„Czy naszemu naczelnikowi w ogóle zależy na jakichś elitach. Raczej na ludziach posłusznych, którzy rozumieją, że mają u władzy dług, i których da się w razie czego wymienić. Najtrudniej jest w kulturze, bo tego się nie da zadekretować. Nocne głosowanie nie sprawi, że Piotr Zaremba stanie się Pawłem Demirskim, Wildstein – Olgą Tokarczuk, a Pietrzak Bobem Dylanem” - mówi reżyser Jan Klata.
W najnowszym numerze tygodnika „Newsweek” znalazł się specyficzny wywiad z reżyserem teatralnym i byłym dyrektorem Starego Teatru w Krakowie Janem Klatą. Dotyczy on władzy i nowych elit.
Wyliczają, co im się opłaca, jakie grupy społeczne warto kupić, ile kosztuje jeden głos. Ludzi, którzy interesują się kulturą, nie warto kupować. Wystarczy od czasu do czasu zrobić aferę, że ktoś znowu bruka narodowe świętości
—oskarża.
Wygląda na to, że niektórzy przedstawiciele „elity” III RP są tak zacietrzewieni w nienawiści do PiS-u, że kompletnie tracą kontakt z rzeczywistością i otwarcie uderzają w Polaków, którzy myślą inaczej.
Kim zastąpili te elity, których tak bardzo nienawidzą? (…) Żal patrzeć jak to wszystko gnije. Ja nie mam problemu z tym, że suweren zdecydował, że chce mieć teraz bardziej konserwatywnego ministra kultury, który będzie miał nową wizję. Tylko tu nie ma żadnej wizji. To jest ciągły proces gnilny
—stwierdził reżyser.
Wizje Klaty nie są realizowane z takim rozmachem jak się przyzwyczaił, więc w Polsce jest źle? W Newsweeku apeluje: „panie premierze, jak nie umiecie, to nie psujcie”.
Klata stwierdza, że dobrym według niego reżyserom nie daje się pracować, PiS nie ma kadr. Nie zgadza się też z twierdzeniem, że w czasie poprzedniego rządu wielu artystów pomijano.
Kogo nie dopuszczano? Zaremby? Wildsteina? Ziemkiewicza? To jest przepraszam, triumf chama i miernoty. (…) Wszyscy ci nieudani dramato- i powieściopisarze, reżyserzy, dziennikarze. To jest w gruncie rzeczy opowieść o zawiści. Wszyscy ci, którzy bez prezesa sobie nie radzili, teraz mają swoją szansę
—oznajmił Jan Klata.
Jak widać reżyser gardzi tymi, którzy mają inne poglądy i inną zawodową drogę. Niechęć do władzy sprawiła, że pozwolił sobie nawet na tak skandaliczne stwierdzenia:
Nasza władza jest głupsza od komunistów. (..) władza sobie teraz szuka takich elit, które im będą grały ich ulubione melodie.
Zadziwiające, że Jan Klata uważa, że jest doskonałym ekspertem od wartościowej polskiej sztuki. Propozycje i potrzeby innych uważa za grosze, a nawet niebezpieczne.
ann/Newsweek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/450400-klata-w-newsweeku-atakuje-wildsteina-i-pietrzaka