Dążenie do zakazania lekcji religii w szkole jest czymś karygodnym, świadczącym o totalitarnym nastawieniu tych, którzy chcą odebrać wierzącym prawo do tego, by w szkole publicznej ich dzieci były wychowywane zgodnie z ich światopoglądem
— podkreśla w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. prof. dr hab. Piotr Tomasik, dziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, wykładowca akademicki, specjalista w dziedzinie katechetyki oraz duszpasterz.
wPolityce.pl: Wrogami katechezy w polskich szkołach byli dawniej komuniści, postkomuniści, a obecnie… partie Ryszarda Petru i Adriana Zandberga. Co jest takiego w tym przedmiocie szkolnym, że wywołuje alergię, a może nawet odrazę i nienawiść wśród różnych środowisk?
Ks. prof. Piotr Tomasik: Sądzę, że alergię wywołuje nie przedmiot szkolny, a przedmiot zainteresowania religii, czyli Pan Bóg. Żeby przebudować świat wedle założeń ateistycznych, trzeba ludziom odebrać tęsknotę za Bogiem. Stąd wynika atak na przekaz wiedzy religijnej. Człowiekiem religijnym nie da się zbyt łatwo manipulować, bowiem jego źródło wolności znajduje się w Bogu. Religia przeżywana poważnie, nie jako obyczaj, ale jako dotkniecie jądra rzeczywistości, wiąże się z posłuszeństwem Bogu, Jego prawu, Jego woli. To jest nie do przyjęcia dla totalitarnej ideologii.
„Religia demoralizuje” – czasami padają i tak skrajne oskarżenia. Jak Ksiądz Profesor, jako ekspert i praktyk, odpowiedziałby na takie słowa?
Ekspertem od tych spraw jest każdy wierzący, więc do tego nie potrzeba ani święceń, ani profesury. Nasza wiara, objawiona powszechnie przecież, nie uczy tego, by gardzić rodzicami, zabijać, cudzołożyć, kraść, przysięgać fałszywie. Wręcz odwrotnie, bowiem chrześcijaństwo, podobnie jak judaizm, jako pierwsze przykazanie wymienia to: Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną. Jeśli Bóg żywy jest nad wszystkim, religia czyni życie człowieka moralnym, co jest procesem przeciwnym do demoralizacji.
Należy zapytać wprost. Czy ataki na katechezę w szkołach (podobnie jak tropienie „skandali” wśród duchownych), to nic innego jak amunicja do walki z Kościołem? Partie pokroju Razem czy Teraz! liczą pewnie na polityczne profity ze strony antyklerykalnego elektoratu?
Najpierw dwie wstępne uwagi. Nie katecheza w szkole, a lekcja religii w szkole, która w połączeniu z katechezą w parafii i rodzinie stanowi pełną katechezę Kościoła. Druga kwestia: odróżnić trzeba sprawę nauczania religii i skandali. Dążenie do zakazania lekcji religii w szkole jest czymś karygodnym, świadczącym o totalitarnym nastawieniu tych, którzy chcą odebrać wierzącym prawo do tego, by w szkole publicznej ich dzieci były wychowywane zgodnie z ich światopoglądem. Jeśli chodzi o skandale, to wszelkie sygnały i oskarżenia należy dokładnie sprawdzić, a winnych, nie oskarżanych, lecz winnych, ukarać.
Mówi Pan o amunicji politycznej. Otóż w wypadku nauczania religii używanie jej jest niemoralne i bezprawne. W wypadku zaś skandali obyczajowych my sami, katolicy, duchowni, musimy się zatroszczyć, by nie była to amunicja. I to nie tylko z przyczyn społecznych czy politycznych, ale ze względu na odpowiedzialność za nasze życie i dar wiary przed Panem Bogiem.
Jednak i wśród przedstawicieli Kościoła potrafią znaleźć się głosy, że powrót katechezy do szkół to był błąd. Skąd ten pesymizm? Czy to rzeczywiście porażka?
Zza biurka wygląda to inaczej. W kontekście czynnego duszpasterstwa inaczej. Mam to szczęście, że pracuję w parafii, nie tylko na uczelni i w seminariach, i dlatego uważam, że lekcja religii to nie panaceum na zło tego świata, ale jest to jednak głos, który mogą usłyszeć młodzi ludzie, żyjący w zsekularyzowanym świecie, w rodzinie hołdującej ateizmowi praktycznemu. Kościół ich nie może porzucić. Jesteśmy do nich posłani. Taki jest nakaz Pana: Idźcie i nauczajcie. Takie jest też przesłanie Bożego Narodzenia, gdy Bóg staje się Emmanuelem, Bogiem z nami.
Rozmawiał Adam Kacprzak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/427110-nasz-wywiad-ks-prof-tomasik-broni-lekcji-religii-w-szkole