Nie obchodzi mnie sprawa syna Adama Bodnara. Mam też gdzieś prywatne poglądy polityczne czcigodnego ombudsmana. Chciałbym jednak, żeby osoba sprawująca funkcję utrzymywaną z naszych podatków zachowywała hierarchię priorytetów. Tylko tyle i aż tyle.
Tymczasem trzy literki „R”, „P”, „O” przewijają się najczęściej w kontekście sytuacji, w których najbardziej odczuwalny jest posmak ideolo. Kojarzymy Bodnara z zabierania głosu w sprawach społeczności LGBT, utożsamiamy go z nurtem galopującego prawoczłowieczyzmu spod znaku obrony komfortu zabójcy 10-letniej Kristiny, ale jakoś nie utrwala się w naszej świadomości jakakolwiek większa aktywność rzecznika praw obywatelskich choćby ws. osób pomówionych przez małych świadków koronnych czy ofiar idiotycznych, zbiurokratyzowanych postępowań machiny prokuratorsko-sądowej. Wówczas pan Bodnar wydaje się wielkim nieobecnym.
A szkoda, bo to właśnie ten sam Adam Bodnar zasłynął jako postać z szeroko rozumianego mainstreamu, która miała odwagę upominać się o prawa zatrzymywanych kibiców. Obecnie trudno w jego działalności dostrzec tę cenną linię.
Obywatele potrzebują Rzecznika Praw Obywatelskich. Chcą choćby małych gestów wskazujących, że sprawy pomówień, przewlekłych postępowań i skandalicznych nadużyć w procesach sądowych leżą na sercu ombudsmana. Eliza Michalik może poczekać. Chyba się nie pogniewa - w końcu ma już rubrykę w „GW”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Bodnar załamany odejściem Michalik. Internauci i dziennikarze wyśmiewają jego żale: „Włam na konto jak nic”
W końcu „wszystko ma swoje priorytety, niestety”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/451865-od-rpo-nalezy-oczekiwac-zachowania-hierarchii-priorytetow