Próba zabójstwa Pawła Adamowicza nie była, rzecz jasna, zamachem politycznym. W tym sensie, że sprawca najwyraźniej motywowany był obsesją osobistą.
Ale zarazem trzeba stwierdzić, że chorobliwy stan emocjonalny obecnej Polski, sytuacja w której już od lat zalewają ją fale politycznej nienawiści, a obie strony konfliktu mają tendencję do odczłowieczania przeciwnika i przedstawiania go jako byt skończenia zły, zaś jego istnienie - jako praprzyczynę wszelkiego zła, wywołuje swoje rezultaty w sferze społecznej psychiki. Jednym z nich jest łatwość, z jaką podatne na takie wpływy jednostki znajdują sposób, by swoje niepowodzenia i swoje - prawdziwe czy rzekome - krzywdy uogólnić. By nadać im „sens”, i odnaleźć tych, których będą mogli uznać za odpowiedzialnych za owe niepowodzenia i, prawdziwe czy rzekome, krzywdy.
Jeśli sytuacja ta się nie zmieni, a nic na to nie wskazuje, przypadków takich jak gdański dramat może być więcej. Przy czym potencjalne ofiary mogą sytuować się po obu stronach politycznej barykady, a sprawcy kierować się nienawiścią zarówno do dawnych, jak i obecnych rządzących.
Bardzo chciałbym się mylić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/429427-atak-w-gdansku-winna-mozliwosc-uogolniania?wersja=mobilna