Prof. Jan Hartmann przypuścił ostry atak na katolików. Nie przebiera w słowach obrażając nie tylko wierzących, ale też księży i biskupów.
Ile jeszcze zła ma wydarzyć się w Kościele, żeby katolicy wreszcie nabrali wątpliwości, czy aby ich Kościół naprawdę jest taki święty – i czy przynależność do tej organizacji oraz finansowanie jej nie oznacza wspólnictwa w tym złu?
—napisał Hartman na Facebooku.
Jan Hartman, będący profesorem na Uniwersytecie Jagiellońskim, znany jest szerszej publiczności przede wszystkim ze swojego niezbyt ortodoksyjnego podejścia do obowiązujących norm kulturowych. Nie od dziś wiadomo także, że z całych sił wspiera opozycję i atakuje PiS.
Wrogiem Harmana jest także Kościół i jak się okazuje również rzesze katolików.
Czyż trzeba aż tak wielkiej mądrości i wrażliwości moralnej godnej „prawdziwego chrześcijanina”, aby dojść do wniosku, że skoro w Kościele w różnych krajach 4-7 proc. kapłanów to pedofile, to może nie jest dobrym pomysłem oddawanie czci Bogu akurat w tej konfesji? A może nie trzeba aż być „prawdziwym chrześcijaninem”, żeby to zobaczyć, a za to wystarczy być człowiekiem?
Ciekawe skąd Hartman wziął te dane. Niestety nie podaje źródła, więc trudno tę informacje traktować wiarygodnie. Poza tym czy ze słów prof. Hartmana nie wynika, że gardzi wierzącymi? Gardzi z pewnością episkopatem i stanowisko KEP ws. Karty LGBT i raport o pedofilii nazywa ekscesami polskich biskupów.
Jak nigdy dotąd, po ostatnich ekscesach polskich biskupów, to znaczy po oświadczeniu Rady Episkopatu na temat Deklaracji LGBT oraz po słynnej konferencji prasowej biskupów w sprawie pedofilii w polskim Kościele, zdumienie i oburzenie ogarnęło nie tylko liberalną opinię publiczną, lecz również światłych katolików – m.in. Szymona Hołownię. Trudno w polskiej przestrzeni publicznej znaleźć wypowiedzi tak głęboko obrażające moralność publiczną, a jednocześnie tak bezdennie zakłamane i głupie jak to, czego byliśmy świadkami w ostatnich dniach.
Konferencja KEP i przedstawiony w jej czasie raport stały się dla Hartmana okazją do wylania na wierzących Kościół pomyj. To mocne słowa, ale filozof sięga po naprawdę skandaliczne słowa.
przynależność do Kościoła katolickiego i płacenie nań jest głęboko niemoralne i hańbiące. Nikt nie może dziś tłumaczyć się, że nie wie, jak potwornym, niekończącym się pasmem zbrodni jest historia tej organizacji i jak niesamowita jest skala jego zepsucia i zwyrodnienia w naszych czasach. Każdy katolik ma dostęp do wiedzy o straszliwych represjach i terrorze naznaczających tysiąclecie totalitarnej władzy papiestwa w Europie, podobnie jak do informacji o gigantycznej liczbie księży gwałcicieli, o głodzeniu i zabijaniu dzieci w Irlandii, o masowych nadużyciach księży wobec zakonnic, o masywnych i trwałych powiązaniach mafijnych Watykanu etc.
Czy Jan Hartman celowo unika, a może przemilcza, chociażby temat działalności charytatywnej Kościoła, pomocy dla prześladowanych, krzywdzonych, biednych. Wyliczać można bez końca. Hartman jątrzy i obrzuca wierzących i duchownych podejrzeniami i insynuacjami. Chwilami trudno nie zapytać, czy to nie jest przypadkiem mowa nienawiści?
Przeto jeśli jesteś katolikiem, nie tłumacz się niewiedzą. I nie waż się przeciwstawiać tysiącleciu totalitaryzmu, terroru, niewolnictwa i zbrodni jakichś szpitali i uniwersytetów czy afrykańskich misji. To cynizm urągający wszelkiej moralności, nie mówiąc już o godności ofiar, którą wprost spotwarza. Każdy katolik musi wiedzieć, że bilans zbrodni i zasług w dziejach Kościoła katolickiego – nawet gdyby było czymś etycznym taki bilans mechanicznie czynić – wypada dla Kościoła tragicznie
—stwierdza z pewnością.
Swój wpis kończy stwierdzeniem:
Co za żenada. Gdyby istniał katolicki Bóg i jego słynne piekło, ci ludzie [obrońcy dewiantów, potwarcy i łgarze” – przyp. red.] byliby jego arystokratyczną klientelą. A może kadrą? Mają szczęście, że nie ma tego świata z bajek i złudzeń, tak intratnie sprzedawanych przez nich naiwnym ludziom, którzy ze strachu przed śmiercią gotowi są uwierzyć we wszystko, co ten strach złagodzi”.
Osobom wierzącym i zaangażowanym w życie Kościoła prof. Jan Hartman poleca aby się nad sobą zastanowili, bo może jeszcze nie jest dla nich za późno.
Uff, autorytet moralny opozycji mówi jak żyć i w co wierzyć. Jesteśmy uratowani. Hartman po raz kolejny złe zamiary i złe postępki a nawet złe intencje przypisuje tym, którzy mają inne poglądy niż on sam.
CZYTAJ TEŻ:
ann/hartman.blog.polityka.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/438446-autorytet-na-miare-opozycji-hartman-wstyd-byc-katolikiem