Niemiecki zespół metalowy Rammstein zaprezentował nowy teledysk, w formie równie ciężki, co dźwięki wydobywające się ze wzmacniaczy kapeli. Można usłyszeć zewsząd głosy oburzenia, bowiem w klipie pojawiły się sceny egzekucji rodem z obozów koncentracyjnych. Owszem, to może wywołać oburzenie. Ale czy na pewno to jest klucz do zrozumienia nagonki na kapelę?
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Co to ma być?! Skandaliczny teledysk Rammstein. Członkowie grupy występują w pasiakach, środowiska żydowskie protestują
W moim odczuciu większości krytyków najmniej chodzi o pamięć o ofiarach Holokaustu. To bowiem tytuł kapeli „Deutschland” i ukazanie dziejów niemieckiego narodu, również w kontekście nazistowskich (czyt. niemieckich) zbrodni budzi – jak to się ładnie mówi – dyskomfort estetyczny samozwańczych guwernerów dobrego smaku.
Jakoś do tej pory nie podnoszono aż takiego larum z powodu klipów Rammstein. No może poza małymi wyjątkami, jak choćby wykorzystywania fragmentów propagandowych filmów Leni Riefenstahl. Jednak metalowcy zza Odry zdążyli już przyzwyczaić publikę i krytyków do ciężkiej estetyki, szokujących aluzji, łamania tabu.
Dopiero realistyczne ukazanie niemieckiej historii w piosence o jakże wymownym tytule „Niemcy” wywołało lawinę. Bo jakże to tak można. Pokazywać zbrodnię, okrucieństwa, wojnę… Tyle że jakoś do tej pory to nie przeszkadzało. Może gdyby nazwali piosenkę „Naziści” krytycy przymknęliby oko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/440287-szokujacy-klip-rammstein-nie-chodzi-raczej-o-holokaust