To, co opozycja i jej zwolennicy wyprawiają ws. rzekomej cenzury wystawy w Muzeum Narodowym już dawno przekroczyło wszelkie granice przyzwoitości. Teraz przyklaskuje im niemiecka prasa alarmując i pisząc o cenzurze sztuki, która w naszym kraju odbywa się pod dyktando Kościoła i PiS.
„Bananowy protest” doprowadził do przywrócenia usuniętych z Muzeum Narodowego dzieł sztuki, lecz wkrótce może dojść do kolejnych ingerencji cenzury w sztukę
—czytamy w niemieckiej lewicowej gazecie „Tageszeitung” (TAZ).
Przypomnijmy, że burza rozpętała się po usunięciu z wystawy w Muzeum Narodowym w Warszawie m.in. pracy Natalii LL, która przedstawia pozującą w jednoznaczny, wulgarny sposób kobietę z bananem.
w niemieckiej [rasie sytuacja przedstawiana jest, delikatnie mówiąc, w kontrowersyjny sposób.
Natychmiast po spotkaniu z ministrem kultury Piotrem Glińskim, który wezwał go w celu wyjaśnienia sprawy rzekomo obscenicznego nagrania wideo z bananem, dyrektor muzeum popędził do galerii sztuki nowoczesnej, wyłączył z prądu kontrowersyjną instalację i usunął także inne dzieła sztuki zawierające zbyt dużo golizny
—pisze w korespondencji z Warszawy Gabriele Lesser.
Jej zdaniem dyrektor Miziołek wykazał się nadgorliwością „działając zgodnie z założeniami ideologii gender, Kościoła Katolickiego i narodowo-populistycznej partii rządzącej PiS”. Lesser przekonuje też, że usunięte z Muzeum Narodowego dzieła należą od dziesięcioleci do kanonu sztuki feministycznej. Posuwa się nawet do tego, że opisuje dzieci oglądające kobietę jedzącą banana i stwierdza, że dla nich, jest to zabawne.
TAZ” informuje, że po fali protestów krytykowane dzieła sztuki wróciły na swoje miejsce. Gazeta informuje też, że przeciwnicy rządu obawiają się, że przypadki cenzurowania sztuki zgodnie z ideologią gender Kościoła i PiS będą się powtarzały.
CZYTAJ TEŻ:
ann/dw.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/445055-niemcy-poruszeni-bananowym-protestem-pisza-o-cenzurze