Zgodnie z zapowiedziami o godz. 8 na placu Zawiszy rozpoczęła się manifestacja rolników z AGROunii. Protestujący przejdą na rondo Dmowskiego, gdzie zamierzają demonstrować aż do godz. 16.
Protestujący rolnicy przeszli ok. godz. 15 sprzed gmachu Sejmu pod Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Prezes AGROUnii Michał Kołodziejczak powiedział przed wyruszeniem pod ministerstwo, że to „hańba”, że zostali dzisiaj nazwani przez ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego pustką intelektualną.
Choć protest rozpoczął się o godzinie 8, to utrudnienia dało się odczuć już wcześniej. Przez plac Zawiszy nie mogły jeździć tramwaje ani samochody. Policja zablokowała ruch na dojazdach do placu, przez co kierowcy utknęli w korkach.
Rolnicy mają ze sobą transparenty z hasłami: „Puste chlewnie, sady, stoły, polski rolnik prawie goły”, „Walczymy o godność i suwerenność prawdziwych Polaków” i „Walczymy w imieniu polskich konsumentów!”. Po godz. 10 nie tylko na pl. Zawiszy, ale również w innych częściach Warszawy zawyły syreny, które według organizatorów mają symbolizować „płacz polskiej wsi nad demolką rządu, który biernie przygląda się wyniszczaniu polskich gospodarstw rodzinnych przez wielkie korporacje”.
Podczas wtorkowego briefingu prasowego w urzędzie miasta Warszawy Ewa Gawor, szefowa stołecznego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego zaznaczyła, że dzięki rozmowom warszawskich urzędników z przedstawicielami organizatorów zgromadzenia udało się wynegocjować wcześniejsze zakończenie protestu (pierwotnie miał trwać do godz. 18 - PAP) oraz deklarację „pokojowego charakteru manifestacji”.
Gawor podkreśliła, że jedną z form protestu będzie uruchomienie syren.
Informujemy mieszkańców stolicy, że sygnały alarmowe w różnych punktach miasta (organizator nie określił konkretnych miejsc - PAP) nie powinny nikogo niepokoić
— dodała. Gawor zaapelowała także do mieszkańców, by w czasie trwania protestu unikali wjeżdżania samochodami do centrum stolicy.
Przewodniczący zgromadzenia Piotr Kołodziejczak z AGROUnii przypomniał na początku, że - zgodnie z ustaleniami z przedstawicielami stołecznych władz manifestacja - ma charakter pokojowy i nie mogą w niej uczestniczyć osoby posiadające niebezpieczne materiały i narzędzia.
Z kolei Michał Kołodziejczak, szef AGROunii, podkreślił, że rolnicy chcą pokazać, jak „mała liczba osób może zrobić +megautrudnienia+ w Warszawie”.
Tak jak u nas mała grupa polityków zrobiła nam utrudnienia w handlu w biznesie i we wszystkim innym
— powiedział.
Wszystkich warszawiaków serdecznie przepraszamy, ale niestety, nie możemy inaczej, nie mamy jak inaczej
— dodał.
Jak zaznaczył Kołodziejczak, „polska wieś to ostoja patriotyzmu”.
Rolnicy to nie chuligani, jak zostaliśmy nazwani. To normalni ludzie, którzy chcą normalnie żyć
— podkreślił.
Chcemy dawać warszawiakom i mieszkańcom innych miast polską, zdrową żywność, ale niedługo stanie się to niemożliwe właśnie przez ludzi, którzy nie chcą tego bronić, którzy własne kompleksy leczą zdobywając władze w Polsce. My takim praktykom mówimy stanowcze +nie+ i prosimy bardzo mocno pana premiera o odpowiednie zamiany w rządzie
— mówił Kołodziejczak.
Wśród postulatów rolników są między innymi: wprowadzenie przepisów nakładających na sklepy wielkopowierzchniowe obowiązku oferowania do sprzedaży produktów rolno-spożywczych z minimalnym udziałem 51 proc. produktów pochodzenia i produkcji krajowej, graficzne znakowanie produktów rolno-spożywczych flagą kraju pochodzenia produktu czy nałożenie na Rosję embarga na sprzedaż do Polski węgla kamiennego – do czasu zniesienia przez Rosję ograniczeń w eksporcie polskich owoców i warzyw.
Protestujący żądają też uzdrowienia samorządu rolniczego i wprowadzenia reformy izb rolniczych, audytu rolniczych związków zawodowych i funduszy promocji żywności oraz reformy tych instytucji, wprowadzenie ustawowego zakazu komercjalizacji ujęć wody oraz potraktowanie wody jako strategicznego surowca do produkcji żywności, a także podjęcia natychmiastowej interwencji państwa w celu uratowania rynku trzody chlewnej.
Do protestów odniósł się również minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
Gdyby rzeczywiście rolnicy protestowali i mieli podobne zdanie, jak organizatorzy tej manifestacji, to należałoby się tym przejmować. Trwają - niezależnie od tego protestu - prace Porozumienia Rolniczego, gdzie eksperci z ponad 100 organizacji rolniczych rozwiązują problemy. W rolnictwie nie ma prostych rozwiązań. Nie tylko w Polsce, ale i w Europie ma ono wiele problemów strukturalnych
— ocenił Ardanowski.
Dodał, że jest człowiekiem „Solidarności” i całe życie walczył o to, żeby każdy mógł - również publicznie - przedstawiać swoje racje.
Nawet wykrzykując je na ulicy. Być może organizatorzy protestu widzą, że w inny sposób się nie przebiją. Tylko czy tego typu działania, które mają w jakiś sposób zwrócić uwagę na organizatorów, ale odbywają się w jakiejś przestrzeni - ulic czy autostrad - doprowadzą do przekonania społeczeństwa miejskiego do chłopskich racji? Problemem polskiej wsi jest to, że ludzie niezwiązani z rolnictwem coraz mniej rozumieją z tego, czego wieś się domaga
— powiedział Ardanowski.
Podkreślił, że dla spełniania postulatów rolników m.in. w zakresie większych transferów środków na wieś potrzebna jest społeczna akceptacja.
Część organizacji rolniczych nie chce rozmawiać, nie chce się podzielić z innymi swoją wiedzą, być może dlatego, że tej wiedzy nie mają ich przedstawiciele. Oni uważają, że wszyscy mają z nimi rozmawiać na kolanach. Już nie chcą rozmawiać z ministrem rolnictwa. Odbyłem kilka rozmów z przedstawicielami protestujących i muszę stwierdzić wielką pustkę intelektualną
— wskazał Ardanowski.
Zdaniem szefa resortu rolnictwa wyrzucanie żywności na ulice jest „złem, grzechem”. Zaznaczył, że mogłaby się ona przydać wielu grupom społecznym.
Szefowa Kancelarii Prezydenta RP Halina Szymańska dodała podczas briefingu prasowego w Przysieku, że rozmawiała z przedstawicielami AGROunii, gdy ci protestowali przed Pałacem Prezydenckim, ale nie otrzymała od nich żadnych postulatów, które mogłaby przekazać głowie państwa.
Powiedzieli, że ich obecność jest postulatem. Trudno ten postulat zrozumieć i go spełnić
— dodała Szymańska.
Minister rolnictwa pytany przez dziennikarzy o postulaty protestujących przyznał, że widział już ich bardzo wiele i zaczyna się w nich gubić.
Część z nich nazywana jest zaleceniami czy dyspozycjami, a nie postulatami. Próbują chaotycznie przedstawić to, do czego dążą. Afrykański pomór świń (ASF), o którym mówią, jest chorobą, która zaczyna pustoszyć Europę. ASF również pustoszy Azję i stał się dramatem w Chinach, Wietnamie, Laosie, Mongolii. Prawdopodobnie w ciągu kilku dni będą także przypadki tej choroby w Australii. W Europie Zachodniej patrzą z pewnym podziwem, że Polsce udaje się utrzymywać chorobę na stosunkowo niewielkim terenie kraju
— mówił Ardanowski.
Z kolei zdaniem polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego, minister rolnictwa powinien zostać natychmiast odwołany.
PSL uważa, że czas który daliśmy mu już się skończył. Jego złe cechy, jego nieumiejętność zarządzania polskim rolnictwem, nieudolność, niekompetencja powinny jak najszybciej odejść do lamusa. Powinniśmy jak najszybciej doprowadzić do odwołania ministra Ardanowskiego
— oświadczył Maliszewski.
gah/TVN Warszawa/PAP/wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/440893-warszawa-sparalizowana-przez-protest-rolnikow-z-agrounii