Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Południe w Warszawie prowadzi śledztwo dotyczące nieumyślnego spowodowania śmierci Ireny Dziedzic - informuje „Super Express”. Z kolei „Fakt” zwraca uwagę na to, że prowadzone jest postępowanie w kierunku ewentualnych przestępstw przeciwko mieniu na szkodę Ireny Dziedzic.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Irena Dziedzic zmarła 5 listopada. Media nie podały informacji o jej śmierci, nie miał jej kto pochować
W miniony piątek ks. Andrzej Luter poinformował, że Irena Dziedzic zmarła już 5 listopada 2018 roku, jednak „media nie podały informacji o jej śmierci”. Prezenterka zasłynęła z prowadzenia programów typu show, kojarzona jest przede wszystkim z „Tele - Echo”, którego była twórczynią. Na początku tygodnia „Super Express” donosił, że ciało dziennikarki przez 2 miesiące leżało w kostnicy, ponieważ nie miał jej kto pochować.
W dzisiejszym wydaniu tabloid wskazuje, że w sprawie śmierci Ireny Dziedzic pojawia się coraz więcej pytań. Postępowanie wszczęła nawet warszawska prokuratura.
W toku śledztwa zlecono sekcję zwłok Ireny Dziedzic, który wykazała cechy niewydolności krążeniowo-oddechowej oraz zmiany chorobowe u pokrzywdzonej. Zlecono dalsze badania toksykologiczne
— poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga-Południe Marcin Saduś.
Prokuratura wyklucza udział osób trzecich. Postępowanie prowadzone jest pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. Chodzi m.in. o zaniedbania przy udzieleniu pomocy czy brak odpowiedniej opieki. „Super Express” informuje, że stan dziennikarki znacząco pogorszył się „po bliżej nieokreślonym wypadku”, który Irena Dziedzic miała latem 2018 roku. Nad dziennikarką miała wówczas czuwać opiekunka.
Sąsiedzi Dziedzic w rozmowie z tabloidem stwierdzili, że latem u pani Ireny zaczęli pojawiać się dziwni ludzie.
Z kolei „Fakt” zwraca uwagę na umowy, które zawierała prezenterka. Okazuje się, że dziennikarka zdołała zrealizować swój plan sprzed lat, czyli przepisanie swojego mieszkania na Saskiej Kępie osobie, która będzie w stanie wypłacać jej co miesiąc dożywotnio wysoką pensję.
W zamian za zapisanie Bohdanowi G. mieszkania na osiedlu, gdzie metr kw. kosztuje średnio ok. 10 tys. złotych, pani Irena otrzymywała co miesiąc prawie 4,5 tysiąca zł. Prokuratura bada teraz legalność tych umów. Na razie wygląda na to, że nie doszło do oszustwa. Jak dowiaduje się Fakt, Bohdan G. zatrudnił dla dziennikarki opiekunkę. 10 dni przed przed śmiercią gwiazda telewizji znalazła się pod opieką lekarzy w jednym z warszawskich szpitali. Mężczyzna załatwił także wszystkie formalności związane z pogrzebem w Laskach
— czytamy w „Fakcie”.
Pytani o sprawę sąsiedzi zaprzeczają, by Irena Dziedzic była pozostawiona bez opieki.
wkt/”Fakt”/”Super Express”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/429794-coraz-wiecej-pytan-ws-smierci-ireny-dziedzic