Szef fundacji Nie Lękajcie Się Marek Lisiński złożył dymisję, gdy wyszło na jaw, że wyłudził pieniądze od ofiary księdza pedofila i domagał się pieniędzy od braci Sekielskich. „Gazeta Wyborcza” publikuje oświadczenie współpracownika Joanny Scheuring-Wielgus.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Trzęsienie ziemi w fundacji „Nie lękajcie się”. „Wyborcza”: Marek Lisiński złożył dymisję, gdy wyszło na jaw, że wyłudził pieniądze
Niestety swoimi działaniami zawiodłem zaufanie samych ofiar duchownych, które zwróciły się do mnie o pomoc, jak i osób działających w Zarządzie i Radzie Fundacji, które nie wiedziały o moich działaniach narażających na szwank dobre imię i wiarygodność Fundacji. Naraziłem też na utratę dobrego imienia osoby, które w dobrej wierze współpracowały z Fundacją przy kolejnych projektach mających na celu ochronę dzieci przed przemocą seksualną ze strony duchownych , a także pociągnięcie polskiego Kościoła do odpowiedzialności za systemowe tuszowanie przypadków pedofilii
– przyznaje Lisiński.
Bardzo proszę o niełączenie moich działań z działalnością Fundacji Nie Lękajcie Się. Wszystko co robiłem, robiłem tylko i wyłącznie we własnym imieniu. Jednocześnie informuję, że w żadnym momencie nie naruszyłem środków finansowych zgromadzonych na koncie Fundacji na żadne cele prywatne oraz niezgodne ze statutem Fundacji
– dodaje.
Środki Fundacji Nie Lękajcie się przejęła rada fundacji, w skład której wchodzi posłanka Scheuring-Wielgus.
Siedzimy w banku, zabezpieczamy konta, przejmujemy pełnomocnictwa
– takiego sms-a od parlamentarzystki otrzymały dziennikarki „Gazety Wyborczej”.
Sprawa wyłudzenia pieniędzy od Katarzyny, ofiary księdza Romana B. z Towarzystwa Chrystusowego nie jest odosobnionym przypadkiem sposobu działania Lisińskiego. Nowe światło na jego postawę rzucają słowa samego… Tomasza Sekielskiego.
Nagraliśmy [wstępną] rozmowę w listopadzie 2017 roku i od tamtej pory nie udało mi się umówić z nim na kolejny wywiad. (….) Podczas pierwszego nagrania bardzo oszczędnie mówił o tym, co go spotkało, tłumaczył, że jeszcze na to za wcześnie. Dlatego bardzo mi zależało, aby jeszcze raz usiadł przed kamerą. Przekładał terminy, aż w końcu zażądał 50 tys. zł . Nie mogliśmy się na to zgodzić, żadna z ofiar nie chciała od nas pieniędzy
– relacjonuje reżyser filmu „Tylko nie mów nikomu”.
Na tym nie koniec. Fundacja Nie Lękajcie się zbierała pieniądze na kobietę, która jako nastolatka miała być torturowana przez księdza. Kobieta otrzymała ostatecznie od Lisińskiego 8,4 tys. zł przelewem i 1,6 tys. zł w gotówce. Szef Fundacji nie chciał jednak początkowo udostępniać informacji o wpłatach, ale ostatecznie uległ. Wtedy wyszło na jaw, że dokonano ponad 140 przelewów , a kwota każdego z nich wyniosła… od 10 do nawet 500 zł! Lisińskiego zapewnia, że po podpisaniu umowy z pokrzywdzoną transakcje ustały.
Warto zwrócić uwagę, że skarbnikiem fundacji jest Marek Mielewczyk, bohater filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”.
Nie mam dostępu do kont, to ma tylko Marek, od wszystkiego mnie odciął
– twierdzi mężczyzna.
Naciskał też na mnie, bym w filmie Sekielskich nie występował, a później mnie atakował, że za dużo bywam w mediach. I postanowił, że usunie mnie z zarządu. Rada fundacji ma o tym zdecydować 14 czerwca
– tłumaczy Mielewczyk.
gah/Gazeta Wyborcza
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/448841-mial-zajmowac-sie-pedofilia-w-kosciele-wyludzal-pieniadze