Coraz mniej przestaje dziwić to, że w społeczeństwie znajdą się osoby, które z zacietrzewieniem mówią o swoich racjach i nie są w stanie pojąć tego, że się mylą, że zaprzeczają naturze i temu, co od dawna zostało udowodnione przez naukowców. Jednak to, jak zareagowali amerykańscy studenci na przedstawienie oczywistych biologicznych faktów, może szokować.

Podczas panelu Jamesa Damore, który odbywał się w Portland State University, Jedna z panelistek zwróciła uwagę na to, jakie różnice są pomiędzy kobietami a mężczyznami. Dodała, że są one wyraźne - zarówno biologiczne, jak i anatomiczne.

Mężczyźni są średnio wyżsi niż kobiety, czyż nie? Czy naprawdę ktoś czuje się obrażony przez ten fakt?

— zapytała kobieta.

W tym samym czasie salę zaczęła opuszczać jedna osoba.

Jest jedna. Zawsze ktoś się znajdzie

— skomentował Damore.

Może was to irytować. Może irytować was fakt, że to kobiety muszą być w ciąży i karmić piersią. Może was irytować wiele prawd. Jednak obrażanie się na to, to reakcja, która odrzuca rzeczywistość

— kontynuowała panelistka, podkreślając, że „mężczyźni i kobiety różnią się wzrostem, masą mięśni, tym, jak tłuszcz rozłożony jest w ciele. Różnią się też mózgami”.

Po tych słowach salę zaczęli opuszczać kolejni studenci. Jedna z osób została wyprowadzona przez policję. Wychodząc, aktywistka uszkodziła system nagłośnienia.

W rozmowie z policjantem obrażała prowadzących spotkanie.

To gó..o, nie człowiek. To nie jest w porządku. Wyprali mózgi nawet tym kobietom

— wrzeszczała aktywistka.

Z kolei inny student mówił, że wypowiedzi prowadzących spotkanie to… faszyzm.

Nie wolno wam słuchać tego faszyzmu. Nie wolno tego tolerować w społeczeństwie obywatelskim. Naziści nie są mile widziani w społeczeństwie obywatelskim

— przekonywał.

Nie zgadzać się z opiniami innych ludzi to jedno, ale podważanie czy ignorowanie biologicznych faktów? To się nie mieści w głowie.

wkt/YT

-

Polecamy „wSklepiku.pl” książkę Marzeny Nykiel „Rozmawiając o gender. Argumenty bez mitów”.