Z opublikowanego w piątek komunikatu giełdowego wynika, że dwie firmy, w których udziały ma George Soros – Agora oraz SFS Ventures – zamierzają przejąć kontrolę nad Eurozetem. Oznacza to, że najsłynniejszy na świecie spekulant finansowy chce po organie Adama Michnika przejąć kolejne znaczące medium w Polsce, czyli Radio Zet.
Warto przyjrzeć się bliżej postaci człowieka, który ma ambicje wpływać nie tylko na sytuację w Polsce, lecz także – jak sam deklaruje – na los świata.
György Soros urodził się w 1930 roku w Budapeszcie w rodzinie Tividara i Erzsebet Schwartzów, których nazwać można śmiało Żydami nienawidzącymi swojego żydostwa. Jego ojciec uważał, że warunkiem pokojowego współżycia między kulturami jest wyrzeczenie się swoich tożsamości narodowych w imię wyższych wartości humanistycznych. Świat wolny od narodowości miał być światem wolnym od nienawiści. Dlatego pasją jego życia stało się rozpowszechnianie esperanto – sztucznego języka, który miał przełamywać bariery między ludami. W 1936 roku Tividar zmienił nawet rodowe nazwisko Schwartz na Soros, co w języku esperanto oznacza „unoszący się do góry“, „osiągający wyżyny“, „szybujący wysoko“.
Z rodzinnego domu György wyniósł swoje późniejsze poglądy, takie jak zdeklarowany ateizm, niechęć do mocnych tożsamości narodowych (w tym własnej: żydowskiej) oraz dążenie do stworzenia uniwersalistycznego porządku opartego na laickim humanizmie.
Kiedy w marcu 1944 roku Niemcy zajęli Węgry i zainstalowali marionetkowy rząd faszystowskich strzałokrzyżowców, zaczęły się masowe wywózki Żydów do Auschwitz. Tivadar, by ratować bliskich, nabył dla żony i dwóch synów sfałszowane dokumenty tożsamości i ulokował rodzinę w węgierskich domach. 14-letni György jako Sándor Kiss trafił jako rzekomy chrześniak do urzędnika państwowego o nazwisku Baumbach.
Jednym z obowiązków tego ostatniego był udział w deportacji Żydów do obozów zagłady oraz konfiskata ich majątku. Młody György towarzyszył mu niekiedy w tym zadaniu. Po latach wyznał, że nie odczuwa z tego powodu żadnej winy, ponieważ czuł się tylko widzem. Jak wspominał, nauczył się wtedy udawać doskonale bycia kimś innym niż się jest w rzeczywistości.
Do dziś ówczesna postawa Sorosa wzbudza wiele gorących dyskusji w środowiskach żydowskich. Tym bardziej, że sam wspominał okres niemieckiej okupacji Węgier jako najszczęśliwszy rok swojego życia, a to, co wówczas przeżył, jako pozytywne doświadczenie.
Zdaniem Daniela Greenfielda, konserwatywnego blogera żydowskiego z Nowego Jorku, już wówczas ukształtowały się poglądy Sorosa na temat jego własnej nacji. Miliarder przyznał, że nie zamierza być częścią żydowskiej egzystencji narodowej, zaś najlepszym rozwiązaniem problemu antysemityzmu jest dla niego zrezygnowanie Żydów ze swojego „trybalizmu“, czyli wyrzeczenie się własnej tożsamości narodowej.
W tym kontekście Greenfield pisze, że wspomnieniem momentu, w którym najlepiej sprawdza się postawa Żydów, jest Chanuka, czyli święto oczyszczenia świątyni jerozolimskiej po zwycięskim powstaniu Machabeuszy nad greckimi okupantami. To historia tych, którzy pozostali wierni religii swych przodków, oraz tych, którzy przyłączyli się do oprawców i splugawili ołtarz świątyni. Według Grienfielda, Soros należy do tych drugich. Bloger nie przyjmuje do wiadomości usprawiedliwienia, że 14-latek nie miał w tym czasie wyboru, podając przykład swego ojca, który w tym samym wieku w podobnej sytuacji przystąpił do partyzantki.
Po wojnie młody György podczas kongresu młodych esperantystów uciekł z komunistycznych Węgier na Zachód. W latach 1947-1952 (już pod angielskim imieniem George) studiował na prestiżowej London School of Economics. Uczelnia znajdowała się wtedy pod wpływem ideologii fabianistów, czyli zwolenników łagodnego przechodzenia od kapitalizmu od socjalizmu, bez rewolucji i gwałtownych wstrząsów społecznych.
Uczęszczał wówczas na wykłady Karla Poppera, którego teoria „społeczeństwa otwartego“ wywarła na nim olbrzymie wrażenie. Emigrant z Węgier odkrył w niej wizję, o której marzył jego ojciec – szczęśliwej przyszłości bez konfliktów i wojen. Z popperowskiej koncepcji przejął m.in. relatywizm poznawczy, odrzucający jakiekolwiek prawdy ostateczne.
W 1956 roku Soros przeniósł się do USA z zamiarem zarobienia wielkiej fortuny, dzięki której mógłby wpływać na rzeczywistość. Doszedł bowiem do wniosku, że pieniądze są tym, co sprawia, że świat się kręci. Zaczynał inwestując na giełdzie w „śmieciowe“ akcje firm znajdujących się w finansowych tarapatach. Gdy kryzys mijał, odsprzedawał je z zyskiem. W ten sposób zarobił pierwszy duży kapitał, który pomnażał dzięki kolejnym transakcjom, aż został multimiliarderem. Zasłynął jako twardy i bezwzględny spekulant finansowy. To on w 1992 roku złamał kurs brytyjskiego funta szterlinga, a w 1997 roku – malezyjskiego ringgita. Realnie oznaczało to wepchnięcie tych krajów w kryzys finansowy, bankructwo tysięcy firm i bezrobocie setek tysięcy ludzi.
Soros został jednym z 30 najbogatszych ludzi na kuli ziemskiej. Wtedy mógł oddać się pasji swojego życia, czyli naprawianiu świata. Miał już wówczas amerykański paszport, ponieważ w 1961 roku został obywatelem USA.
O ambicjach miliardera świadczą rozproszone w różnych miejscach jego wypowiedzi. W jednej z książek pisał, że od dziecka nosił w sobie silne fantazje mesjańskie. W „Alchemii finansów“ przyznawał, że widzi siebie jako osobę formatu Keynesa w ekonomii lub Einsteina w nauce. Swemu biografowi Michaelowi Kaufmannowi powiedział, iż chciałby zostać „sumieniem świata“. W 1993 roku w wywiadzie dla „The Independent“ stwierdził wręcz, że postrzega siebie jako „kogoś w rodzaju boga, stwórcy wszystkiego“. Jego stary przyjaciel Byron Wien rzekł kiedyś, iż Soros uważa, że został namaszczony przez Boga do rozwiązywania na ziemi nierozwiązywalnych problemów. Swoje zamiary miliarder postanowił realizować za pomocą sieci kontrolowanych przez siebie fundacji charytatywnych. Tak narodził się Soros – filantrop.
Wspomniany już Daniel Greenfield uważa, że honorowanie miliardera jako ikony dobroczynności to czysta obłuda. Żydowski bloger pisze:
„Soros pozbawił oszczędności brytyjskich emerytów, a potem wykorzystał ich pieniądze, by finansować lewicowe ugrupowania, które twierdzą, że troszczą się o los biednych.“
Przede wszystkim jednak Soros przeznacza wielkie pieniądze, by urzeczywistnić swą wizję „nowego wspaniałego świata“. Od lat finansuje największą aborcyjną organizację świata, czyli Planned Parenthood, będąc jej trzecim najhojniejszym donatorem. Zaangażował się m.in. w finansowanie kampanii na rzecz legalizacji aborcji w Irlandii. Nie skąpi również środków na inicjatywy promujące w różnych krajach homoseksualizm, eutanazję czy sterylizację. Przez chrześcijan w Stanach Zjednoczonych uznawany jest za jednego z najbardziej wpływowych na kuli ziemskiej architektów cywilizacji śmierci.
Soros wspierał zawsze w USA lewe skrzydło Partii Demokratycznej. W związku z tym nie szczędził datków na kampanię wyborczą Baracka Obamy, a niedawno wzbogacił fundusz wyborczy Hillary Clinton sumą 20 milionów dolarów.
Sorosa za otwartego wroga swoich wartości uważają wierzący ludzie z różnych religii oraz konserwatyści z różnych krajów. Wśród jego oponentów znajduje się również wiele środowisk żydowskich. Miliarder pozostaje bowiem głównym mecenasem Center for American Progesss – think tanku promującego walkę z tzw. islamofobią. Ich zdaniem, w rzeczywistości kryje się za tym rozszerzanie wpływów islamu w świecie zachodnim.
Wiele kontrowersji budzi też działalność organizacji pod nazwą J Street, której najważniejszym sponsorem pozostaje właśnie Soros. Przedstawia się ona jako inicjatywa amerykańsko-żydowska, której celem jest doprowadzenie do pokoju między Izraelem a Palestyńczykami. Pięć lat temu J Street chciała zostać członkiem Konferencji Przewodniczących Głównych Organizacji Żydowskich, czyli gremium będącego reprezentacją społeczności Żydów w USA. Wniosek został jednak odrzucony, a jednym z głównych powodów było finansowanie grupy przez Sorosa. Czyż mogą budzić w tej grupie zachwyt wypowiedzi Sorosa, iż „europejski antysemityzm jest wynikiem polityki Izraela i Stanów Zjednoczonych“, zaś „Ameryka jest najpoważniejszym zagrożeniem dla wolności na świecie“?
W środowiskach żydowskich w Europie duży niepokój wywołuje z kolei stanowisko miliardera wobec masowej imigracji muzułmańskiej na nasz kontynent. Islamscy przybysze często bowiem przynoszą ze sobą postawy antysemickie.
Wspieranie imigracyjnej fali budzi również gorące protesty niektórych polityków prawicowych. Premier Węgier Viktor Orbán mówi wprost, że za strumieniem imigrantów, który w 2015 roku zalał Europę stoi Soros, który powiedział, iż każdego roku na Stary Kontynent powinien przybywać milion muzułmanów. Rzesze wyznawców islamu rozbijają bowiem narodową i religijną tożsamość Europy, a tym samym tworzą podwaliny pod budowę „społeczeństwa otwartego“ z wizji 89-letniego miliardera.
W jaki sposób działa George Soros? Otóż posiadł on niezwykłą umiejętność posługiwania się instrumentarium, które w języku politologów nazywane jest „soft power“. Składa się na nie sieć finansowanych przez niego organizacji pozarządowych. Działają one w niemal stu krajach świata. Na pierwszy rzut oka nie są to instytucje polityczne, lecz społeczne, obywatelskie czy charytatywne. Mają jednak wpływ opiniotwórczy, zasoby finansowe oraz zdolność mobilizowania zwolenników w kręgach liberalno-lewicowych. W chwilach kryzysów są w stanie kreować wydarzenia polityczne. Widać to na przykładzie innych krajów, np. Węgier.
Już od początku transformacji ustrojowej na Węgrzech Soros wpływał na sytuację wewnętrzną w tym kraju. Antykomunistyczny polityk Zoltán Biró wspominał, jak miliarder (wspólnie z ówczesnym ambasadorem USA Markiem Palmerem) robił wówczas wszystko, by doprowadzić do zmarginalizowania prawicowego Węgierskiego Forum Demokratycznego (MDF) oraz przejęcia władzy przez lewicowo-liberalny Związek Wolnych Demokratów (SzDSz). Jeden liderów tej partii, Miklós Vásárhelyi, został zresztą prezesem Fundacji Sorosa.
Szef Węgierskiego Banku Narodowego György Matolcsy wspomina, że zaraz po upadku komunizmu Soros zgłosił się do premiera Józsefa Antalla z ofertą poradzenia sobie z olbrzymim długiem zagranicznym zaciągniętym jeszcze za rządów Jánosa Kádára. Zaproponował, by państwo węgierskie odmówiło spłaty zadłużenia, nie przejmując zobowiązań z minionego ustroju. Wówczas wartość rynkowa długu spadłaby o połowę, a wtedy wykupiłaby je grupa finansowa z Sorosem na czele. Spekulant stałby się wówczas właścicielem całego długu Węgier i mógłby wymienić go w zamian za wybrany przez siebie majątek narodowy. Matolcsy mówi, że plan był poważnie rozważany, ale rząd uznał go za zbyt ryzykowny.
Od 1994 roku wrogiem nr 1 dla Sorosa pozostaje węgierski premier Viktor Orbán. Jak oświadczył były szef gabinetu tego ostatniego János Lázár, służby specjalne zebrały dowody, iż obecna opozycja na Węgrzech sponsorowana jest właśnie przez Sorosa. To on m.in. finansował działalność organizacji pozarządowych, które animowały antyrządowe demonstracje uliczne. Ekspert ds. bezpieczeństwa József Horváth zauważył, że kiedyś oddziaływać na sytuację wewnętrzną w innych krajach mogły służby specjalne, a dziś mogą to robić ci, którzy mają duże pieniądze.
Maria Schmidt, dyrektor Muzeum Terroru w Budapeszcie, opublikowała swego czasu obszerny tekst poświęcony „modus operandi“ Sorosa. Pisała, że uaktywnia się on w krajach, w których dochodzi do przesileń, kryzysów czy zmian systemowych. Najpierw działalność jego organizacji sprzyja chaosowi i destabilizacji. Gdy pojawia się próżnia władzy, wtedy wkracza jako mediator. Oferuje swą pomoc, by ratować sytuację. Już wcześniej zdobywa poparcie dzięki akcjom filantropijnym oraz głoszeniu szlachetnych celów, takich jak obrona praw człowieka, walka z dyskryminacją czy stwarzanie równych szans dla wszystkich. Snuje wizję „społeczeństwa otwartego“. Ma fundusze, ekspertów, stypendia, wpływy w mediach. Tworzy zręby nowego porządku. Jako przykład Maria Schmidt podała Kosowo.
Gdy w 1999 roku w Kosowie wybuchł konflikt serbsko-albański, finansowana przez Sorosa Międzynarodowa Grupa Kryzysowa (International Crisis Group) opublikowała raport o łamaniu praw człowieka przez władze w Belgradzie. Szczególnie dużo miejsca poświęcono w nim miejscowości Trepcza. Została ona przedstawiona jako symbol serbskiego ucisku i albańskiego oporu, jako „Mur Berliński Kosowa“, który należy zburzyć.
Warto dodać, że Trepcza to olbrzymi kompleks górniczo-hutniczy, gdzie wydobywa się m.in. złoto, srebro i kadm. Znajduje się tam również największa w Europie kopalnia ołowiu i cynku. W 2000 roku na polecenie Bernarda Kouchnera, pełniącego wówczas funkcję specjalnego przedstawiciela ONZ oraz szefa tymczasowej administracji w Kosowie, kombinat został zamknięty z powodu zbyt wielkiego zanieczyszczenia środowiska. Polityk oświadczył, że dalsze funkcjonowanie zakładu stanowi zbyt wielkie zagrożenie dla dzieci i kobiet w ciąży. Stało się to zgodnie z rekomendacją organizacji pozarządowych.
Gdy Serbowie stracili kontrolę nad Kosowem, doszło tam do nowego rozdania. George Soros otrzymał od nowych władz zgodę na zainwestowanie 50 milionów dolarów. Został wybrany jako jedyny spośród 16 inwestorów. Jak donoszą serbskie media, to właśnie on i albański milioner Sahit Muja zostali największymi beneficjentami zmian w Kosowie.
O wpływach Sorosa świadczą dokumenty ujawnione przez WikiLeaks. 23 stycznia 2011 roku miliarder wysłał list do sekretarz stanu USA Hillary Clinton. Zaproponował jej sposób postępowania w sprawie trwających wówczas starć ulicznych w Tiranie, podczas których zginęły 3 osoby. Stwierdził, że ponieważ jego organizacje monitorują na bieżąco sytuację w Albanii, ma pełną wiedzę o wydarzeniach w tym kraju. Przedstawił więc swój plan i zachęcił Waszyngton do interwencji. Po pierwsze, należało wymóc na rządzie oraz opozycji przerwanie walki, a po drugie – powołać jakiegoś europejskiego polityka, który doprowadziłby do rozmów i porozumienia między stronami konfliktu. „Sugeruję, by mediatora wyznaczyć spośród takich osób, jak Carl Bildt, Martti Ahtisaari lub Miroslav Lajcak“, pisał Soros do Clinton.
Dalej sytuacja potoczyła się jak w zarysowanym przez niego scenariuszu. Trzy dni później w Tiranie wylądował oficjalny mediator Unii Europejskiej Miroslav Lajcak. Zawarto kompromis, a w nowej sytuacji politycznej wpływy miliardera w Albanii znacznie wzrosły.
W tym kontekście nie dziwi reakcja Viktora Orbána na słowa Billa Clintona, który w 2016 roku skrytykował rządy w Warszawie i Budapeszcie za to, że mają problemy z demokracją i ciążą w kierunku modelu putinowskiego. Węgierski premier skwitował te słowa krótko: widać usta Clintona, lecz słychać głos Sorosa. W ten sposób przywódca Fideszu dał do zrozumienia, kogo uważa za pacynkę, a kogo za władcę marionetek.
Sam Viktor Orbán w latach 1989-1990 był stypendystą Fundacji Sorosa, która opłaciła mu studia w Oksfordzie. W tym czasie miliarder starał się ukształtować nowe elity, jakie wyłonią się w krajach postkomunistycznych po upadku systemu. Fundował więc setki stypendiów w USA i Wielkiej Brytanii dla młodej inteligencji, formując ją w duchu liberalnym. Po zmianie ustroju to właśnie jego wychowankowie, wykształceni na zachodnich uczelniach, znający języki obce, posiadający rozległe kontakty za granicą, zaczęli obejmować kluczowe stanowiska w polityce, gospodarce, kulturze. Często kształtowali nowy ład w duchu idei swojego mecenasa.
Na tym tle Viktor Orbán okazał się prawdziwą „czarną owcą“. Soros uważa go za swą największą pomyłkę w życiu i nie ukrywa, że jego celem jest odsunięcie Fideszu od władzy. Orbán z kolei dąży do usunięcia z Budapesztu finansowanego przez Sorosa Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego. W tej konfrontacji na razie górą jest premier Węgier.
Soros wie, że kluczem do przemiany mentalności zbiorowej są ośrodki opiniotwórcze, jak np. uczelnie czy redakcje. Dlatego w 2016 roku zakupił akcje Agory i dlatego dziś stara się kupić Eurozet.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/431227-kim-jest-george-soros