Sąd Najwyższy USA podtrzymał 28 maja zapis ustawy antyaborcyjnej stanu Indiana z 2016 r. (podpisanej przez ówczesnego gubernatora Mike’a Pence’a), który nakazuje klinikom aborcyjnym, takim jak Planned Parenthood, pochówek lub kremację płodów oraz ich szczątków. Wprawdzie Sąd Najwyższy uchylił się od rozpatrzenia reszty zapisów ustawy, zabraniających aborcji „selektywnej”, czyli motywowanej rasą, płcią lub niepełnosprawnością dziecka, niemniej jednak sędziowie jasno uznali, że płód to człowiek a nie tylko zlepek komórek.
Jest to kolejna z całej serii porażek zwolenników aborcji w ostatnich miesiącach za Oceanem, które, jak mają nadzieję obrońcy życia ostatecznie doprowadzą do obalenia decyzji Roe v. Wade z 1973 r., w wyniku której aborcja została uznana w USA za legalną przez cały okres ciąży (w międzyczasie decyzją Planned Parenthood v. Casey prawo do aborcji zostało ograniczone w praktyce do 24 tygodnia ciąży).
Miesiąc temu stanowy parlament w Alabamie zdominowany przez republikanów przegłosowa ustawę zabraniającą aborcję niemal całkowicie, nawet kiedy ciąża jest wynikiem gwałtu lub kazirodztwa, z jedynym wyjątkiem: kiedy poważnie zagraża ona zdrowiu i życiu kobiety. Lekarzom, którzy przeprowadzają aborcję grożą do 99 lat więzienia. Gubernator Kay Ivey podpisując ustawę zaznaczył, że jest ona świadectwem „głębokiego przekonania mieszkańców stanu, że każde życie jest godne ochrony bo jest cennym darem od Boga”.
Nieco wcześniej sąsiednia Georgia, kolejny stan amerykańskiego południa uchwaliła tzw. „heart beat bill”, ustawę o biciu serca, która ogranicza możliwość przerywania ciąży do momentu, gdy wyczuwalne jest bicie serca płodu. Następuje to ok. szóstego tygodnia ciąży. W zeszłym miesiącu podobne prawo wprowadzono w Ohio, Luizjanie, Missouri, Missisipi i Kentucky. W Luizjanie za jego złamanie grozi do 2 lat więzienia i 1000 dolarów grzywny. W Arkansas zakazano aborcji po 18 tygodniu ciąży, z wyjątkiem kazirodztwa i gwałtu. Podobne ustawy planowane są w Karolinie Południowej, Florydzie i Teksasie.
W odpowiedzi stany wschodniego wybrzeża USA, rządzone przez Demokratów, uchwaliły ustawy „chroniące prawo do aborcji”, i to nawet w trzecim trymestrze ciąży. Tak jak Nowy Jork, gdzie zezwolono na usunięcie płodu nawet w końcowym etapie ciąży „jeśli okaże się, że życie matki jest zagrożone lub płód nie jest zdolny do życia”. Ustawę uchwalono w 46 rocznicę decyzji Roe v. Wade. W Vermoncie trwają przygotowania do referendum nad ustawą, która gwarantowałaby prawo do aborcji przez cały okres ciąży, a w Maine stanowy parlament zatwierdził ustawę, która rozszerza krąg osób mogących przeprowadzać zabiegi usuwania ciąży na pielęgniarki i „inny personel medyczny”. Nevada tymczasem przygotowuje ustawę, która zdjęłaby z lekarzy obowiązek informowania pacjentek o „emocjonalnych skutkach” aborcji.
Starania te nie są jednak w stanie zamaskować faktu, że zwolennicy aborcji są za Oceanem w defensywie. Jak pisze amerykański portal „Politico”, powołując się na dane Guttmacher Institute, pięć lat temu w USA było jeszcze 788 klinik aborcyjnych, ale w międzyczasie ich liczba znacznie zmalała. Tylko w samym Teksasie zlikwidowano na przestrzeni ostatnich lat 20 takich placówek. W sześciu stanach (Kentucky, Missouri, Południowa i Północna Dakota, Wirginia Zachodnia) istnieje zaledwie po jednej klinice oferującej zabieg usunięcia ciąży. Jedyna pozostająca klinika w Missouri prawdopodobnie w tym tygodniu zaprzestanie działalność.
Ofensywa na rzecz ochrony życia w wielu amerykańskich stanach jest spowodowana nowym składem Sądu Najwyższego. Większość (pięciu z dziewięciu) zasiadających w nim sędziów jest konserwatywnych, nominowanych przez prezydentów George’a w. Busha lub Donalda Trumpa. A co najmniej dwójka nominowanych przez demokratycznych prezydentów Baracka Obamę i Billa Clintona sędziów (Ruth Bader Ginsburg i Stephen Breyer) ma powyżej 80 lat. Istnieje więc realna szansa na to, że Sąd Najwyższy w końcu podejmie próbę obalenia decyzji Roe v. Wade, którą amerykański konstytucjonalista Laurence Tribe nazwał „znakomitym przykładem prawnego aktywizmu, pozbawionego zawartości i nie mającego uzasadnienia w konstytucji”.
Antyaborcyjne ustawy w Alabamie i innych stanach mają zmusić sędziów do rozstrzygnięcia tej kwestii raz na zawsze. Nie nastąpi to jednak zapewne przed wyborami prezydenckimi na jesieni 2020 roku bowiem jak twierdzą złośliwcy – aborcja stanowi znakomite paliwo wyborcze dla obu stron oraz może wpłynąć na wygraną lub przegraną w wyborach. Niemniej jednak sędzia Sądy Najwyższego Clarence Thomas jasno wskazał na konieczność dokonania „pewnej korekty” w ocenie aborcji. Thomas napisał w swojej opinii do decyzji ws. ustawy w Indianie, że „SN będzie musiał niebawem rozważyć konstytucyjność takich przepisów, bowiem aborcja może stać się w przyszłości narzędziem eugenicznej manipulacji”. „Od początku kontrola narodzin oraz aborcja były promowane jako środki eugeniczne” – dodał. Dlatego obrońcy życia mogą mieć nadzieję, że dni Roe v. Wade są policzone.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/449065-sad-najwyzszy-usa-zdelegalizuje-aborcje