Utrata wiarygodności prezesa fundacji „Nie lękajcie się” rzuca potężny cień na całą organizację i na ludzi z nią związanych. Jak się okazuje, nie tylko próbował wyłudzić pieniądze od ofiary i od dziennikarzy. Wirtualna Polska donosi, że „pożyczył pieniądze od księdza, nie oddał ich, a później oskarżył duchownego o molestowanie”. To już kolejny potężny zarzut! Jak widać w całej tej sprawie Lisiński nie ma najmniejszych skrupułów. Skoro tak działa (były już) szef organizacji, trzeba więc zapytać, ile bezpodstawnych oskarżeń rzucono już wobec księży. Takie historie miały już miejsce na Zachodzie, więc dlaczego nie miałyby pojawić się w Polsce?
Marek Lisiński z Fundacji „Nie Lękajcie się” pożyczył pieniądze od księdza, nie oddał ich, a później oskarżył duchownego o molestowanie. Dotarliśmy do świadków, którzy rzucają nowe światło na historię osoby przedstawiającej się jako ofiara Kościoła
— donosi Wirtualna Polska, przedstawiając świadków, według których ks. Zdzisław Witkowski pożyczył Lisińskiemu 30 tysięcy zł na leczenie żony. Gdy okazało się, że Lisiński oszukał go w sprawie choroby, zażądał zwrotu pieniędzy. Wtedy Lisiński oskarżył księdza o molestowanie, do którego miało dojść w czasie, gdy był ministrantem.
Sekielski nagrał jego świadectwo, ostatecznie nie weszło ono do filmu, gdyż Lisiński zażądał za nie 50 tysięcy złotych. Materiał nadal dostępny jest jednak w sieci, a Joanna Scheuring-Wielgus zabrała Lisińskiego do Watykanu, by przedstawić go papieżowi jako ofiarę księdza pedofila! Oskarżony przez niego ksiądz został ukarany 3-letnim zakazem sprawowania posługi kapłańskiej, choć nie było dowodów jego winy.
Marek Lisiński zrezygnował z funkcji szefa fundacji, po tym jak wyszło na jaw, że bezdusznie żerował na „ofierze księdza pedofila”. Jego działalność obciążona była również innymi nieprawidłowościami. Próbował też sprzedać swoją historię braciom Sekielskim do ich filmu za 50 tys. zł. Ci z kolei, posiadając tę wiedzę, nie ujawnili sprawy w filmie i nie przejęli się sprawą. Przemilczeli ją. Podobnie jak tę o SB-ckiej historii bohaterów „Tylko nie mów nikomu”. Wszystko to rzuca potężny cień na ich produkcję, ale i na organizacje walczące z Kościołem argumentem krzywdy wyrządzanej dzieciom. Z całej sprawy przebija się jedna cecha wspólna – chęć wyciągnięcia korzyści finansowych jest nieodłącznie związana z obwinianiem Kościoła o pedofilię.
CZYTAJ TAKŻE:
Przypomnijmy raz jeszcze, jak przebiegało to w innych krajach. Trzeba obie najpierw uświadomić, że oskarżenia o pedofilię należą do najbardziej niepewnych. Zwłaszcza, gdy dochodzi do oskarżenia księdza po kilkudziesięciu latach, często gdy już nie żyje. W samych Włoszech aż 97 proc. zgłoszeń molestowania okazuje się fałszywych. Często stoją za nimi grupy lobbingowe lub stowarzyszenia czerpiące z procederu korzyści materialne. Przekaz jest prosty – albo Kościół zapłaci wygórowane odszkodowanie, albo będzie medialna jatka. Wiele diecezji czy zakonów na świecie godziło się na płacenie odszkodowań, aby ratować dobre imię Kościoła, uchronić wiernych przed kolejną falą medialnej nagonki oraz obronić niewinnych kapłanów przed oszczerczymi procesami. Oczywiście w tym samym czasie przeprowadzano własne wewnętrzne procesy, mające ustalić prawdziwość zarzutów. Choć wiemy już z raportów, jak sprawa przedstawia się w liczbach, proceder ma swoje druzgocące odbicie w finansach Kościoła. Wiele diecezji amerykańskich stanęło z tego powodu na granicy bankructwa i musiało spieniężyć swoje majątki. Myli się ten, kto sądzi, że pieniądze w całości trafiały do ofiar. Kancelarie prawne odkryły tu żyłę złota. Zachęcały klientów do składania pozwów, w których oskarżano księży o molestowanie mające rzekomo miejsce kilkadziesiąt lat wcześniej. Prawnicy obiecywali wygranie spraw, ale w zamian inkasowali połowę kwoty odszkodowania.
Sprawa z pełnym impetem przenosi się teraz na grunt polski, gdzie od lat próbuje się przeforsować proceder zbiorowej odpowiedzialności Kościoła. Liczyła na to bardzo mocno fundacja „Nie lękajcie się. Wspierał ją obecny Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Jeszcze gdy był szefem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, mówił jasno:
Mieliśmy procesy w USA, Irlandii czy Niemczech. Polska nie będzie tutaj wyjątkiem.
Już Twój Ruch Palikota używał antyklerykalizmu oskarżycielskiej strategii w swoim programie wyborczym. Teraz przejął to Robert Biedroń, politycy „Wiosny”, ale i Koalicji Europejskiej, domagając się utworzenia komisji państwowej ds. pedofilii w Kościele. Widać wyraźnie, że przygotowywany w Polsce jest wariant irlandzki, gdzie po przeprowadzeniu jednego pokazowego procesu, nagłośnionego przez media, natychmiast posypała się lawina roszczeń, oparta na trudnych do sprawdzenia wydarzeniach sprzed lat.
Czy ta antyklerykalna, wściekła walka z rzekomą „pedofilią w Kościele” kierowana jest troską o dobro ofiar? Im więcej spraw wychodzi na jaw, tym bardziej widać, że za pięknymi słowami i deklaracjami, stoi zwyczajny, prosty interes – często finansowy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Chcecie walczyć z pedofilią? Zacznijcie od realnego zdefiniowania problemu. Seksualizacja dzieci i oswajanie dewiacji w tym nie pomogą
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/449118-afera-z-lisinskim-otwiera-oczy-ile-klamliwych-oskarzen