Wprowadzane przez niektóre samorządy do polskich szkół karta LGBT i instrukcje WHO, dotyczące tzw. wychowania seksualnego młodzieży i dzieci, w tym także bardzo małych dzieci, są w istocie rzeczy programami ich deprawacji i uderzają w prawdę o człowieku
— mówił podczas procesji Bożego Ciała metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.
W Krakowie procesja przeszła ze Wzgórza Wawelskiego Drogą Królewską na Rynek Główny. Uczestniczyło w niej kilka tysięcy wiernych.
Abp Jędraszewski mówił, że w obecnym czasie „powszechnego kłamstwa, fake newsów, fałszywych narracji nie wolno nam pozwolić na to, aby w naszych duszach, w naszych sumieniach zwyciężało zło”. Zwłaszcza - jak zaznaczył „zło kłamstwa, które z ogromną agresją, przy wsparciu wielkich pieniędzy odnosi się do samego człowieka, do jego natury i jego godności”.
Wprowadzane przez niektóre samorządy do polskich szkół: karta LGBT i instrukcje WHO, dotyczące tak zwanego wychowania seksualnego młodzieży i dzieci, w tym także bardzo małych dzieci, są w istocie rzeczy programami ich deprawacji i wprost uderzają w tę prawdę o człowieku, którą swoim nauczaniem i swoimi cudownymi znakami, swoją Śmiercią i swoim Zmartwychwstaniem objawił nam Pan Jezus
— powiedział abp Jędraszewski.
Uderzają wprost w prawdę o małżeństwie i rodzinie jako związku kobiety i mężczyzny. Uderzają w prawdę o dzieciach, które należy kochać i właśnie od nich uczyć się wewnętrznej prawości i czystości serca
— mówił metropolita krakowski. Tę wypowiedź wierni nagrodzili oklaskami.
Arcybiskup kilkakrotnie przywołał słowa wypowiedziane przez Jana Pawła II w 1979 r. na placu Zwycięstwa w Warszawie.
Mamy dawać odpowiedzialne świadectwo o naszej chrześcijańskiej wierze jako naród, a tymczasem ostatnio mnożą się w Polsce tak zwane marsze równości, podczas których w imię tolerancji dochodzi do szyderstw z ludzi wierzących, do bluźnierstw wobec Najświętszego Sakramentu, do profanacji wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej
— mówił metropolita krakowski. Przypomniał, że w Rypinie jakiś człowiek podczas porannej mszy świętej niszczył siekierą ołtarz, a we Wrocławiu ciężko zraniono księdza Ireneusza Bakalarczyka tylko dlatego, że miał na sobie kapłańską sutannę.
Jak długo jeszcze będzie trwało przyzwalanie na hejt i na mowę nienawiści?
— pytał.
Abp Jędraszewski dodał, że nie wolno nam zapomnieć, że zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki w 1984 roku, zostało poprzedzone całą serią pełnych nienawiści artykułów pisanych przed głównego propagandzistę tamtego systemu, ale oburzenie zdecydowanej większości polskiego społeczeństwa było tak ogromne, a jego sprzeciw wobec zbrodni na księdzu Jerzym był tak powszechny, że ówczesne władze poczuły się zmuszone do przynajmniej pozorowanych działań, mających na celu znalezienie i osądzenie winnych.
Dzisiaj natomiast akty agresji wobec ludzi wierzących są przez niektórych polityków i celebrytów usprawiedliwiane w imię tolerancji jako prawo do wolności słowa, do samorealizacji i własnej ekspresji artystycznej
— mówi abp Jędraszewski.
Przywołał słowa Jana Pawła II, że „demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm”.
Jak trudno nam dzisiaj pogodzić się z dyktaturą relatywizmu w życiu publicznym, o której tak często mówił papież Benedykt XVI!
— podkreślił.
Arcybiskup apelował, byśmy nie tracili nadziei, że „dojdzie do powrotu do świata prawdziwych wartości”.
Że je obronimy! Że przywrócimy należne im miejsce w naszych sercach, w naszych rodzinach, w naszej ojczyźnie. Że będziemy mogli radować się autentyczną, to znaczy odpowiedzialną wolnością
— mówił.
Wcześniej, przy pierwszym z ołtarzy obok kościoła św. Idziego, głos zabrał bp Jan Zając. Jak mówił, aby „zburzyć struktury grzechu potrzebna jest moc miłości Jezusa”, by uleczyć rany Kościoła.
To nie znaczy, bracia i siostry, że jesteśmy zwolnieni od odpowiedzialności za siebie i za Kościół
— podkreślił bp Zając.
Może dziwimy się, a może nawet i gorszymy, że wielu dziś, słusznie i niesłusznie, krytykuje Kościół. Te głosy rozlegają się wśród niewierzących, ale słychać je także wśród wielu katolików. Jeśli jednak zależy nam na zbawieniu siebie i naszych sióstr i braci, sama krytyka nie wystarczy
— podkreślił.
Jeśli za krytyką nie idzie refleksja, co ja mogę zrobić, by pomóc innym w nawróceniu i odrzuceniu zła, jeśli za krytyką nie idzie wola mojego osobistego nawrócenia i pytania o odpowiedzialność za grzech, który niszczy wspólnotę – to znaczy, że taka krytyka nie wypływa z miłości. Taka krytyka jest destrukcyjna. Niszczy, a nie buduje
— powiedział bp Zając. Dodał, że „potrzebujemy siebie wzajemnie, aby się umacniać i wspierać”.
Bp Janusz Mastalski przy ołtarzu przed kościołem św. Piotra i Pawła podkreślił, że trzeba dowartościować sakrament bierzmowania, który nieraz jest lekceważony i pomijany, zwłaszcza, że obecne czasy to czas próby.
Czas próby to czas, w którym mamy do czynienia ze zderzeniem cywilizacji śmierci i życia, cywilizacji, w którym psychobójstwo, duchobójstwo są na porządku dziennym i kiedy toczy się walka o to, kim jest człowiek, czym jest życie
— mówił biskup.
W kościele są również grzesznicy, są ci, którzy się pogubili, ale przecież są świątynią Ducha Świętego i nawet jeśli zgrzeszą, odejdą, skompromitują, to nadal są świątynią, dlatego potrzeba nam odpowiedzialności w formie świadectwa za Kościół i ojczyznę, odpowiedzialności za preferowane wartości
— powiedział bp Mastalski.
Przy ołtarzu przed kościołem św. Wojciecha bp Damian Muskus mówił o znaczeniu gestu łamania chleba przy ołtarzu.
Dlatego ręce, które łamią chleb, nie mogą być brudne! Ręce ubrudzone grzechem powodują niesmak u uczestników uczty. Ten, kto łamie chleb brudnymi rękami, przyczynia się do niszczenia wspólnoty, a w konsekwencji może doprowadzić do tego, że ludzkie serca odwrócą się od przenajświętszych i przeczystych rąk samego Jezusa
— powiedział bp Muskus.
Dodał, że obecność na procesji Bożego Ciała, to „znak, że na naszej drodze spotkaliśmy bardzo wielu kapłanów, którzy łamią chleb czystymi rękami i dają świadectwo swojej wierności Jezusowi”.
Wierni i gorliwi kapłani nie rodzą się w laboratoriach ani nawet w seminarium. Oni rodzą się w rodzinach. Oni rodzą się pod okiem matki i ojca
— podkreślił bp Muskus.
Kościół znalazł się dziś pod ostrzałem nihilistycznych ideologii, za którymi idzie obdzieranie z autorytetu, społecznego szacunku i godności
— powiedział w czwartek w Gdańsku w homilii z okazji Bożego Ciała metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź.
Trzeba pytać, szczególnie dziś, gdy Kościół staje pod pręgierzem laickich, libertyńskich i kosmopolitycznych środowisk, gdzie byłabyś Polsko, gdyby nie Kościół, w którym naród znajdował przestrzeń wolności do swoich aspiracji? Gdzie byś była, jaka byś była, a raczej czy byś była? Wielu z nas, zdaje się, już na dobre zapomniało, że w latach 50. , 60., 70. i 80. Kościół katolicki postawił tamę agresywnemu komunizmowi, chociaż najczęściej padał jego ofiarą
— mówił hierarcha w kazaniu po procesji Bożego Ciała, która przeszła ulicami Śródmieścia Gdańska.
Arcybiskup przywołał słowa „non possumus” wypowiedziane przez kardynała Stefana Wyszyńskiego w 1953 r., sprzeciwiające się „wszelkiego rodzaju uzurpacjom, które naruszają ład sumień, zasady chrześcijańskiej moralności i etyki”.
Tu nie chodzi tylko o ranienie uczuć religijnych, chociaż taki zapis jest w prawie. Jakie uczucia? Godność człowieka jest zraniona, prawa człowieka bywają pogwałcone. I te Boże, naturalne i osobowe; osobowe w wymiarze publicznym i prywatnym
— ocenił abp Głódź.
Dodał, że „pięknie brzmią słowa tolerancja, wolność, ale ich cechą jest także wrogość do Kościoła”.
I znaleźliśmy się pod ostrzałem nihilistycznych ideologii. Co za tym idzie? Idzie za tym obdzieranie z autorytetu, społecznego szacunku, godności. W przekazie o nim dominuje jedna barwa: ciemna, mroczna, nienawistna i z gruntu niesprawiedliwa
— mówił do wiernych metropolita gdański.
Arcybiskup podkreślił, że Kościół Rzymskokatolicki „nie jest przygodnym bytem, jakich wiele znały dzieje ludzkości”.
Nie jest anachronicznym spadkiem przeszłej historii. Nie jest także rzeczywistością jedynie o wymiarze historycznym, a Kościoły nie są muzeami. Tak będą, gdy zabraknie kapłanów, to będą wywożone organy, konfesjonały, krzyże, ławki – tak jak dzieje się to teraz – przywożone są z Niemiec i Belgii
— stwierdził.
Hierarcha przypominał też słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane podczas pielgrzymek do Polski: „nie ma solidarności bez wolności, a wolności nie ma bez miłości”.
Pomieszały się nam dziś te pojęcia i pomieszali się ludzie i pomieszały się idee
— ocenił.
W polu opinii publicznej znalazła się – chcę dotknąć tego problemu, od tego nie uciekamy - kwestia nadużyć seksualnych wśród duchownych
— powiedział arcybiskup.
Zaznaczył, że problemem tym zajął się papież Franciszek, Stolica Apostolska i Konferencja Episkopatu Polski.
Trwa uczciwe rozpoznanie skali tych zagrożeń i niesiona jest pomoc dla ofiar. Trwa droga oczyszczania i gojenia ran, bowiem Kościół jest na tym świecie sakramentem zbawienia, znakiem wspólnoty Boga i ludzi. I nie zejdzie ze swej drogi i misji przewodzenia ludziom
— podkreślił.
Przypomniał, że podczas ostatniej Konferencji Episkopat Polski podjął decyzję, aby w niedzielę 23 czerwca w kościołach po każdej mszy świętej odśpiewać suplikację „Święty Boże, Święty Mocny”.
Jako wyraz przebłagania Boga za popełnione świętokradztwa, bluźnierstwa, akty profanacji, których widownią była w ostatnim czasie nasza ojczyzna. Tego nie było w czasie rozbiorów nawet
— powiedział.
I przepraszamy Cię Chryste za ludzką małość, za akty profanacji i bluźnierstwa, które dokonali nasi rodacy. Przecież i oni zostali odkupieni Twoją zbawczą ofiarą. Przepraszamy z wiarą, w siłę Twego przebaczenia, wierząc w moc Twojej miłości, która w ostatecznym rachunku zwycięża
— mówił abp Głódź.
Apelował też o modlitwę za całe duchowieństwo Archidiecezji Gdańskiej.
Otoczcie modlitwą, dobrocią myśli, wdzięcznością serc wszystkich kapłanów naszej archidiecezji. Wznieście się ponad indywidualny ich wymiar. Nie różnicujcie według klucza i gradacji zajmowanych przez nich stanowisk w diecezjalnej strukturze – bo Kościół to nie związek zawodowy, to nie syndykat, to nie struktura przemysłowa. I nie pomijajcie tych, którzy czasem odstają, borykają się z problemami swego życia bądź ludzkimi przywarami
— mówił.
Wspomniał też o znaczeniu rodziny we współczesnej Polsce.
Wreszcie w naszej ojczyźnie rodzina staje się istotnym priorytetem polityki społecznej. I to w szerokim wymiarze pomocy materialnej i osłony socjalnej. To niezbywalna wartość ostatnich lat
— ocenił hierarcha.
Chcemy przeprosić Boga za grzechy profanacji Najświętszego Sakramentu, profanacji mszy św., parodii procesji Bożego Ciała, które miały miejsce na ulicach naszych miast
— powiedział metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz podczas centralnej procesji Bożego Ciała w Warszawie.
Orszak procesyjny z udziałem m.in. Wojska Polskiego, straży miejskiej, rzemieślników, studentów warszawskich uczelni, nadzwyczajnych szafarzy komunii świętej, księży i sióstr zakonnych oraz mieszkańców stolicy, przeszedł z archikatedry ul. Świętojańską na plac Zamkowy, następnie Krakowskim Przedmieściem i ul. Królewską na plac Piłsudskiego. Najświętszy Sakrament był niesiony w zabytkowej monstrancji z bazyliki Świętego Krzyża, a ochraniał go baldachim z parafii archikatedralnej.
W homilii wygłoszonej przy czwartym ołtarzu, zbudowanym na Placu Piłsudskiego w Warszawie, kard. Nycz przypomniał że - zgodnie z apelem Konferencji Episkopatu Polski - podczas procesji wierni w całej Polsce śpiewali suplikację będąca przebłaganiem za m.in. „nabożeństwo ekumeniczne”, do którego doszło przed warszawską Paradą Równości.
Chcemy w ten sposób przeprosić i przebłagać Pana Boga za grzechy profanacji Najświętszego Sakramentu, profanacji mszy św., parodii procesji Bożego Ciała, jakie to wydarzenia miały miejsce na ulicach naszych miast, także naszego miasta
— wyjaśnił.
Zdaniem hierarchy są to grzechy z zewnątrz Kościoła.
Ale śpiewając suplikację, przepraszamy dzisiaj także za grzechy pochodzące z wnętrza Kościoła, a więc za nasze grzechy, osłabiające siłę naszego świadectwa dawanego Chrystusowi wobec współczesnego świata, do którego jesteśmy posłani
— podkreślił.
Zaapelował, aby odśpiewane w czwartek suplikacje, a także dziękczynne Te Deum, postawiły wiernych w pokorze wobec Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie.
Trwanie przy nim jest jedynym z najbardziej autentycznych doświadczeń naszego bycia Kościołem
— ocenił kard. Nycz.
Metropolita warszawski przypomniał hasło tegorocznych obchodów Bożego Ciała w Warszawie była obietnica Jezusa: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.
To są słowa, które w Eucharystii znajdują pełne potwierdzenie - Jezus jest z nami
— zapewnił. Podkreślił, że miłość Chrystusa nie jest przeznaczona dla nielicznych, lecz dla wszystkich.
Dziś otwarcie ukazujemy to, co Jezus ofiarował nam w zaciszu Wieczernika
— zastrzegł kard. Nycz.
Nawiązując do tegorocznych ołtarzy, zaprojektowanych przez architekta Stanisława Sołtyka, hierarcha zaznaczył, że pokazują one nastawy ołtarzowe trzech warszawskich kościołów - kościoła św. Anny, kościoła seminaryjnego i kościoła sióstr wizytek.
Te nastawy ołtarzowe wyniesione w sposób symboliczny na zewnątrz zapraszają do wnętrza tych kościołów. Kościoła, domu Bożego nie da się poznać patrząc na niego z zewnątrz. Nawet, gdyby miał najpiękniejszą architekturę. Trzeba wejść do środka
— zaznaczył.
Jak ocenił, „nie inaczej jest z Kościołem, którym my jesteśmy, z Kościołem Jezusa Chrystusa”.
Wielu ludzi próbuje go poznawać, oceniać, mówić, patrząc tylko z zewnątrz. Żeby dotknąć najważniejszego, duchowego wymiaru, istoty Kościoła, trzeba wejść do głębi, trzeba wejść do środka, aby ten Kościół nam się objawił
— podkreślił.
Kard. Nycz przypomniał, że czwarty ołtarz tegorocznej procesji stoi w miejscu, gdzie 40 lat temu stał papież Jan Paweł II podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Polski.
Tutaj byliśmy przy papieżu. Tutaj byliśmy zjednoczeni wokół Eucharystii, którą sprawował (…). Tutaj sprawdzały się słowa dzisiejszej Ewangelii: „Ojcze spraw, aby byli jedno”. O tę jedność więc dziś, stojąc przy tym ołtarzu (…) prosimy
— mówił metropolita warszawski.
Przywołał słowa wypowiedziane przez Jana Pawła II w Krakowie w 1979 r.:
Czy można powiedzieć: „nie”? Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje człowieka? Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: „nie”. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: „nie”. Ale — pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego wolno? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć „nie” temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat?.
Czy te słowa nie są jeszcze bardziej aktualne dzisiaj niż 40 lat temu?
— pytał metropolita warszawski.
Pierwszy z ołtarzy zbudowali studenci z duszpasterstwa akademickiego św. Anny, drugi – rzemieślnicy z Cechu Rzemiosł, trzeci – nadzwyczajni szafarze Komunii Świętej, a czwarty – Wojsko Polskie. Ostatni ołtarz został wzniesiony przy krzyżu na pl. Piłsudskiego nawiązywał do pierwszej pielgrzymki papieża Jana Pawła II, który w tym miejscu przed 40 laty wypowiedział słynne słowa: „Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”.
as/PAP/Twitter
-
Najnowsze „Sieci”: Plan Morawieckiego już działa – doganiamy Europę.
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/451707-abp-jedraszewski-karta-lgbt-uderza-w-prawde-o-czlowieku