Czy nasze „elity” w ogóle wierzą w demokrację? Czy oni w ogóle uważają, że ludzie i mają prawo, i są w stanie samodzielnie ocenić rzeczywistość polityczną, społeczną, gospodarczą? Można wątpić.
Najwięcej mówi o nich tak szeroko promowana teza o „kupieniu elektoratu” przez PiS. Kupieniu rzecz jasna programami socjalnymi. Nie widzą, że kompromitują tym samym siebie i system przez siebie wspierany przez pół wieku. Cóż bowiem mówi o Polsce - kraju „elit” żyjących na zachodnim poziomie - fakt, że 500 złotych miesięcznego wsparcia na dziecko zmienia geografię polityczną? Albo że 850 złotych raz do roku przechyla szalę ta wyraźnie, że do dziś nie mogą dojść do siebie? Mówi jedno: skoro tak jest, to znaczy, że oni po prostu nie widzieli świata poza swoim środowiskiem. A szerzej: ten zwykły polski świat ich po prostu nie obchodził. Żyli tylko dla siebie.
Aktorka Krystyna Janda zamieściła w internecie rysunek: starsza pani klęczy, a mężczyzna macha jej przed nosem banknotem, mówiąc: „daj głos!”. Trudno o większą pogardę. Według pani Jandy powinno być tak, jak było: 2 tys. na rękę, a jak brakuje to albo chwilówka, albo na szparagi w Niemczech, albo emigracja. Mentalność w istocie feudalna, w której ciemny lud ma całować w ręce za to, co jest, bić brawa w podzięce za mądre słowa, i jeszcze głosować tak, jak mu powiedzą.
Powtarzam: to w ogóle nie są demokraci. Oni nawet nie są, w sensie politycznym, z roku 1789-go. To w istocie środowiska, które przejęły wszystko, co w polskiej tradycji najgorsze: skrajny egoizm osobisty i klasowy, pogardę wobec ludu, nieuzasadnione poczucie wyższości, brak zrozumienia, że trzeba dbać o całość wspólnoty, a nie tylko o swoje rezydencje.
To dlatego nie byli w stanie rządzić w interesie zwykłych obywateli: oni ich po prostu w ogóle nie widzieli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/449399-czy-nasze-elity-to-w-ogole-demokraci-czy-feudalne-paniska