Dynamika i pokusa interpretowania niemal każdego wydarzenia w perspektywie efektów kampanijnych jest czymś, co w niemały sposób psuje nasze życie publiczne. Trzydniowe (a czasem wręcz i krótsze) wojenki i batalie o muzealne banany, prowokacyjną tęczową aureolę, niewspółmierną do tego reakcję policji, słowa Jażdżewskiego, wykład Tuska, a wcześniej dziki, wiewiórki i ogrom innych kwestii wysysają z wielu resztki energii. Chodzi o jej pokłady, które każdy z nas ma w innym można przeznaczyć na szeroko rozumiane zaangażowanie w życie publiczne - tracąc siły na wielkie spory o małe kwestie, machamy ręką na inne, ośmielę się zawyrokować: dużo ważniejsze. I można by temu poświęcić osobny tekst, narzekając, załamując ręce i zerkając zazdrośnie do innych, ale dziś zamiast marudzenia trzy przykłady na swoistą odtrutkę.
Pierwsza lektura, którą można polecić bez mrugnięcia okiem to nowa książka prof. Andrzeja Nowaka pt. „O historii nie dla idiotów”. Nieco prowokacyjny tytuł nawiązuje do pojęcia „idiota”, pochodzącego od greckiego „idiotes”, oznaczającego człowieka, który nie interesuje się polityką, sprawami publicznymi. Zanim kilka słów o treści książki, pozwolę sobie nie zgodzić z autorem i wydawcą: to jest książka dla idiotów, przede wszystkim dla nich, a przynajmniej także dla idiotów - oczywiście rozumianych zgodnie z propozycją pana profesora Nowaka.
Nie sztuką jest dziś pisać i mówić do przekonanych czy choćby zainteresowanych, sztuką jest tak opowiadać o swoich pasjach, by zarażać nimi także tych, którzy pogrążeni są w codziennym harmidrze, marzą o ciepłej wodzie w kranie czy końcu historii. Szereg wywiadów (część pierwsza), a następnie esejów prof. Nowaka jest dobrą zachętą, by wyjść z takich baniek - szczelnie zamkniętej prywatności, indywidualizmu, czterech ścian własnych domów czy głów.
Wydawnictwo Literackie przygotowało zestaw interesujących rozmów pana profesora, które uważni Czytelnicy znają z łamów „Arcanów” z lat minionych. Ale proszę się tym nie zrażać - cóż to są za rozmowy! Nawet jeśli ktoś, jak choćby autor tych słów, większość tych wywiadów po prostu przeczytał przy comiesięcznej lekturze „Arcanów” sprzed lat, to wrócić dziś do nich jest podróżą arcyciekawą, intelektualnie stymulującą i inspirującą.
To naprawdę przeciekawe rozmowy (czasem przeradzające się w pojedynki) z wybitnymi historykami (między innymi Pipesem, Wandyczem, Samsonowiczem, Walickim, Polonskym, Szporlukiem, Paczkowskim) o rzeczywistości, która ciągle nas otacza, denerwuje, przytłacza, wytrąca z poczucia zadowolenia. I o to chodzi! Żadna to zasługa, by czytać i tylko zgadzać się z ulubionymi publicystami czy politykami, utwierdzać jedynie w swoich przekonaniach, ale wyjść z własnych baniek - do tego zachęca też prof. Nowak.
Zachęcam nie do przyjęcia mojego punktu widzenia, ale do sporu wokół wszystkich wymienionych tutaj kwestii: bo wydają mi się ważne. Próbuję wybijać z wygodnej drzemki posthistorycznego umysłu. Chciałbym podtrzymać rozmowę o naszej historii. Rozmowę z tymi, którzy nie chcą być „idiotami”. Rozmowę między tymi, którzy szukają sensów polskiej przeszłości (i tymi, którzy tropią w niej bezsensy), ale nie mają jeszcze pewności, że już je wszystkie znaleźli
— czytamy we wstępie.
Druga część książki to intelektualna uczta serwowana już przez prof. Nowaka osobiście - świeże słowa poświęcone idei niepodległości, wyzwaniom stojącym przed naszą wspólnotą, postaci Józefa Piłsudskiego czy relacjami z naszym wschodnim sąsiadem; wszystko to sprawia, że życie publiczne przestaje wydawać się jako jałowe kopanie się po kostkach przedstawicieli naszej, pożal się Boże, klasy politycznej, ale jako wielkie zadanie, w którym wszyscy po trochu uczestniczymy.
Takie książki eseje i wywiady porządkują hierarchię poruszanych na co dzień spraw. W takiej perspektywie trzydniowe wzmożenia, którymi ekscytujemy się w sposób permanentny (ostatnie dni dobrze to pokazują), wydają się absurdalnie niewielkie. Ale myśli prof. Nowaka to coś więcej niż oderwanie od codziennej młócki czy antidotum - to raczej odświeżenie fundamentów, ugruntowanie ich, by zerknąć na codzienność w mniej emocjonalny, a bardziej przemyślany sposób.
Dzieje się to zarówno, jeśli chodzi o refleksję w zakresie szeroko rozumianej polityki historycznej, relacji w społeczeństwie czy znaczenia symboli. Dar, jaki ma prof. Nowak - mówienia prosto i uczciwie o sprawach piętrowo skomplikowanych - po prostu powinniśmy jako wspólnota, jako ludzie zaangażowani w życie publiczne, wykorzystać. A przynajmniej mieć na półce, by w odpowiednim momencie sięgnąć po niego.
Idźmy dalej. Za zakrętem ostatnia prosta w kampanii do wyborów do Parlamentu Europejskiego, a 26 maja - oprócz Dnia Matki - również i głosowanie. Czy warto zagłosować? Czy te wybory można interpretować inaczej niż tylko jako wstęp, rozgrzewkę do jesiennego boju o władzę?
Myślę, że jeśli ktoś chce wziąć udział w akurat tych wyborów - o profilu europejskim - to lektura najnowszego „Polskiego Przeglądu Dyplomatycznego” jawi się jako niemal obowiązkowa. Szereg tekstów w bloku o przyszłości UE po wyborach majowych kreśli nam prawdziwy obraz tej rywalizacji: co do kształtu wspólnoty, jakości i siły sojuszów w jej ramach, wreszcie - spraw gospodarczych, monetarnych. Artykuły te uzupełnia naprawdę dobra rozmowa redaktora naczelnego „PPD” (Sławomira Dębskiego) z ministrem Michałem Kurtyką - o wyzwaniach (ale i kosztach, szansach, planach) związanych z polityką klimatyczną, która coraz mocniej puka do opinii publicznej. Na razie w Polsce tego nie zauważamy, ale prąd jest bezlitosny - za kilka miesięcy, najdalej lat - i ten problem będzie treścią kampanii w Polsce; zresztą poniekąd już tak się dzieje.
„PPD” to również - jak zawsze - teksty „na czasie”, a więc poświęcone wyzwaniom wokół energetyki (z naciskiem na problem z Nord Stream 2), wzmocnienie amerykańskiej obecności wojskowej w naszym kraju (za moment ważne deklaracje i decyzje w tej sprawie), wreszcie: chwila refleksji o rządach odchodzącego prezydenta Petra Poroszenki na Ukrainie. Czy naprawdę stać nas na to, byśmy pozostali na poziomie myślenia o naszej chacie z kraja?
Wreszcie na koniec, na fali dyskusji o mniej lub bardziej realnym kryzysie Kościoła, warto sięgnąć po nowy magazyn „W Drodze”. Tezy nakreślane przez o. Pawła Krupę powinien zauważyć i przemyśleć każdy, komu zależy na dobru wspólnoty Kościoła w naszym kraju.
Spora część apologetyki kościelnej - nie mam na myśli dziedziny teologii o tej samej nazwie, chodzi mi o apologetykę duszpasterską, kaznodziejską - została oparta na świętości kleru. Świętości Kościoła miało bronić to, że jego „funkcjonariusze” byli wykształceni, moralni, wierni, zdyscyplinowani. Spójrzcie, mówiono, Kościół jest dobry, bo ma dobrych kapłanów, bo mamy świętych kapłanów. (…) Ojciec Hauke-Ligowski stanowczo nas przestrzegał przed takim myśleniem. Bo to powoduje, że ludzie wierzący automatycznie przenoszą swoją wiarę, pobożność i religijność na księży. Zabrzmi to jak herezja, ale lepiej tego się nie da opisać: ludzie zaczynają wierzyć w księży. (…) Wielu z nas zaczęło myśleć o tej sytuacji mniej więcej tak: choć to nieprawda, że my, księża, jesteśmy lepsi od świeckich, ale skoro oni chcą w to wierzyć, skoro ich to tak duchowo buduje, to nie zabierajmy im tego przekonania! (…) Teraz, kiedy media wyciągają rozmaite skandale obyczajowe kleru, ludzie wychowani w przekonaniu, że księża są świeci, myślą właśnie tak: skoro księża dopuszczają się takich rzeczy, to znaczy, że cała nauka Kościoła jest fałszywa. Tym się kończy przeniesienie świętości Kościoła na kler.
To tylko wycinek z bardzo ciekawego numeru, niemniej jednak puenta tego krótkiego tekstu jest prosta: jeśli komuś zależy, by wskoczyć na nieco inny poziom dyskusji i refleksji - o historii, Unii Europejskiej, świecie i Kościele - powinien sięgnąć po coś więcej. Inaczej utkniemy na dobre w codziennej młócce i okładaniu się sztachetami na Twitterze. Czasem i to bywa zabawne i ciekawe, ale ileż można?
ZOBACZ TAKŻE MAGAZYN BEZ SPINY:
-
W najnowszym „Sieci”: Marek Pyza i Marcin Wikło w artykule „Codziennie nowa wojna” piszą o trwającej od 2015 roku fali krytyki polskiego rządu przez opozycję i jej zwolenników. Przeczytaj koniecznie!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/445516-trzy-male-antidota-na-trzydniowki-i-codzienna-mlocke