Były dominikanin, obecnie etyk i filozof, prof. Tadeusz Bartoś promuje swoją pierwszą powieść „Mnich”. Z tej okazji udziela wywiadów, w których atakuje Kościół. Życie duchownych to według niego nieustanna opresja i mobbing.
Czytając wyznania byłego duchownego trudno oprzeć się wrażeniu, że próbuje usprawiedliwić, sam przed sobą, swoją decyzję, która jakoś nie daje mu spokoju.
Kościół karmi się tym, że wyobraża sobie, iż ktoś go nienawidzi. Jednocześnie sam podburza wiernych przeciw kobietom, ludziom LGBTQ, lekarzom, nauczycielom… Jest dużo grup, które bierze na celownik. Cieszę się, że nie muszę w tym uczestniczyć
—mówi w rozmowie z portalem natemtat.pl prof. Bartoś, który 20 lat spędził w zakonie dominikanów.
Krytykował już ostro św. Jana Pawła II teraz postanowił być jeszcze bardziej radykalny i opowiedzieć o mobbingu w Kościele. Prof. Bartoś w 2007 r. wystąpił z Kościoła, a okres poprzedzający ten krok wspomina dziś jako „20 lat spędzonych w systemie psychicznej opresji”.
Pokazuję archaiczny system niewolniczy, feudalny, na którym opiera się Kościół. Kler, zakonnice, zakonnicy są w stu procentach własnością instytucji
—opowiada.
Jeśli było mu tak źle, dlaczego w zakonie spędziła aż tyle lat? Tego nie mówi, za to rzuca ostre oskarżenia.
Duchowni doświadczają przemocy psychicznej, a część z nich, kierownictwo zwłaszcza, sama ją uprawia. Odejście to zdrada, zdrajca to najgorszy pomiot. Takie klimaty. Szantaż moralny. Chodzi też o naruszanie cudzych granic, plotki, ostracyzm, wyróżnianie, pomijanie, manipulowanie, wywoływanie poczucia winy…
—skarży się prof. Bartoś, który w zakonie robił naukową karierę i miał dużo swobody.
Teraz, po czasie, twierdzi jednak:
Krótko mówiąc mobbing podlany religijnym sosem. A to wszystko w zamkniętej grupie, która przebywa ze sobą cały czas. Nie ma domu, do którego można pójść po kilku godzinach i odpocząć od toksycznej atmosfery.
Po wielu skargach i ubolewaniu nad swoim ciężkim losem Bartoś przyznał, że odszedł z zakonu, bo odezwał się w w nim instynkt samozachowawczy.
Zrozumiałem, że jeśli nie odejdę, to przestanę istnieć
—stwierdził.
Były zakonnik stwierdził nawet, że wiara bywa narzędziem uzależniania tych, którzy widzą patologie w Kościele i chcą odejść, ale odpowiednimi argumentami manipuluje się nimi, by nie mogli się wyrwać. Zastanawiające, że prof. Bartoś swoje żale wylewa po 12 latach odejścia z zakonu. Stwierdza:
W Polsce to kler jest armatą, która strzela we wszystko, co mu się nie podoba. I robi to skutecznie.
Jak widać były zakonnik dla promocji swojej książki jest w stanie wytoczyć ciężkie działa. Jeszcze nie jeden wywiad w liberalnym mediach przed nami i niejedno oskarżenie pod adresem Kościoła.
Czytaj też: Prawie jak hejter. Prof. Bartoś: „Jan Paweł II nie znosił sprzeciwu, a uwielbiał klakierów”
ann/natemat.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/444573-zalosne-byly-zakonnik-promuje-ksiazke-krytykujac-kosciol