„Opowiadam o ludziach, którzy są plastrem na kłamstwo historyczne, które u nas niestety funkcjonuje. Ile siły starczy będę to robić, oby nie cały czas w drugim obiegu. Na litość Boską ile można?” - tak o swoich filach w telewizji wPolsce.pl opowiadała reżyser i scenarzystka Maria Dłużewska.
Na emisję, na szerokie grono widzów, czekają dwa filmy Dłużewskiej „Bitwa” i „Andrzej Kołodziej. Bardzo polska opowieść”.
„Przeczytałam o chłopcu, który w Muzeum Narodowym kopiuje Bitwę pod Grunwaldem. Pomyślałam, że to jakieś wariactwo. Stwierdziła, że jeśli ten temat będzie mnie prześladował to się nim zajmę. Pół roku mnie nie opuszczał” - opowiadała o swoim filmie „Bitwa” reżyser filmów dokumentalnych Maria Dłużewska.
Okazało się, że Dłużewską na tyle zaciekawił ten temat i chłopak, który przyjeżdża regularnie do Warszawy, by kawałek po kawałku kopiować dzieło Matejki, że postanowiła go odnaleźć i się z nim spotkać. Okazało się, że Irek kilka lat odtwarzał monumentalne dzieło milimetr po milimetrze. Najpierw do Warszawy z Łodzi przyjeżdżał tylko na weekendy.
Spotkałam się z Irkiem Rolewskim, młodym artystą, okazało się, że on wcale nie chce ze mną rozmawiać. Ale powoli, powoli to się zmieniło
— tak wyglądały początki znajomości Marii Dłużewskiej z młodym artystą.
Irek Rulewski skończył Akademią sztuk pięknych w Łodzi, tworzy też własne prace i ma wystawy swoich dzieł. Jak opowiadała Dłużewska jego życie ułożyło się dramatycznie, trafił do domu dziecka. Spotkał tam wrażliwych ludzi, którzy w tym chłopcu zobaczyli talent. Obraz „Bitwa pod Grunwaldem” jest ważny dla Irka od lat. Pierwszą kopię zrobił na ścianie pokoju bursy szkolnej, gdzie mieszkał.
Film „Bitwa” Marii Dłużewskiej jest gotowy, niestety można go oglądać tylko na pokazach specjalnych. Kolejny film, który czeka na to, by go pokazywać szerokiej publiczności to „Andrzej Kołodziej. Bardzo polska opowieść”. Film przedstawia, na przykładzie losów Andrzeja Kołodzieja, historię powstania opozycji antykomunistycznej, strajk sierpniowy na Wybrzeżu w 1980 roku, okoliczności powstania „Solidarności” oraz lata działalności konspiracyjnej do czasu obrad okrągłego stołu.
Wycinają nam najlepszych ludzi, wycinają nam bohaterów. To jest taka narodowa manipulacja społeczeństwem. Powstawiają nam fałszywe autorytety.
— tak Dłużewska tłumaczy fakt, że Andrzej Kołodziej pozostaje w cieni i praktycznie jest osobą kompletnie nieznaną.
Andrzej Kołodziej jako 18-latek rozpoczął pracę w Stoczni Gdańskiej im. Lenina i zaangażował się w działalność opozycyjną m.in. jako drukarz i kolporter podziemnych pism. Zwolniony z gdańskiej stoczni, podjął pracę w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, gdzie w 1980 r. był przywódcą strajku. Był jednym z sygnatariuszy Porozumień Sierpniowych i współzałożycielem „Solidarności Walczącej” Oddział Trójmiasto.
Andrzej Kołodziej, ten chłopak, który tak wspaniale prowadził strajk w stoczni im. Komuny Paryskiej natychmiast został przykryty czapką. Jest tylko Wałęsa i Stocznia Gdańska. Nic o tym nie wiemy
—opowiadała Maria Dłużewska.
Nie można przegapić człowieka, który dwa lata przesiedział w czeskim podziemnym więzieniu i jest torturowany. Nie można zapomnieć o człowieku, który został wyrzucony z Polski
—podkreśla.
ZOBACZ TEŻ: WIDEO. „Drzwi do wolności” Marii Dłużewskiej to film o heroicznej postawie prawników w czasach PRL
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/433108-dluzewska-opowiadam-o-tych-ktorzy-sa-plastrem-na-klamstwo