Imię i nazwisko Przemysław Kowalczyk nie figuruje w żadnych archiwalnych dokumentach szkoły – podał zakon franciszkanów we wtorkowym oświadczeniu odnoszącym się do artykułu „Gazety Wyborczej”. W tekście poeta Przemysław Kowalczyk oskarża kard. Gulbinowicza o molestowanie.
W związku z artykułem „Gazety Wyborczej”, zatytułowanym „Były uczeń seminarium duchownego oskarżył kardynała Gulbinowicza o molestowanie”, wyższy przełożony o. Józefa, byłego rektora Niższego Seminarium Duchownego w Legnicy natychmiast po otrzymaniu informacji o publikacji w internecie osobiście skontaktował się z o. Józefem
—zapewnił we wtorkowym oświadczeniu Zakon Braci Mniejszych Konwentualnych (franciszkanów).
Oświadczenie jest odpowiedzią na wtorkową publikację „Gazety Wyborczej”, w której wrocławski informatyk i autor wierszy Karol Chum (jego prawdziwe nazwisko to Przemysław Kowalczyk) oskarża o molestowanie kard. Henryka Gulbinowicza, legendę „Solidarności” i kawalera Orderu Orła Białego. Do molestowania miało dojść w Niższym Seminarium Duchownym franciszkanów w Legnicy.
Jak podano w stanowisku przekazanym PAP przez Biuro Prasowe Prowincji Franciszkanów, „z rozmowy wynikają jasno dwie rzeczy”.
Po pierwsze, imię i nazwisko Przemysław Kowalczyk nie figuruje w żadnych archiwalnych dokumentach szkoły. Kilku upoważnionych pracowników szkoły kilka razy sprawdzało dzienniki i inne dokumenty i nie odnaleźli takiego nazwiska
—zapewniono.
Jak dodano, „o. Józef nigdy nikogo po nic nie wysyłał do kard. H. Gulbinowicza”.
Ani uczniów, ani dorosłych
—dodano.
W artykule „GW” przypomniano, że „w miejscu niższego seminarium w Legnicy działa teraz Katolickie Liceum Ogólnokształcące im. św. Franciszka z Asyżu”.
Gdy pytam tam o Przemysława Kowalczyka, dyrektor o. Józef Szańca mówi mi, że nigdy takiego ucznia nie było. +Sprawdziłem wszystkie dokumenty, rejestry, świadectwa ocen, ale nic nie wskazuje, że taki chłopak się u nas uczył. Ja go nie pamiętam+
—pisze autorka Ewa Wilczyńska.
Sprawa ta pokazuje, że każdy przypadek należy wnikliwie i spokojnie rozpatrywać. Po filmie braci Sekielskich łatwiej jest rzucić najgorsze oskarżenia. Tymczasem sprawy pedofilii nie powinny być badanie w atmosferze skandalu.
Z kolei Kowalczyk – jak podaje „GW” – wskazuje, że „to właśnie o. Szańca wysłał go telefonicznie po korespondencję do kurii w styczniu 1989 r”.
Uważam, że ojciec Szańca miał jakąś umowę z Gulbinowiczem, żeby mu podsyłać chłopców. Dlatego nie dziwi mnie, że teraz kłamie. Chroni kardynała i siebie
—uważa Kowalczyk, cytowany przez gazetę.
W piątek działaczki Dolnośląskiego Kongresu Kobiet złożyły do biura Rady Miejskiej Wrocławia wniosek o odebranie b. metropolicie wrocławskiemu kard. Henrykowi Gulbinowiczowie tytułu honorowego obywatel miasta. Była to reakcja na okoliczności przedstawione w filmie Tomasza Sekielskiego.
W dokumencie „Tylko nie mów nikomu” pojawia się m.in. postać byłego księdza Pawła K. W filmie wskazano, że po zatrzymaniu Pawła K. w 2005 r. poręczył za niego ówczesny metropolita wrocławski abp Marian Gołębiewski. Szybko jednak to poręczenie wycofał. Następnie, według dokumentu Sekielskiego, poręczenia udzieli kard. Henryk Gulbinowicz, emerytowany biskup archidiecezji wrocławskiej. Dzięki temu poręczeniu K. miał uniknąć tymczasowego aresztowania – wynika z dokumentu. Zdaniem działaczek Kongresu kard. Gulbinowicz nie tylko poręczył za Pawła K., ale też „po ujawnieniu jego skłonności, nie zrobił nic, by zapobiec kolejnym tragediom”.
Paweł K., który nie jest już księdzem, w 2015 r. został skazany przez wrocławski sąd na 7 lat więzienia za wykorzystanie seksualne trzech małoletnich chłopców. Sąd zakazał mu też dożywotnio pracy z młodzieżą i orzekł leczenie zaburzeń preferencji seksualnych.
ann(PAP)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/447563-reakcja-franciszkanow-na-oskarzenia-wobec-kard-gulbinowicza