Spór o religię w przestrzeni publicznej i szkolną katechezę jest sporem cywilizacyjnym. Jest on pochodną rozumienia przez wspólnotę religijną i wspólnotę obywatelską swojej natury i celowości.
I. Wspólnota obywatelska a wspólnota religijna
Racją bytu społeczeństwa jest dobro wspólne umożliwiające osobowe trwanie i rozwój człowieka. Ważne jest rozróżnienie dwóch porządków: doczesnego i transcendentnego oraz dwóch społeczności: obywatelskiej i religijnej.
Racją bytu wspólnoty obywatelskiej i prowadzonej przez państwo polityki jest doczesne dobro wspólne. Natomiast racją bytu religii katolickiej jest osobowe zjednoczenie człowieka z Bogiem. Ten transcendentny cel życia ludzie realizują we wspólnocie Kościoła.
Wobec nietożsamości celów polityki i religii, społeczności obywatelskiej i wspólnoty religijnej, w wypowiedziach Kościoła katolickiego mówi się o rozdziale między polityką a religią, o autonomii rzeczywistości ziemskich w stosunku do religii, o świeckości państwa i polityki.
Zagrożenia dla dobrych relacji między państwem a wspólnotami religijnymi płyną z różnych źródeł.
Jednym ze źródeł konfliktu jest przyjęte przez społeczność obywatelską i władzę państwową stanowisko, wedle którego doczesne dobro wspólne jest jedynym dobrem wspólnym. Stanowisko to neguje transcendentny wymiar życia ludzkiego. W takiej sytuacji religia może być postrzegana jako przeszkoda czy zbędny balast w realizacji celów politycznych.
Innym źródłem jest koncepcja państwa wyznaniowego, ustroju teokratycznego, cywilizacji sakralnej, w której nie uznaje się autonomii porządku doczesnego. Sakralną koncepcję cywilizacji dostrzegamy w wielu historycznych i współczesnych religiach, między innymi w islamie, w którym nie przyjmuje się rozróżnienia miedzy sferą religijną i cywilną, i który jest typem duchowości politycznej.
II. Istota religii katolickiej
Religia katolicka jest sposobem życia ludzkiego. Konsekwentny katolik przeżywa całe swoje życie w kategoriach przymierza z Bogiem i realizacji Bożego powołania.
Jeżeli religia jest sprawą całego życia człowieka, a człowiek ze swej natury jest istotą społeczną, zrozumiałym jest to, że jego życie religijne nie ogranicza się do sfery prywatnej, ale ma także wymiar społeczny. Ważne jest jednak rozumienie sposobu obecności religii w życiu publicznym. Nie chodzi o budowanie państwa wyznaniowego, to jest takiego, w którym normy specyficznie religijne stałyby się prawem państwowym, cywilnym.
Jest czymś normalnym to, że ludzie przeżywają swoją religię społecznie nie tylko w świątyniach, że czasami wychodzą z domów i świątyń na place i ulice, podobnie jak zajmują place i ulice uczestnicy biegów ulicznych, różnych pochodów i demonstracji. Ulice są dla wszystkich.
Za coś normalnego uznać należy to, że ludzie religijni promują pewien styl myślenia i określone postawy moralne, że promują naturalne, niezbywalne prawa osoby, rodziny, narodu. To normalne, że katolicy, wyznawcy innych religii, ateiści i agnostycy chcą, zgodnie ze swymi przekonaniami, uczestniczyć w życiu publicznym. Jak zauważa Roger Trigg, dalekie od neutralności byłoby odseparowanie religii i religijnego myślenia od sfery publicznej.
Katolicy domagają się wolności religijnej dla siebie i uznają prawo do wolności religijnej dla wyznawców innych religii, a także prawo do stosownej wolności dla ateistów i agnostyków. Wolność ta jednak powinna być ograniczana wtedy, gdy staje się wynaturzeniem wolności, gdy narusza naturalne uprawnienia osoby, rodziny, narodu. Nie wszystko wolno w imię wolności religijnej, artystycznej, kulturowej albo w imię wolności badań naukowych. Jeśli celem państwa jest dobro wspólne w obszarze ziemskim, to celem państwa jest też ochrona naturalnych ludzkich uprawnień, także przed zagrożeniami ze strony religii, kultury, nauki, sztuki i techniki.
III. Edukacja katolicka
Kształt edukacji nigdy nie jest filozoficznie, światopoglądowo i aksjologicznie neutralny. Edukacja ateistyczna (tzn. bez religii) i szkoła bez katechezy nie jest światopoglądowo neutralna. Zawsze, bardziej lub mniej wyraźnie, w teorii i praktyce pedagogicznej założony jest określony obraz człowieka – tego, kim jest z natury, i na czym ma polegać jego doskonałość, czy jaki ma być cel procesu edukacyjnego.
Rozstrzygnięcia natury światopoglądowej, ogólnofilozoficznej, antropologicznej, etycznej, aksjologicznej zawarte są między innymi w ustroju szkolnym, w regulacjach określających ramy kwalifikacyjne, efekty lub standardy kształcenia, w podstawach programowych i w podręcznikach. Skoro tak się rzeczy mają, to rodzi się pytanie, jaka powinna być edukacja w społeczeństwie pluralistycznym, zróżnicowanym światopoglądowo i religijnie? Czy państwo ma prawo narzucać wszystkim jeden typ edukacji? Wiemy, że tak się często dzieje. Chodziłem do szkoły w czasie, kiedy państwo praktycznie posiadało monopol szkolny i kształciło w duchu materializmu dialektycznego i historycznego. Chodziłem do szkoły podstawowej i średniej ze świadomością, że szkoła kłamie, zwłaszcza w zakresie przedmiotów humanistycznych i społecznych.
Optymalne rozwiązanie jest takie, że istnieje pluralizm szkolny, i że edukację prowadzą wszystkie zdolne i chętne do tego podmioty (państwo również, ale nie tylko państwo). Jeśli państwo zbiera podatki od wszystkich obywateli i decyduje się finansować system oświaty i wychowania, wówczas powinno finansować wszystkie typy szkół w myśl zasady, że pieniądz idzie za uczniem. Nie znaczy to, że państwo nie ma absolutnie nic do powiedzenia w kwestii edukacji prowadzonej przez różne podmioty – powinno to robić w tym zakresie, w jakim jest zobowiązane do troski o dobro wspólne. Nie powinno na przykład zezwalać na istnienie jednostek edukacyjnych nastawionych antycywilizacyjnie, kwestionujących naukę, promujących postawy aspołeczne i nienawistne. Państwo nie może być aksjologicznie neutralne.
W przypadku szkoły niewyznaniowej, do której chodzą uczniowie chcący uczestniczyć w katechezie, państwo powinno umożliwić jej obecność i ją finansować. Nie można traktować lekcji religii jako kaprysu większości czy części uczniów. Jest to sprawa rozumienia integralności edukacji. Ani edukacja z religią, ani edukacja bez religii nie jest światopoglądowo neutralna. Państwo nie powinno preferować jednego z tych rozwiązań.
Edukacja religijna dokonuje się w domu, w miejscach kultu, w stowarzyszeniach i grupach religijnych oraz w szkole – już to prowadzonej przez wspólnotę religijną, już to nie prowadzonej przez tę wspólnotę. Jeżeli wspólnota religijna prowadzi szkołę, jej możliwości edukacji religijnej są większe niż w przypadku, gdy ma do dyspozycji jedynie lekcje religii w szkole nie przez siebie prowadzonej.
Szeroko rozumiana edukacja katolicka będzie integralną formacją osoby – formacją zakładająca katolicką koncepcję człowieka i jego przeznaczenia oraz koncepcję życia ziemskiego jako realizacji Bożego powołania i zmierzania do osiągnięcia ostatecznego celu życia ludzkiego.
Edukacja religijna to na pewno przekaz tradycji dogmatycznej, moralnej i liturgicznej Kościoła oraz promocja tejże tradycji. Katecheta to nie tylko nauczyciel, ale i świadek wiary Kościoła. Co więcej, edukacja religijna to także wysiłek, aby z poszanowaniem godności i wolności ucznia doprowadzić wychowanka do religijnej inicjacji i pogłębienia więzi z Bogiem. Szeroko rozumiana edukacja religijna to także formacja w zakresie kultury duchowej, a więc nauki, moralności, umiejętności artystyczno-technicznych, oraz kultury fizycznej.
Tak rozumiana edukacja religijna z następujących racji nie stoi w opozycji do rzeczywistości państwa świeckiego i społeczeństwa pluralistycznego:
1. Katolicka edukacja przyjmuje do wiadomości fakt światopoglądowego i religijnego pluralizmu. Przekonana o pełni objawienia w Chrystusie i o jedynym pośrednictwie zbawczym Chrystusa potrafi dostrzec pozytywne elementy w innych religiach. Nie rezygnuje z dawania świadectwa Chrystusowi, ale szanuje ludzką wolność i uczy szacunku do każdego człowieka.
2. Edukacja katolicka uznaje wartość świeckich nauk i ich autonomię. To prawda, że dochodziło w przeszłości do konfliktów między uczonymi i władzą kościelną, ale generalnie stosunek tejże władzy do nauki i ludzi nauki był na przestrzeni dziejów pozytywny, a naukami świeckimi zajmowało się wielu duchownych.
Warto jednak zwrócić uwagę na to, że tzw. nauki szczegółowe, zwłaszcza humanistyczne i społeczne, mają swoją „bazę zewnętrzną”, a więc przyjęte z filozofii czy światopoglądu założenia, których na swoim gruncie nie uzasadniają, a które rzutują na ich rezultaty poznawcze. W tym obszarze może dochodzić do napięć, konfliktów i nadużyć. Należę do pokolenia, które w szkole było karmione marksistowską interpretacją społeczeństwa, historii i literatury. „Baza zewnętrzna” różnych nauk szczegółowych dotyczy różnych zagadnień, między innymi realności i racjonalności świata, koncepcji człowieka i społeczeństwa czy natury procesu dziejowego. Warto zwrócić uwagę i na to, że niekiedy z wyników nauk szczegółowych wyprowadza się, w sposób nieuprawniony, wnioski światopoglądowo doniosłe. Tymczasem nauki przyrodnicze na przykład, z racji swego przedmiotu, celu i metody nie mogą ani potwierdzić, ani zanegować zdań o istnieniu Boga czy ludzkiej duszy.
3. Edukacja katolicka uznaje, że państwo jest rzeczywistością świecką a nie sakralną, i że polityka jest autonomiczna w stosunku do religii, chociaż nie w stosunku do sfery moralnej. Polityka bowiem ma charakter moralny, nie jest poza dobrem i złem. Charakter moralny ma również religia. Zarówno religia, jak i polityka, mogą wymagać moralnego oczyszczenia.
Człowiek zmierza do Boga drogą moralnie dobrych czynów, motywowanych miłością do Boga. Zrozumiałe więc jest, że Kościół prezentuje i promuje określoną naukę moralną, że kształtuje ludzkie sumienia. Nie znaczy to jednak, że katolicka edukacja prowadzi w kierunku państwa wyznaniowego. Będzie jednak uwrażliwiać wychowanków na to, aby prawo państwowe gwarantowało ludzkie, naturalne uprawnienia – uprawnienia, których uznanie wcale nie jest uwarunkowane religijną wiarą.
Z punktu widzenia społeczeństwa pluralistycznego i państwa świeckiego istnienie edukacji katolickiej, w tym także szkolnej katechezy, powinno być akceptowane. Edukacja ta nie sprzeciwia się prawu do istnienia w społeczeństwie różnych dyskursów, o ile nie szkodzą one dobru wspólnemu, a jedynie korzysta z prawa do obecności w życiu publicznym także jej dyskursu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/429825-spor-o-religie-w-przestrzeni-publ-to-spor-cywilizacyjny