsce jest uważany za bandytę, który zamordował ponad 100 tys. Polaków. Od tego momentu między chłopcami dochodziło do licznych konfliktów. Maciek był przez ukraińskiego kolegę wyzywany i opluwany z powodu noszenia ubrań z nadrukami przedstawiającymi Żołnierzy Niezłomnych
—relacjonuje w rozmowie z portalem wPolityce.pl Majkowska, dodając, że o sprawie wiedziała dyrekcja szkoły.
Dyrekcja była informowana o tym, że dochodzi do zgrzytów między chłopcami. Najpierw polecono, aby chłopcy się unikali, a zważywszy, że uczęszczali do równoległych klas, było to możliwym rozwiązaniem
—zaznacza.
Pomiędzy chłopcami doszło jednak do bójki, której prowodyrem z relacji rodziców okazał się ukraiński uczeń.
Nastąpiła eskalacja konfliktu między uczniami i rodzice ponownie powiadomili szkołę, ale nie było żadnej reakcji. Skończyło się na bójce poza szkołą. Prowokatorem według relacji rodziców był chłopiec z Ukrainy. Jedyną reakcją placówki było skierowanie Maćka na rozmowę ze szkolnym pedagogiem, który zagroził chłopcu sądem opiekuńczym. Zachowanie szkoły pozostaje niezrozumiałe. Pomiędzy dziećmi dochodzi przecież o konfliktów, nieporozumień, a nawet bójek. Rodzice polskiego chłopca uczyli swojego syna, że to nie jest odpowiedni sposób na rozwiązywanie problemów. Szkoła powinna zapewnić zaplecze wychowawcze i edukacyjne, które poskutkowałoby wygaszeniem konfliktu między chłopcami
—mówi mec. Majkowska.
Sprawa Maćka została zgłoszona zaś do sądu przez dyrekcję szkoły. Na skutek zawiadomienia zostało wszczęte wobec rodziców chłopca postępowanie w przedmiocie ograniczenia władzy rodzicielskiej. Sprawa toczy się przed Sądem Rejonowym w Toruniu
—informuje.
Magdalena Majkowska w rozmowie z portalem wPolityce.pl zwraca uwagę na karygodne zachowanie szkoły.
Szkoła zarzuciła rodzicom, że przekazuje chłopcu treści niedostosowane do jego wieku, przekonując, że nie powinno się dziesięciolatkowi mówić o rzezi wołyńskiej. Postawa Maćka wynika z historii jego rodziny oraz przywiązania do tradycji. Ojciec chłopca był żołnierzem zawodowym. Patriotyzm jest dla niego ważną wartością, którą stara się przekazywać dziecku zainteresowanemu historią Polski. Przodkowie chłopca o których pamięć w rodzinie jest wciąż kultywowana padli ofiarą rzezi wołyńskiej. Rodzice starają się uwrażliwić dzieci na potrzeby innych oraz wychowywać je w szacunku do drugiego człowieka, chłopiec posiada również kolegę narodowości ukraińskiej, kwestia jego pochodzenia nigdy nie była podłożem konfliktów. Maciek nie jest w żaden sposób uprzedzony narodowościowo w końcu jeden z jego dobrych kolegów to także obywatel Ukrainy
—mówi Majkowska.
Co grozi rodzicom? Majkowska wskazuje, że z uwagi na przedmiot postępowania może to być jeden ze środków opiekuńczo wychowawczych.
To jest postępowanie dot. ograniczenia władzy rodzicielskiej. Rodzicom może grozić jeden ze środków wskazanych w art. 109 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. De facto może to być nawet odebranie dziecka, ale też nałożenie nadzoru kuratora, nałożenie asystenta rodzinie, czy też zobowiązanie rodziców do udziału w szkoleniach podnoszących kompetencje opiekuńczo-wychowawcze. Natomiast jeżeli chodzi o postępowania dot. ograniczenia władzy rodzicielskiej, to jedyną przesłanką, którą sąd bada w tym postępowaniu, jest zagrożenie dobra dziecka. I w tym kontekście, tym bardziej absurdalne jest całe postępowanie
—wyjaśnia.
Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/455272-tylko-u-nas-kulisy-bulwersujacej-sprawy-z-torunskiej-szkoly