Walka z mową nienawiści to koncept wymyślony przez liberalne elity, który nie ma łagodzić obyczajów, tylko cenzurowanie części wypowiedzi o prawicowym charakterze
— powiedział na antenie radia Wnet Bronisław Wildstein.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: RELACJA. Paweł Adamowicz nie żyje. Prezydent Gdańska zostanie pochowany w sobotę, w Bazylice Mariackiej
Pisarz i publicysta przyznał, że kiedy mówimy o walce z mową nienawiści, to zaczyna go to niepokoić.
Słyszę przede wszystkim rozmaite posunięcia cenzuralne. W ramach walki z mową nienawiści we Francji - ale nie tylko - można kogoś skazać za antyaborcyjne wystąpienia. Można człowieka skazać - i tak czyniono - za stwierdzenie, że szerokie otwarcie się na muzułmańską imigrację doprowadzi do zmiany kulturowej we Francji. To były wypowiedzi czysto teoretyczne
— zwrócił uwagę Wildstein.
Podkreślił, że „za ładnymi nazwami kryją się różne niepokojące rzeczy”.
Rzeczywiście w tej chwili nie tylko w Polsce, temperatura sporu politycznego jest dość wysoka i dobrze byłoby, żeby spór został stonowany, stał się bardziej merytoryczny. Ale tego nie załatwi się działaniami nazwanymi jako walka z mową nienawiści. Cenzura nie rozwiąże żadnej sprawy
— ocenił pisarz.
Nie widzę też chętnych do tego. Opozycja zupełnie bezpodstawnie oskarża władzę o to, co wydarzyło się w Gdańsku. Jednocześnie woła, żeby położyć kres mowie nienawiści. Zadaję więc pytanie, kto tak naprawdę tę mowę nienawiści szerzy
— mówił Bronisław Wildstein.
Dodał, że „ci, który mają usta pełnie frazesów o walce z mową nienawiści, bardzo często normalną krytykę nazywają nienawiścią. A sami dążą do dezawuowania i eliminowania z życia publicznego swoich przeciwników”.
W Polsce przykład z PiS-em jest bardzo oczywisty. Walka opozycji z PiS polega na deligitymizowaniu. Czy chodziło o to, żeby PiS rozwiązać? Nie, chodziło o to, że zaproponował inne rozwiązania polityczne. To, razem z krytyką III RP zostało nazwane mową nienawiści
— powiedział pisarz.
Pytany o to, czy można coś w tej sprawie zrobić. Widlstein przyznał, że „nie za bardzo”.
Można nawoływać i spróbować dać przykład, próbować zachowywać się merytorycznie, odnosić się do krytyki, ale nie używać epitetów. Problemem jest to, że media społecznościowe z jednej strony otworzyły możliwości, bo dały wszystkim prawo uczestnictwa w życiu publicznym, bowiem każdy może się wypowiedzieć. Ale wbrew pierwotnym nadziejom nie stworzyło to publicznej agory, gdzie wszyscy debatują nad dobrem wspólnym
— zwrócił uwagę Wildstein.
To doprowadziło do podzielenia się na plemiona, grupy ścierające się. Tam nie ma już miejsca na tłumaczenie się, argumentację. Jak ma się paręset znaków, to można komuś przykopać. Coś, co miało przynieść same wspaniałe konsekwencje, przyniosło wiele dobrego, ale też wiele złego. Czy można coś z tym zrobić? Nie. Wszystkie pomysły, żeby coś z tym zrobić - co jest już w UE - to próby cenzurowania internetu na rzecz dominujących sił
— dodał Bronisław Wildstein.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Tak chce walczyć z mową nienawiści? Durczok pisze o żałobie i… „zakompleksionym faceciku, który rozwalił Polskę”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/429828-wildstein-walczacy-z-nienawiscia-narzucaja-ideologie